# Pierwszy etap sezonu czyli sady

Z początkiem sezonu najszedł mnie poważny spadek motywacji. To znaczy, w 
zimie też nie była ona jakaś tak znowu wielka, ale teraz przebiła dno i 
wciąż leci w dół. A to pomarło znowu prawie 60% rodzin. A to susza nie 
wróży nam nic dobrego. A to zaczęła się ta dziwaczna pandemia 
koronawirusa i zamrozili nas w domach. Akurat pozostawanie więcej z rodziną i 
dziateczkami, nie powiem, no dobrze, powiem, wcale mi nie przeszkadza, a wręcz 
cieszy. Ale tygodnie zmniejszonych możliwości ruchu mają też swoje gorsze 
strony. Jak powiadają (epigramat?):

*Z kwarantanny wyjdą ci,*  *Którzy zmieszczą się przez drzwi*

Tyle planów stolarskich jeszcze jesienią snułem, a zimą je 
doszczegółowiłem. U Zarembów to nawet wyrżnęliśmy mnóstwo deseczek na 
podkarmiaczki... Ale denka nie przyjechały. A jak przyjechały, to było już 
za późno, bo nas tam nie było. I tak sobie (one denka) leżą w stodole 
gdziejsik na zboczach Gór Bystrzyckich.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2020-04-18/2020-04-18_SAD_truska
ski_01.jpg Ule przy truskawkach [IMG]

A potem przyszła ta cholerna pandemia i pozostało się tylko cieszyć, że to 
po ludziach kosi, nie po pszczołach, bo z pasieki nic by już nie pozostało. 
Tym bardziej, że po ludziach kosi też jakoś nie za bardzo entuzjastycznie.

Tak czy owak nie mogę się wybudzić z zimowego marazmu. To znaczy, jak już 
pojadę do pszczół, to zaraz mi sen odbieży, ale weź się człowieku 
wybierz! Telefon od wujka z wezwaniem na sady zatem był pewnym ratunkiem. 
Trzeba było się wziąść (wiem, wiem) i jechać.

Z braku motywacji jednakowoż robotę zrobiłem na odwal, to znaczy nie 
przeprowadziłem pierwej, jak to w podręczniku stoi, grzecznych przeglądów 
wiosennych, nie poustawiałem gniazd na superchybki rozwój... Po prostu 
wytypowałem, kierując się własnymi kryteriami, czyli potrzebą 
przegrupowania uli w dalszych etapach sezonu, pnie do wywozu, wedle miejsca na 
przyczepce i liczby dostępnych pasów transportowych. Dość, że wywiozłem 
dwukrotnie więcej niż w roku ubiegłym i mam nadzieję, że sadownicy będą 
mieli lepsze pole do obserwacji. To znaczy, jak to sobie umyśliłem, 
chciałbym się dowiedzieć, jak to naprawdę jest z tym zapylaniem sadów 
przez pszczoły: czy one tam są potrzebne, czy w widoczny sposób poprawiają 
plon, czy zgoła zbędne?

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2020-04-18/2020-04-18_SAD_beczka
_01.jpg Ule przy beczce (tu są moje P18-tki) [IMG]

Przy okazji nauczyłem się, jak rozpoznawać kwiat, który przemarzł i z 
niego nic nie będzie. To znaczy, niewykluczone, że pszczoły mają z niego 
pożytek, bo pręciki ma zdrowe, ale słupek obumarł - zatem owocu z niego nie 
będzie. Poznaje się to po tym, że słupek jest malutki i czarny. W tym roku, 
podobnie jak w ubiegłym, mnóstwo takich kwiatów na drzewach czereśni, 
śliwy i wiśni.

Nie chwalący się uskuteczniłem też kolejny wyjazd, we właśnie ubiegły 
weekend, aby dokonać wymiany wypaczonych korpusów i dennic, a także 
ewentualnie rozbudować, czyli poszerzyć gniazda. W przypadku gospodarki 
korpusowej można to zrobić na kilka sposobów, a wybór należy do 
pszczelarza. Tym razem zdecydowałem się dostawiać korpus na dół, czyli 
poniżej rodni - jest to metoda powolna, ale pewna. Pszczołom zakłócamy 
pracę w stopniu minimalnym, nie dochodzi też do tak zwanego wyziębienia 
gniazda. Za to w żaden sposób ich nie popędzamy, nie wytwarzamy intensywnego 
nastroju roboczego. Pszczoły przechodzą przez nowy korpus w drodze do wylotka 
i w ten sposób się z nim oswajają. Podejmują w nim prace tylko w takim 
zakresie, jaki jest niezbędny. Gdybym postawił korpus nad rodnię - oho, 
wtedy by się zaczęło dziać! Pszczoły odebrałyby to jak niespodziewany 
przeciąg (wyziębienie gniazda) i skierowały siły szybkiego reagowania na 
rozwiązanie problemu. Silna rodzina w ciągu następnego tygodnia będzie 
miała czerw na dwóch korpusach. Taka słabsza to różnie. Może to 
wytrzymie, a może się jej od tego nawet pogorszyć. W wypadku rozbudowy ula w 
dół takie cuda nie muszą się wydarzyć. Ale choć mniej efektowna, metoda 
przecież bezpieczniejsza, jak powiedziałem wcześniej, mniej psująca pracę 
pszczołom.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2020-04-18/2020-04-18_SAD_stawy_
02.jpg Ule przy stawach [IMG]

Niestety, duj był taki, że wyrywało dłuto ze zgrabiałej dłoni. 
Skoncentrowałem się zatem tylko na najniezbędniejszych pracach, a 
większość przywiezionego przyczepką majdanu pozostała nietknięta. W 
przyszły weekend raczej nie podziałam, bo stoi dość solidna prognoza 
opadów deszczu na spragnioną, niczym kania dżdżu, ziemię.

Spoglądam w kalendarz i co widzę? Otóż widzę, że najbliższy weekend to 
majówka, która w moim wypadku inicjowała większe prace pasieczne... Cóż, 
chyba w tym roku będzie inaczej, czyli jak zwykle w rolnictwie. Następny 
weekend to domniemane wybory naszego najukochańszego prezydentunia, więc 
ciekawe, co się z tego da uszczknąć dla dobra pasieki. Topiarka słoneczna 
już pracuje, więc pozyskiwanie wosku ruszyło.

Zresztą, przez to cholerne wymieranie z roku na rok mam sporo zabudowanych 
ramek i wiecie co? Znowu chyba nie będę potrzebował węzy!


📅 pon 27 kwietnia 2020


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/pasieka-zapiski.gmi 📁 Pasieka - Zapiski
=> ./tag/pasieczyska.gmi #pasieczyska
=> ./tag/plany.gmi #plany
=> ./tag/liczby.gmi #liczby