# Ostatni wiraż sezonu 2019

Od poprzedniego wpisu minęły już bite dwa miesiące. Przyszło lato i 
poszło sobie. Nadejszły chmurzyska pierzaste a mroczne, czasem deszczykiem 
złochłodnym zatnie po ciemieniu, bądź to wietrzysko przeniknie do sierści 
(aż strach!)... A czasem znowu słoneczko wyjrzy spomiędzy tucznych tumanów 
i rozjaśni nam światopogląd jak nie przymierzając Oświecenie[1] 
pomrocznych Braci Iluminatów[2]. Czyli światłość rzuci na ćmę 
średniowiecza mniej więcej w takim stylu, lub podobnie. Czasem ciepło, że 
podkoszulek potnieje. A czasem ziąb przenika kurtałkę przypominając, że 
*Zima idzie - nie ma na to rady*. Babie lato. Tym razem trochę chłodniejsze, 
niż by człowiek chciał.

=> 
[https://pl.wikipedia.org/wiki/Oświecenie_(epoka)](https://pl.wikipedia.org/wik
i/Oświecenie_(epoka) 1: 
[https://pl.wikipedia.org/wiki/Oświecenie_(epoka)](https://pl.wikipedia.org/wik
i/Oświecenie_(epoka)
=> 
[https://pl.wikipedia.org/wiki/Zakon_iluminatów](https://pl.wikipedia.org/wiki/
Zakon_iluminatów) 2: 
[https://pl.wikipedia.org/wiki/Zakon_iluminatów](https://pl.wikipedia.org/wiki/
Zakon_iluminatów)

Upalny sierpień przeszedł w dość chłodny wrzesień. Pszczoły ćwiczą 
zapamiętale zbijanie się w kłęby, a ja zastanawiam się, czy łączyć 
najmniejsze maluchy, czy może zaryzykować?

Po powrocie z wakacyj, podczas których przez trzy tygodnie bez mała dałem 
pszczołom święty (całkiem nieoświecony i kontrlaicki) spokój, przeżyte 
ówdzie inspiracje sprawiły, że nie czułem silnego parcia na ul. Innymi 
słowy - nie chciało mi się wciąż jechać na pasiekę i sprawdzać, 
jakżesz te moje słodziuchne, pulchniuchne, pusi, puci, mniam, 
błonkoskrzydłe pociechy się mają. Pod domem stoi mi kilkanaście pni i 
mogę snadnie przez szybę okienną dokonać pierwszej oceny: latają, w 
którą stronę, czy tłumnie... Otóż latały. Z naciskiem na "ły".

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2019-09-10/2019-09-07_POD_01-Mio
dobranie.jpg POD - miodobranie [IMG]

## Miodobranie z nawłoci

A nawłoć kanadyjska rozkwitła, jak cała przyroda w tym sezonie, nieco 
wcześniej. A zatem i okres głodu po lipie znacznie się skrócił. Tak, że 
nie wystąpiła praktycznie charakterystyczna wówczas nerwowość rojów (tak 
zwanych nast-rojów). Bo wciąż cosik tam na plastrach dało się znaleźć.

Ale lenistwo to zły doradca, więc pożałowałem cukru odkładom - w obawie, 
że rodziny w rozmiarze produkcyjnym zechcą się na nim posilić i mi 
zanieczyszczą miód nawłociowy, który już zgrabnie w ulu wytwarzały, 
mianowicie z nektaru. Tyle wykrzesałem energii, że poprosiłem najmłodszą z 
żon o rozpoczęcie przygotowań do miodobrania. Które niebawem nadejść 
miało, bo to już pora była najwyższa. Jak wspomniałem, w tym roku nawłoć 
szybciej kończyła. Także z powodu suszy. Zbrązowiałe zagony okolicznych 
nieużytków nie dawały już wielkich nadziei na przybytek wagowy.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2019-09-10/2019-09-05_DOB_02-Do_
miodobrania-rozmyte.jpg Do miodobrania przystąp! [IMG]

I tak oto pierwszym pełnym weekendem wrześniowym miodobranie się potoczyło. 
Jest to bodaj (no, może jednak nie bodaj) jedyna praca pszczelarska, przy 
której nie jadę na pasiekę samotnie - najlepsza z żon czuje się w 
obowiązku dopilnować, abym rabował pszczoły bez litości i opamiętania, to 
wszystko dla Was, nasi kochani klienci! Tym razem, zgodnie z ogólnosezonowym 
wyluzowaniem i spadkiem motywacji, zbiory potrwały dni kilkoro, od czwartku do 
niedzieli. Atoli spadek motywacji nie oznaczał spadku wyników. Przypuszczam, 
że wątpię, iżbym nie uczył się pszczelarstwa z każdym rokiem coraz 
bardziej. Jednocześnie w tajemnicy zdradzę Wam, że moje inkryminacje i 
ekstrapolacje[3] na temat związku suszu z wielkością zbiorów okazały się 
trafne: ostatniej wiosny, po kolejnym zjeździe pasieki o 2/3 stanu liczebnego, 
staliśmy się posiadaczami dość sporej ilości plastrów dość dobrej 
jakości. Po przesortowaniu:

=> ./2017-06-21_rozmyslania-nad-przemijaniem.gmi 3: 
{filename}2017-06-21-Rozmyslania_nad_przemijaniem.md

* ramki zabrudzone, z martwymi pszczołami itp. - do przetopu
* ramki z miodem, wielokrotnie czerwione - do gniazd i do odkładów
* ramki suche, jasne i czyste - do miodni

zaposiedliśmy parę korpusów ładnych ramek do napełniania miodem. I w tym 
sezonie, którego najstarsi pszczelarze nie nazwali zasobnym w miód, 
zebraliśmy wcale nie taki zły zapasik. Wystarczy i dla Was, kochani klienci, 
i dla nas też.

Z wniosków miodobraniowych wymienię tylko jeszcze taki: o wiele bardziej 
podoba mi się podkradanie miodu pszczołom, **zanim** się skończy dany 
pożytek. Zajęte zbieraniem mają mnie w głębokim poważaniu i dość łatwo 
pozwalają się ograbić. Szczególnie, że zaraz sobie dozbierają. Za to 
krojenie ich, gdy dopływ nektaru już się skończy - to zabawa dla 
bezwzględnych twardzieli. Kto lubi obrywać, ten właśnie na okres głodu po 
pożytku powinien planować miodobranie. Ale mnie to nie pasuje. A poza tym 
okradanie pszczół, kiedy jeszcze mogą sobie zapewnić żelazny zapas, wydaje 
mi się bardziej *fair*.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2019-09-10/2019-09-06_DOM_01-Wyn
ik_miodobrania.jpg DOM - wynik miodobrania [IMG]

## Stan odkładów

Nie będę w tym wpisie robił wyliczenia stanu pasieki, albowiem ów pojawi 
się w następnym, kiedy już uznam, że główna masa prac kończących sezon 
za nami. Tutaj tylko uwagi ogólne.

Błogie zadowolnienie budzi we mnie fakt, iż zdołałem odbudować stan 
liczebny pasieki z końca zaprzeszłego sezonu. Mam ok. 60 jednostek roboczych 
(mówiąc językiem IT), z czego zaledwie 10 maksymalnie zasługuje na miano 
produkcyjnych. A choćby ramkę podkradliśmy może z 16 uli. Czyli pozostałe 
44 pnie pozostają w sile nukleusa, z powodu, że jeszcze nie urosły, lubo 
dlatego, że poddane zostały w maju i czerwcu procedurze rabowania ramek z 
czerwiem na użytek odkładów.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2019-09-10/2019-08-31_POD_02-pan
oramka.jpg Pasieczysko POD [IMG]

Dla dokładności krótkie przypomnienie: na wiosnę obudziłem się z 21 
pieńkami w różnym stanie. Dodatkowo przyleciało do mnie 8 rójek, z czego 7 
było w dość zadowalającej sile. Z tego z 6 nawet wziąłem jakiś miód. Z 
tego wniosek, że wykonałem około trzydziestu odkładów, które dziś są 
nukleusami szykującymi się do zimy.

Na razie dokonałem połączenia 4 nukleusów, zrobiłem z nich 2. Wszystkie 
miały siłę, która nie wróżyła sukcesów. Na razie polałem im syropu, 
okres czerwienia dla nich jeszcze się nie skończył, zobaczymy, co z nich 
wyniknie w październiku.

Zastanawiam się jednakowoż, czy nie dokonać więcej połączeń. W końcu 
istotne jest, ile się rodzin ma na wiosnę, a nie ile ich się zazimuje. To 
znaczy, te liczby są ze sobą jakoś związane. Ale po ostatnim padzie pasieki 
poczułem, że wychodzenie poza sakramentalne 108 pni z całą pewnością mi 
nie podpasuje, przynajmniej dopóki nie znajdę jakiegoś skarbu, dzięki 
któremu nie będę już musiał tyrać na bieżączkę życiową. A 
jednocześnie poczułem, że okres silnych inwestycji w pasiekę, tysięcy 
złotych wtapianych w to przedsięwzięcie, powolutku przemija. Zatem dalszy 
rozwój chciałbym opierać o mniejsze wydatki. Czyli też mniej czasu na raz 
spędzać w stolarni.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2019-09-10/2019-09-14_ORZ_01_pan
oramka.jpg Pasieczysko ORZ [IMG]

## Plany stolarskie

W zeszłym roku narobiłem sobie ze 300 kompletów listewek pod ramki Zandera. 
Do tego sporządziłem sobie szprytne prawidło, na którym składanie ramek to 
po prostu bajka. Nie użyłem ani jednego, ani drugiego, z wiadomych powodów. 
Czyli jakiś zapasik mam.

W tartaku czekają na mnie deski na jeszcze 100szt. korpusów Zandera. Jeżeli 
je odbiorę, to w 3-4 półdniówki zlepię je wszystkie i zaposiędę w ten 
sposób zapas na wiele lat.

Będę potrzebował sklecić jeszcze trochę dennic i daszków. Do tego 
pomniejsze drobiazgi. To znaczy, mam jeszcze pewien zapasik jednych i drugich, 
ale ich użycie będzie wymagało pewnego żonglowania zasobami. Znakiem tego 
lepiej ulepić sobie trochę nowych.

I dochodzimy do najważniejszego: nigdy więcej podkarmiaczek z płyty 
pilśniowej! Wystarczają na jeden sezon. Impregnowałem je parafiną. 
Pszczoły najwyraźniej poczuły coś do niej, bo już na wiosnę widziałem, 
że niegdyś błyszczące ścianki stały się mechate - wyskubały. 
Prawdopodobnie syrop przesiąknął przez takie otwarte ścianki i teraz mam 
już kilkanaście sztuk wybrakowanych, z dziurami wygryzionymi przez pszczoły. 
Nadają się już tylko do spalenia. Jednocześnie obserwacje co do zalet i wad 
różnego typu podkarmiaczek zebrały się we wnioski: jeżeli zależy mi na 
szybkim i bezproblemowym pobieraniu syropu, najlepsze będą podkarmiaczki 
powałkowe, uczynione ze sklejki wg projektu kolegi Szymona. Miska jako 
podkarmiaczka powałkowa sprawia się jako tako, raz pobierają, a raz nie, 
słabsze pszczoły się w niej topią, a w jednym ulu znalazłem setki os 
pożywiających się syropem, gdy moje pszczoły (moje pszczoły!?!?!?) 
grzecznie czekały na ściankach na swoją kolej. Wniosek z tego taki, że 
potrzebuję wykonać kilkadziesiąt podkarmiaczek ramkowych ze sklejki do 
celów pracy z odkładami i nukleusami oraz kilkadziesiąt podkarmiaczek 
powałkowych do celów karmienia rodzin. Czyli znowu kupa roboty. I wydatki.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2019-09-10/2019-08-31_DOB_02-pan
oramka.jpg Pasieczysko DOB [IMG]

## Zwalczanie warrozy

W tym roku, po lekkim załamaniu motywacji, postanowiłem przećwiczyć 
leczenie "po bożemu", czyli bez taryfy ulgowej. Zapodałem pierwszą porcję 
czyszczenia jeszcze na wiosnę. Druga porcja kwasu mrówkowego powędrowała do 
gniazd zaraz po miodobraniu z lipy. Trzecią porcję zapodam niedługo, może w 
najbliższy weekend. I w końcu na pierwszych mrozach pokropię kroplówką z 
kwasu szczawiowego. Bez leczenia pozostawiam dosłownie dwie rodziny, które 
rokują na podstawie poprzednich lat, kiedy nie dostały nic literalnie. Tym 
razem nie szarżuję. Odbudowuję populację, a jak mi się motywator poprawi, 
na co liczę na następną wiosnę, to wrócę do mojej wersji pszczelarstwa 
hardkorowego. Tak postanowiłem i tak zrobiłem.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2019-09-10/2019-08-31_ROB_01-pan
oramka.jpg Pasieczysko ROB [IMG]

Chcę się przekonać, czy takie intensywne zwalczanie warrozy rzeczywiście 
coś daje. Wcześniej ani razu nie próbowałem takiego podejścia, więc 
wyniki znam tylko z cudzych opowieści, które są różne, kwadratowe i 
podłużne. A w pszczelarstwie najważniejsze to samemu się przekonać.

Dojście do pasieki zdolnej wytrzymać choć trochę bez nieustannego leczenia 
jest z pewnością niełatwym zadaniem. Nie spodziewałem się jednakowoż, że 
ja też stanowić będę słabe ogniwo. Rację miał Kirk Webster, gdy mówił, 
że dobrze prowadzona pasieka to harmonijne współgranie pszczół, sprzętu i 
pszczelarza. I pszczelarza. Nie można go odjąć z tego równania.


📅 czw 26 września 2019


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/pasieka-zapiski.gmi 📁 Pasieka - Zapiski
=> ./tag/liczby.gmi #liczby
=> ./tag/prace.gmi #prace
=> ./tag/dumania.gmi #dumania