# Zwijka do zimy

Stan pasieki oceniam na **4+**, co jest dość optymistyczną notą, ale 
zobaczymy, co zobaczymy, kiedy przyjdzie pora oglądać pszczoły we wrześniu. 
A czemu to? A temu to, że nastawiliśmy kilka rodzinek na miodobranie. Nasze 
żony wywarły na nas presję czyli nacisk. W związku z tym, że w *TYMKRAJU* 
panuje zamordyzm matriarchalny[1], musieliśmy się podporządkować. 
Oczywiście pod takim warunkiem, że mają z czego zbierać. Otóż wygląda na 
to, że mają. Pszczoły zachowują się spokojnie od początku sierpnia, choć 
nawłoć późna dopiero pierwsze kwiatki otwarła. Widocznie coś tam jeszcze 
w polach kwitło. Staram się to dostrzec. Prawdopodobnie jednak jest to 
mieszanka różnych pożytków ukrytych.

=> 
http://www.polskatimes.pl/artykul/365958,matriarchat-doprowadzil-mezczyzn-ludu-k
hasi-na-skraj-wytrzymalosci,id,t.html 1: 
http://www.polskatimes.pl/artykul/365958,matriarchat-doprowadzil-mezczyzn-ludu-k
hasi-na-skraj-wytrzymalosci,id,t.html

Już wcześniej, każdy w swoim departamencie, prowadzonym wg własnego 
widzimisię oraz czasu i chęci, zainstalowaliśmy w ostatnich dniach lipca 
ewentualne nadstawki (lubo też, uważacie, pod-stawki) miodowe wypełnione 
suszem różnych typów ramek. Wszystko po to, aby z tej gwałtownie 
rozkwitającej nawłoci coś tam dla siebie uszczknąć. Nabrałem przekonania, 
że dobra gospodarka polegająca na odbieraniu jedynie nadwyżek produkcji 
pszczelej wymaga lat nauki i przygotowań. O niektórych szczegółach pisałem 
już wcześniej[2].

=> ./2017-06-21_rozmyslania-nad-przemijaniem.gmi 2: 
{filename}./2017-06-21-Rozmyslania_nad_przemijaniem.md

Tak czy owak, nie mieszkając, bo gdzie tu mieszkać, na pasiece stoją domy 
dla pszczół, zapakowaliśmy ostatnie wolne korpusy Zandera i pomknęliśmy na 
objazd. Tu uprzedzę fakty i z zaskoczeniem napiszę, że udało nam się w 
jeden dzień obskoczyć wszystko.

Na pierwszy strzał wybraliśmy Y03 Pilawa, lokację, do której w kwietniu 
zostały przestawione rodziny przedwojenne, o czym chyba zapomniałem napisać 
w odpowiednim momencie, ale niech tam. No, w końcu stanęły tamój i tyle. 
Potem z nich robiliśmy odkłady, a nawet parę w to miejsce przywieźliśmy. 
Tam ulokowałem też moje pierwsze uliki weselne, które miały za zadanie 
wychować mateczniki na bazie rodziny fuksowej (jedynej, co nam przeżyła 
zimę), a następnie przedwojenne trutnie miały unasiennić wychowane matki... 
Dwa tygodnie wcześniej, w ostatnich dniach lipca, przejrzałem je i 
stwierdziłem, że albo widzę matkę, a nie widzę czerwiu, albo widzę czerw, 
a nie widzę matki. Ponieważ w moim wąskim pojęciu pszczelarstwa oba te 
czynniki powinny występować obok siebie, na wszelki wypadek postanowiłem 
liczbę dziewięciu ulików weselnych zredukować do trzech.  Poprzez 
połączenie, które wykonuje się tak: z ula **A** bierze się wszystkie ramki 
z czerwiem oraz pszczołą i wkłada do ula **B**. Resztę mają wykonać same 
pszczoły, to znaczy rozstrzygnąć, która matka bardziej im się podoba, o 
ile w ogóle, itepe, itede.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-07-30/2017-07-30-Y03Pilawa_
01_kontrola_unasiennien.jpg Kontrola unasiennienia ulików weselnych 30 lipca 
[IMG]

Wyszło, jak wyszło, a mianowicie tak, że tylko w jednym z trzech ulików 
znalazłem matkę z ciemną dupą (czyt. *odwłokiem*). Niby fuksówki to 
krainki, dosyć ciemne, ale weselniki zakładałem na pomarańczowych 
buchwastach - myślałbym, że im się gdzieś zawieruszyła jakaś zdatna do 
wychowu larwa (w zasadzie od ustanowienia ulików do kontroli unasiennienia 
minęło trzy tygodnie bez mała), ale wolę wyobrażać sobie cuda-niewidy, bo 
dlaczego nie? Zobaczymy, co z tego wyniknie w przyszłości.

W rodzinkach przedwojennych, zarówno Jarka jak i moich, nie znaleźliśmy 
żadnych szaleństw. W stosunku do objętości i powierzonej im liczby 
plastrów rozwinęły się słabo. Nie mówię tego bez kozery. Ostatnie 
zabiegi polegające na okradaniu moich z czegokolwiek wykonałem jeszcze w 
maju, czyli zarówno okradzione z matek (22 maja) i mateczników (1 czerwca) 
rodzinki, którym pozostała cała pszczoła lotna  i parę ramek czerwiu, 
miały dość czasu, aby zbudować jako-taką siłę. A tymczasem zarówno te 
cztery, które Jarek okradł zaledwie raz, jak i te moje, potraktowane 
brutalniej, siedziały na zaledwie 3-4 ramkach! Przed jednym ulem Jarka 
znaleźliśmy sporo pełzających pszczół, w tym takich bez skrzydełek. 
Warroza? No, w każdym razie DWV...

Cóż, nasz objazd zaplanowany był na podawanie tymolu do wybranych rodzin. 
Moja zeszłoroczna trauma podpowiada mi, że gdybyśmy to zrobili dwa tygodnie 
wcześniej, być może ustrzeglibyśmy te przedwojenne macierzaki przed 
kłopotami. Mądry Polak po szkodzie? Zobaczymy, zobaczymy. Nie wróżymy tym 
rodzinom wielkiej przyszłości, na szczęście udało się odchować po nich 
parę niezłych nukleusów, które rozwijały się znacznie lepiej niż ich 
macierzaki.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y05Orzeszy
n-02_Ten_sam_odklad.jpg To nie zima tylko środek lata [IMG]

*To nie jest zdjęcie z zimy, tylko opowiadanego objazdu, po prostu takie 
światło w aparacie...*

--------------------------------------------------------------------------------

Możliwe, niewykluczone, że oryginalna genetyka przedwojennych, trzymanych od 
pokoleń na obszarze bez nawłoci, gdzie głównym pożytkiem pszczelarza była 
spadź i lypa, mogła przystosować się do krótkiego, acz intensywnego 
sezonu. Toż na własne oczy widziałem, jak wspaniale zbierały wierzbę, a w 
maju i czerwcu rodzinki te nie pozostawiały naprawdę nic do życzenia. Zatem 
czy to choroba, czy po prostu taka uroda, zobaczymy na wiosnę.

Następne w kolejce (wg geografii, czyli rozwiązanego na poczekaniu dylematu 
komiwojażera[3]) było pasieczysko Y05 Orzeszyn. Stało tam, wg moich 
obliczeń, niech zrekapituluję... 2+2+1+1+1+1=8 nukleusów. Nie odwiedzałem 
tego miejsca już od półtora miesiąca, a konkretnie od 25 czerwca, kiedy 
zawiozłem tam ostatnie dwa odkłady i jednocześnie połączyłem sześć już 
tam stojących w trzy - a właściwie to pszczoły same postanowiły to zrobić 
wcześniej, a ja tylko przeniosłem im ramki tak, żeby miały wygodniej w 
nowej konfiguracji. Okazało się, że ostatnie dwa odkłady nie udały się 
kompletnie - przypuszczam, że zostały wyrabowane w okresie głodu. Nie 
odwiedziłem tego pasieczyska celem podkarmienia w połowie lipca. Na 
przeszkodzie stała (a może leżała?) wielka kałuża na wjeździe do lasu. 
Uznałem, że w ten sposób zrobię eksperyment, jak przetrwają niewspomagane 
nukleusy - otóż wyszły z opresji w całkiem niezłej formie.

=> https://pl.wikipedia.org/wiki/Problem_komiwojażera 3: 
https://pl.wikipedia.org/wiki/Problem_komiwojażera

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y05Orzeszy
n-01_Odklad_to_juz_nukleus.jpg Jak ładnie pszczoły propolisują! [IMG]

Szczególnie wyróżniła się rodzinka (również z połączenia dwóch 
łokełejów) o silnym temperamencie obronnym. Chyba jako jedyna na całej 
pasiece (tj. sześciu pasieczyskach) w tym roku atakowała aparat fotograficzny 
i nas przy okazji. Co oczywiście traktowaliśmy jako ponaglanie, aby szybciej 
zakończyć te wygłupy z oglądaniem pszczół. Rodzinka dała czadu z 
budowaniem i postanowiłem to trochę uporządkować. Drugą 
komorę-półkorpus, dostępny niefartem przez szparę, którą im 
pozostawiłem z braku uważności i niechlujstwa, uznały za przestrzeń do 
rozwoju. Kiedy odbudowały i zajęły wszystkie dziewięć powierzonych im 
ramek, zaczęły tworzyć za szparą. Powstał tam całkiem zgrabny plasterek i 
dwie ramki zalane nakropem. Na szczęście wciąż mieliśmy w aucie zapas 
korpusów i mogliśmy dokonać pewnego przegrupowania sytuacji. A następnie 
podaliśmy im tymol. Tym razem w zmniejszonej dawce, zgodnej z wytycznymi Erika 
Osterlunda[4] ze Szwecji. Zaleca on, aby nie dawać jednorazowo do ula więcej 
niż 5g tymolu. Tymczasem w oryginalnym zestawie ApiGuard jest przeszło 12,5g 
tej substancji. Na ile rozumiem to, co widzę, traktament tymolem polega na 
możliwie długiej ekspozycji rodziny pszczelej na jego opary. Niektórzy 
uważają je za pszczelarską homeopatię, ale myślę, że wywiera swój 
skutek, skoro tak wielu pszczelarzy na świecie się nim posługuje. Zobaczymy, 
jakie będą efekty. Na wiosnę.

=> 
https://docs.google.com/viewer?url=http://www.elgon.se/story-2008/Varroa_attacks
.pdf 4: 
https://docs.google.com/viewer?url=http://www.elgon.se/story-2008/Varroa_attacks
.pdf

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y05Orzeszy
n-05_Tak_podawalismy_tymol.jpg Tak podawaliśmy tymol do temperamentnej rodziny 
[IMG]

Następne w kolejce było pasieczysko Y04 Dobiesz, gdzie stanęły jeszcze w 
listopadzie zeszłego roku nasze leżaki dadanowskie. I wszystkie wymarły, jak 
się patrzy. Ponowne ich zasiedlanie nawet nieźle się udało. Mieliśmy tam 
rodzinkę buchwastową, którą Jarek utworzył na bazie mojego wyrojonego ula 
21 maja. Od tamtej pory pszczoły miały w zasadzie święty spokój, bo 
dostały pełno ramek do zagospodarowania i nie było co przy nich robić. I w 
ten sposób awansowały do rangi największej petardy w całej pasiece. Czerwiu 
pełno, pszczoły pełno, a wszystko to w porze, kiedy połowa populacji ula 
znajdowała się gdzieś tam, w polu, zbierając nektar i pyłek.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y04Dobiesz
-01_Odklad_rojowy_Bcf-SILA.jpg Rójkowe buchwasty - siła! [IMG]

Pszczółki te nie zachowywały się już jak hodowlane buchwasty. Wystarczyło 
im tylko jedno pokolenie, aby stały się rozbiegane, żywe i nawet nieco 
obronne, co można by zrzucić na zacienienie wylotka, ale nie chce mi się. 
Ewidentnie dostały jakieś geny pszczoły lokalnej, bo najwyżej połowa z 
nich miała pomarańczowe paski na odwłokach. Być może okoliczni pszczelarze 
nie korzystają z dobrodziejstw hodowli, a może, kto wie, gdzieś po dziurach 
chowają się jakieś dzikie pszczoły? Niewykluczone.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y04Dobiesz
-02_Nakrop.jpg Nakrop w kolejnych buchwastach [IMG]

Pozostałe odkłady buchwastowe również miały taką pszczołę, co wcale nie 
powtarzało się na innych pasieczyskach. Nie nazwę tego w żadnym wypadku 
pomiarem ani obserwacją. To raczej takie trochę intuicyjne spostrzeżenie.

Na tym pasieczysku stała też rodzina córek po fuksówkach - również 
pięknie się rozwinęła i dostała pionowe kraty odgrodowe, aby dać nam 
parę ramek miodu. Jeżeli zdoła zebrać nadwyżkę.

Kolejnym przystankiem była Y06 Baza, gdzie stanęły rodziny skierowane do 
przetrwania bez leczenia w jakiejkolwiek formie. Tam podałem 17 czerwca 
mateczniki z ocalałej po zimie rójki Łukasza. Dostałem od niego trzy 
sztuki. Dwie rodzinki znajdowały się we wprost znakomitej formie, a jedna, 
niestety, wypszczeliła się. Nie mogło być w tym winy genów pozyskanych od 
Łukasza. Prawdopodobnie pszczoły już wcześniej zmagały się z jakąś 
chorobą. Matecznik podałem do rodziny ze starą matką przedwojenną, którą 
ongi wyciągnąłem z ula na Y03 Pilawa. A jak wspomniałem, tam wcale nie 
wygląda to różowo.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y06Baza-02
_2_Przedwojenne_od_maja_12_ramek_Z.jpg Przedwojenne majowe [IMG]

Na Y06 Baza znajdowały się oprócz tego dwa odkłady na matecznikach 
ratunkowych buchwasta, dwie rodziny na starych matkach przedwojennych (które 
zachowywały się bardzo dobrze) oraz dwie rodziny utworzone metodą dość 
chaotyczną pod matki, które otrzymałem w darze od Jacka Merca z Gospodarstwa 
Pasiecznego Polisz Miód[5]. Muszę powiedzieć, że **dały czadu**. Matki 
podałem do strutowiałych rodzinek - wspominałem wcześniej, że popełniłem 
błąd w metodzie mocowania mateczników, które w transporcie się oberwały i 
pszczoły nie zdołały z nich wychować matek. Aby pozbyć się trutówek, 
wysypałem całe towarzystwo na ściółkę leśną poza pasieczyskiem. Matki 
wypuściłem z klateczek pod kołpaczki umocowane na plastrach. Pszczoły 
nalatywały się z powrotem do ula, gdzie mogły zapoznać się z nową matką. 
Wydarzyło się to w pierwszej połowie lipca. Miesiąc później widać było 
już efekty pracy. Uliki pełne pszczoły. Dostały na spód po półkorpusie z 
ramkami, zgodnie z wytycznymi tyle im powinno do wiosny wystarczyć. Choć na 
klateczkach widniało tajemnicze EL26 oraz R1, postanowiłem je nazwać 
*Mercedesy*. Chciałbym je zobaczyć na wiosnę w dobrej formie, to będzie z 
czego mnożyć.

=> https://www.youtube.com/watch?v=zsaVSyEmN-o 5: 
https://www.youtube.com/watch?v=zsaVSyEmN-o

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y06Baza-05
_Mercedesy_Jacka_Merca.jpg Mercedesy [IMG]

Podstawianie półkorpusików nie było wcale łatwe - chyba sobie cosik tam 
nazbierały, bo nieźle się zasapałem podczas podnoszenia całego majdanu.

Wreszcie przyszła pora na nasze pasieczysko buchwastowe, czyli Y00 Robert. 
Ulokowane pod brzózkami, wśród nawłociowych nieużytków, pozwoliło 
buchwastom wykarmić się przez cały sezon, co chyba oznacza, że potrafi w 
dobrych warunkach zapewnić i nadwyżkę dla pszczelarza. Z tego powodu rodziny 
tam stojące otrzymały wszelki dostępny susz, aby miały dokąd składać 
nektar z nawłoci.

Nasza wspólna rodzina buchwastowa zachowała się przez sezon bardzo uprzejmie 
i uniknęła rójki, w przeciwieństwie do kilku innych (tyle w kwestii 
nierojliwości buchwastów). Ponieważ była wspólna, więc obaj z Jarkiem 
unikaliśmy interwencji. Jedyną poważną operacją na tym pniu było 
przeniesienie przeze mnie matki na plastry Zandera. Dotychczasowe gniazdo 
umieściłem na górze ula jako przyszłą miodnię, odgrodzoną kratą. Poza 
tym rodzinka miała pełną swobodę zagospodarowania dwóch korpusów Zandera. 
Jako jedyna miała pod koniec lipca, czyli po przerwie pożytkowej (czyli 
bezpożytkowej) jakieś nadwyżki w ilości odpowiadającej jednej ramce 
wielkopolskiej. Uznajemy, że pokazała *Urbi et Orbi*, że im mniej 
zaglądania do pszczół, tym lepiej.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y00Robert-
01_Wspolny_Bcf_SILA_jak_na_filmie.jpg Wspólny Bcf - siła jak na jutubie! [IMG]

*Takimi widoczkami popisują się pszczelarze na filmikach, które można 
snadnie obejrzeć na jutubie...*

--------------------------------------------------------------------------------

Inne buchwasty na tym polu namiotowym również nieźle wyglądały, ale ruch 
jednak nie umywał się do rodziny, której nie podkradliśmy ani jednej 
rameczki w ciągu sezonu.

Na pasieczysku tym stanęły też trzy rodzinki przeznaczone do całkowitego 
nieleczenia: dwie nadmiarowe matki UN, które otrzymałem od Łukasza oraz 
jedna moja pochodząca z przedwojennych, która bardzo ładnie rozbuchnęła 
rodzinę akuracik na ten moment. A że siedzi w sąsiednim półkorpusie, to 
siłą rzeczy musi dostać takie samo traktowanie jak L1 Łukasza. Czyli brak 
traktamentu tymolowego.

Zaznaczyć tu trzeba, że wszystkie rodziny, z których spodziewamy się robić 
miodobranie, zostaną potraktowane podobnie jak w zeszłym roku. Czyli 
ewentualny tymol otrzymają dopiero po tym, jak je ograbimy z nadwyżek miodu. 
Decyzję, czy w ogóle dostaną tymol, podejmiemy do miodobrania, czyli mamy 
jeszcze trochę czasu. W zeszłym roku leczenie nic nie pomogło: 98% pszczół 
zginęło do wiosny. Możliwe, że podawanie tymolu zbyt późno nie ma sensu. 
A że nie mamy zamiaru podawać nic innego, może zdecydujemy się nie podawać 
im nic. W takim razie liczba rodzin puszczonych do zimy bez jakiegokolwiek 
leczenia mogłaby łącznie przekroczyć... Trzydzieści sztuk? Chyba aż tyle, 
to nie. Dwadzieścia raczej.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y00Robert-
03_Koniec_przegladu_pasieczyska.jpg Koniec przeglądu Y00 Robert [IMG]

Dużo lżejszym autem, bo opróżnionym z zapasów korpusów i innego 
pszczelarskiego szpeju, udaliśmy się na ostatnie pasieczysko, gdzie również 
zamiarowaliśmy tymolować i przy okazji sprawdzić, co i jak z rodzinkami.

Na Y01 Las stanęły moje trzy odkłady na ramce dadanowskiej i cztery odkłady 
Jarka na ramce Zandera. Wszystkie wykonane techniką łokełej, w różnych 
porach. Moje na początku, Jarka w końcu czerwca. Moje ulokowane były w 
osobnych ulikach złożonych z naszej uniwersalnej dennicy, 
dziewięcioramkowego korpusu na ramki Dadanta oraz dedykowanego daszku. Jarkowe 
stanęły w półkorpusikach postawionych na dennicy nukleusowej, czyli 
dwudzielnej. Tym razem to odkłady Jarka pokazały, że prawdopodobnie robienie 
łokełejów do korpusów stojących zbyt blisko siebie (albo dwudzielnych) nie 
należy do dobrych pomysłów. Z czterech odkładów zrobiły się mu dwie 
rodzinki, po jednej w każdym ulu. W przyszłym roku muszę wyciągnąć 
wnioski z tej obserwacji.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y01Las-02_
Tlok_na_wylotku.jpg Tłok na wylotku [IMG]

Tymczasem moje nukleusy pięknie wybuchły z rozwojem. Miały na to dwa 
miesiące, co po raz kolejny potwierdza moje obliczenia: *ab ovo ad familiam* 
musi upłynąć dwa miesiące. Wtedy dopiero widać, co prezentuje sobą nowa 
matka.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y01Las-05_
Sila_majowego_odkladu.jpg Siła wczesnoczerwcowego odkładu [IMG]

Na Y01 Las stoi także ul, w którym przetrwały zimę nasze fuksówki, czyli 
jedyna rodzina, która nam przeżyła. Pszczoły te zmagały się z problemami 
przez cały sezon. Najpierw okazało się, że pół ula zajęły mrówki z 
pobliskiego mrowiska. Na otarcie łez zasiliłem je trzeba ramkami z 
buchwastów, co sprawiło, że w połowie maja już były po rójce. 
Natychmiast zrobiłem z nich odkład na Y04 Dobiesz, a one dalej mnie 
zadziwiały. Podczas czerwcowej kontroli stwierdziłem liczne, wygryzione 
mateczniki utworzone na dziurze po wyciętym kawałku plastra, który miał 
pozwolić pszczołom umieszczonym w pace pod domem wychować matkę. Czyli 
jakby ten odkład też się wyroił. Potem wyszło, że macierzak nie zdołał 
wychować unasiennionej matki. Przy okazji hodowli mateczników dostał zatem 
resztę ramki zabranej z odkładu. W ulu było mnóstwo miodu, bo pszczoły od 
miesiąca nie wychowywały czerwiu i nie miały nic lepszego do roboty. Po 
podaniu im w końcu czerwca tej ramki ratunkowej postanowiłem do nich nie 
zaglądać. Jeżeli nie zdołałyby wychować sobie matki, gotów już byłem 
położyć na nich przecinek, kropka. Zaraz po wejściu na pasieczysko 
jednakowoż zerknąłem na ich wylotek.

=> 
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-08-13/2017-08-13-Y01Las-01_
Fuksy_robia_na_2_wylotki.jpg Fuksy robią na dwa wylotki [IMG]

Praca wrzała na obu wylotkach, a było już po 17:00. Podczas przeglądu 
okazało się, że w górnym korpusie jest 9 (słownie: dziewięć) ramek z 
czerwiem, z czego 7 (słownie: siedem) ramek czerwiu. Dadanowskich. A nad 
każdą grzeczny wianuszek miodu. Aż mnie dreszcz przechodzi, co tam zobaczę 
za miesiąc, kiedy przyjdzie pora sprawdzać, czy pszczoły wypracowały dla 
nas jakąś nadwyżkę z nawłoci. Podejrzewam, że od tych weźmiemy parę 
kilo i będziemy musieli szybko oddawać im te odwirowane ramki, żeby 
pszczoły miały na czym siedzieć. Przypuszczam, że skoro znaleźliśmy 
górny korpus pełen czerwiu, w dolnym akurat nic się nie działo. Dla dobra 
sprawy jednak nie sprawdzaliśmy.

I tak zbliża się do końca nasza tegoroczna przygoda z pszczołami. Za 
miesiąc przyjdzie pora zaopatrywać je w karmienie na zimę, o ile nie 
zdołają zebrać sobie same jakiegoś zapasu. Przy okazji od niektórych 
skubniemy nadwyżkę, o ile taka się pojawi. A potem to już tylko prace w 
stolarni i czekanie na wiosenny oblot.

Smuteczek.


📅 pią 18 sierpnia 2017


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/pasieka-zapiski.gmi 📁 Pasieka - Zapiski
=> ./tag/zapiski.gmi #zapiski
=> ./tag/prace.gmi #prace