# Pszczoły Heisenberga

Wiadomo zapewne wszystkim, że **Einstein był największym myślicielem 
wszechczasów** (w końcu był najwybitniejszy we wszystkim, a niektórzy nawet 
wierzą, że przepowiedział koniec świata połączony z wyginięciem 
pszczół (sic!)) , co jest taką samą prawdą, jak fakt, że zając 
wywieszony za okno, po dwóch tygodniach jest smaczniejszy. Otóż być może 
jest - pod warunkiem, że na dworze panuje chłód, a ten zając wcześniej 
będzie martwy. A o tym problemie chciałem dziś krótko, króciutko. Znaczy, 
o śmierci. I nie tylko.

=> 
http://www.national-geographic.pl/media/cache/default_view/uploads/media/default
/0009/20/de8bee3f613d8ec63d0098b54da9e79bab08a3ac.jpeg Einstein pokazuje język 
[IMG]

Pszczelarska brać dzieli się mianowicie na takich, którzy rozumieją fizykę 
kwantową i tych, którzy nie rozumieją (dla dokładności: siebie stawiam 
gdzieś pomiędzy, bo jeszcze nie wiem, czy ją rozumiem, czyli można 
powiedzieć, że ją równocześnie rozumiem i nie rozumiem, bądź że ani ją 
rozumiem, ani nie rozumiem). A konkretnie chodzi o *zastosowanie mechaniki 
kwantowej do określenia stanu rodziny pszczelej[1]*.

=> https://pl.wikipedia.org/wiki/Kopenhaska_interpretacja_mechaniki_kwantowej 
1: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kopenhaska_interpretacja_mechaniki_kwantowej

Starzy, oldskulowi pszczelarze mianowicie wyznają zasadę, że zimą do 
pasieki się nie chodzi. A jeżeli się chodzi, to podkrada się na paluszkach, 
staje się z dala i tak z zachowaniem poznawczego dystansu dokonuje kontroli 
stanu ogólnego: czy daszków nie zwiało, czy uli nie ukradziono itp. Do uli w 
żadnym wypadku się nie zagląda! Tych mianowicie pszczelarzy posądzam o 
podświadome rozumienie podstawowych zasad fizyki kwantowej.

Inna grupa pszczelarzy, zwolenników metod nietradycyjnych, uważa, że 
zaglądanie zimą do pszczelich rodzin to cud-miód! Sama radość i w ogóle. 
Nie ma większej frajdy niż unieść daszek i zobaczyć, jak ledwo żywe od 
mrozu owady poruszają się niby na zwolnionym filmie. Czasem taka kontrola 
może prowadzić do stwierdzenia bezmateczności, a wtedy hoho! Można, 
wyobraźcie sobie, rodzinę uratować. Na przykład przez połączenie z inną. 
Bo są i tacy, co potrafią wykonać łączenie rodzin przy trzaskającym, 
kilkustopniowym mrozie. I podobno im się to udaje.

=> 
http://static1.1.sqspcdn.com/static/f/1340992/24537211/1394924917543/LesleyBruce
SmithFrozenBeeHive.jpg Pszelarz zagląda do zamarzniętego ula [IMG]

Ale zima mija sobie w najlepsze i różni pszczelarze wchodzą w wiosnę z 
innym zapasem informacji. Pierwsza grupa pszczelarzy posiada wszystkie swoje 
rodziny w *stanie mieszanym*, tj. są one żywe i martwe równocześnie, 
dopóki obecność pszczół na wylotku i pierwszy wiosenny oblot nie ustalą 
ich stanu dla poszczególnych uli. Druga grupa dysponuje (lub ma nadzieję, że 
dysponuje) wiedzą, które rodziny nadają się do posprzątania, a które w 
tym roku stanowić będą dumę pasieki.

Fakty z punktu widzenia fizyki teoretycznej są jednak inne. Otóż pszczoły 
tej drugiej grupy pszczelarzy co i raz wchodzą i wychodzą ze stanu 
mieszanego. A to dlatego, że w okresie zimy pozostają w ulu i nie widać ich 
aktywności (lub jej braku), zanim tego ula się nie otworzy. Po otwarciu ula 
następuje załamanie funkcji falowej poprzez akt obserwacji i stan rodziny 
pszczelej ulega skwantowaniu. Można ją obserwować i podejmować decyzje - o 
ile są jakieś do podjęcia. Jednak po ponownym nakryciu pudła daszkiem, 
wkrótce rodzina pszczela znowu wchodzi w stan mieszany. Zgodnie z zasadą 
nieoznaczoności Heisenberga nie jesteśmy w stanie ocenić, jak szybko to się 
dzieje.

Otóż polscy pszczelnicy (czyli badacze pszczół) postanowili ten stan 
zmienić. Zainstalowali w ulu elektroniczne termometry, podpięli do tego 
komputer[2] i uznali problem za rozwiązany: pszczoły zostały na stałe 
skwantowane. Ale czy skwantyfikowane? Otóż tylko życzeniowo. W 
rzeczywistości przecież elektroniczny termometr również dokonuje chwilowych 
pomiarów co jakiś czas. A zatem pozwala nam umieścić punkty pomiaru na osi 
czasu (która też jest formą kwantowania - właśnie czasu) i wysnuć 
hipotezę, że skoro o 15:30:20 temperatura w centrum kłębu wynosiła 21,01C, 
a o 15:30:25 21,02C, to pomiędzy tymi momentami również bardzo się nie 
zmieniała.

=> 
http://www.pszczelawola.edu.pl/index.php/aktualnosci/view/Pomiary-temperatury-w-
klebie-zimowym-.html 2: 
http://www.pszczelawola.edu.pl/index.php/aktualnosci/view/Pomiary-temperatury-w-
klebie-zimowym-.html

=> 
http://www.pszczelawola.edu.pl/upload/image/aktualnosci2014/pomiary/pszczela%20t
emperatura6.jpg Pomiar temperatury w ulu Pszczela Wola [IMG]

*Pomiar temperatury w ulu Pszczela Wola[3]*

=> https://www.youtube.com/embed/LPpL4whLvNo 3: 
https://www.youtube.com/embed/LPpL4whLvNo

Cóż, to tylko taka robocza hipoteza, która w wielu dziedzinach życia jest 
użyteczna. W pszczelarstwie, jak zapewniają mnie doświadczeńsi, nie służy 
natomiast niczemu. Niektórzy nawet uważają, że nic tak pszczołom nie 
szkodzi, jak zbyt częsta obserwacja, inni uważają, że to wręcz pomaga, co 
częściowo pokrywałoby się z obserwacjami fizyków kwantowych, mianowicie z 
kwantowym efektem Zenona[4], który mówi o obserwowalnym spowolnieniu ewolucji 
układu **z powodu** częstej jego obserwacji. Skłonny jestem wysnuć 
hipotezę, że po prostu niektórzy pszczelarze próbują "przeciągnąć" 
swoje pszczoły przez zimę stosując częste obserwacje począwszy od jesieni, 
kiedy wciąż jeszcze nie jest im trudno utrzymać właściwą (zdaniem 
uczonych - konkretną) temperaturę kłębu. Zaglądają oczywiście tym 
częściej, im dłużej trwa i im chłodniejsza jest zima. No, zważywszy, że 
ostatnio fizyka kwantowa zaskakuje nas coraz częściej trafnymi odkryciami, 
może ma to jakiś sens?

=> https://pl.wikipedia.org/wiki/Kwantowy_efekt_Zenona 4: 
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kwantowy_efekt_Zenona

Obserwowalnym jednakowoż, całkowicie poza ustaleniami fizyków kwantowych, 
zjawiskiem pozostaje fakt, że wszelkie obserwacje w trakcie zimowli nie mają 
wielkiego przełożenia na ostateczny jej efekt. To znaczy - z punktu widzenia 
szeroko pojętej, teoretycznej fizyki kwantowej zachodzi jedność, czy też 
współzależność, obserwatora, obiektu obserwacji i samego aktu/procesu 
obserwacji. A zatem, jeżeli obserwatorowi zależy na dobrostanie obiektu 
obserwacji, musi pamiętać o dobrostanie całego układu 
**obserwator⟶obserwacja⟶obserwowany**. Czyli nie musi koniecznie i bez 
przerwy troszczyć się o ten obiekt.

Może zatroszczyć się o akt/proces. Tu pokazali klasę pszczelnicy z 
elektronicznym termometrem. Podobno pszczoły ten eksperyment przetrwały, co 
pośrednio dowodzić może (choć nie musi), że dokonano poprawnego wyboru.

Ale kto nie ma takiego termometru, albo smykałki do elektroniki, też może 
się postarać, wcale nie przeszkadzając pszczołom spokojnie zimować. Otóż 
może się zatroszczyć o obserwatora.

Znakomicie tutaj sprawdza się pigwówka na miodzie, stosowana wewnętrznie. 
Najlepiej regularnie i w średnio odległych kwantach czasu. Czyli nie za 
często. Ale i nie za rzadko. Do dna.

=> http://images47.fotosik.pl/357/4d1c500fb5eacdecmed.jpg Pigwówka, pewnie na 
miodzie [IMG]

*PS. We wpisie tym wykorzystałem bezczelnie zdjęcia pozostające 
własnością innych internautów i instytucji. Na rozkaz skasuję, a na razie 
niech sobie wiszą.*


📅 czw 02 lutego 2017


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/pasieka-krotochwile.gmi 📁 Pasieka - Krotochwile
=> ./tag/krotochwile.gmi #krotochwile