# Zimowe przygotowania i rozmyślania

Łatwo było pomyśleć, trudniej zrobić. Lektury sprzed lat nie mogły 
pomóc. Stan finansów również nie pozwalał na podejmowanie pochopnych 
decyzji (które w końcu podjęliśmy). Najsampierw zatem zamówiliśmy 3 
odkłady (czyli takie startowe rodzinki pszczele, nieduże, ale zdolne do 
samodzielnego życia), z myślą, że od wujka-pszczelarza pożyczymy ule (na 
co się zgodził) i jakoś to będzie. Ale przyjaciel-mentor od razu 
zapowiedział, że takie odkłady w tym sezonie nie dostarczą nam ani radości 
obcowania z pszczołami (1), ani miodu (2).

1. Ponieważ odkład taki składa się z ramki z pokarmem (czyli zasadniczo 
miodem i pyłkiem) oraz dwóch ramek z czerwiem (czyli jajkami i larwami 
pszczelimi) obsiadanych przez pszczoły oraz ich matkę-królową, jest on za 
mały, aby zrobić w tym sezonie coś więcej, niż tylko urosnąć. A żeby 
rósł, należy mu jak najmniej przeszkadzać. Najlepiej w ogóle. Czyli nie 
chodzić do niego, nie otwierać ula, nie zaglądać, nie męczyć. Co 
najwyżej można z daleka obserwować wylotek (czyli lotnisko na wejściu do 
ula) - to pszczołom nie szkodzi. Czyli hodowla takiego odkładu niewiele się 
różni od rozrywki polegającej na przekopaniu grządki pod pietruszkę. 
Przekopiesz, posadzisz i.. czekasz.
2. Miodu taki odkład nie da. Cały zbiór dokonywany przez te nieliczne 
pszczoły, które w komplecie dostaniemy, zajęte będą gromadzeniem zapasów 
na przeżycie rodziny. A jeżeli pogoda nie dopisze, to i tak trzeba będzie 
podkarmiać, bo taka mała rodzinka może sobie nie dać rady. A jeżeli 
rodzinka nie zdoła odpowiednio urosnąć, to jeszcze grozi jej śmierć w 
zimie. A zatem zabieranie jej miodu nie wchodzi w grę. A przecież pszczoły 
trzymamy dla miodu, prawda?

I tak się złożyło, że kiedyś spotkaliśmy się z bratem i 
opowiedzieliśmy o naszym pomyśle postawienia pszczół. Jeszcze tego samego 
wieczoru zadzwoniłem do sprzedawcy odkładów, aby zwiększyć zamówienie o 
kolejne 3 mini-rodzinki.

### To już razem było 6 (słownie: sześć).

W międzyczasie zaczęły się poszukiwania miejsca, na którym można by te 
ule postawić. Pod domem - protest pozostałych użytkowników działki. 
Znakiem tego trzeba szukać gdzie indziej. Zapytałem się zatem (pośród 
innych rozpatrywanych możliwości) kolegi, czy może u niego? By? Można? 
Jeszcze tego samego wieczoru zadzwoniłem do sprzedawcy odkładów, aby 
zwiększyć zamówienie o kolejne 3 mini-rodzinki.

### To już razem było 9 (słownie: dziewięć).

A dziewięć rodzin pszczelich to już pasieka pełną gębą, hoho! Ale 
mieliśmy też zaklepane miejsce, gdzie te ule postawimy. Pozostało szykować 
się do tego wielkiego dnia.

A nie miał on bynajmniej nadejść szybko: aby z rodziny pszczelej można 
było wydzielić odkład (czyli kolejną mini-rodzinkę), trzeba jej najpierw 
pozwolić zregenerować się po trudach zimy. Dla pszczół zima kończy się 
wraz z tak zwanym pierwszym oblotem oczyszczającym. Wypada to zwykle w drugiej 
połowie lutego, lub na początku marca. Wtedy też pojawia się pierwszy tak 
zwany pożytek - jedzenie dla pszczół. Pierwszy pożytek to przede wszystkim 
pyłek, który stanowi źródło białka, witamin i tłuszczów, niezbędnych 
nie tylko pszczołom, ale także nowym larwom.

=> http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2016-08-27/001.jpg 
Pszczółki przed ulem [IMG]

Zanim rodzina odzyska siły, może minąć miesiąc i więcej. A potem 
następuje okres wzrostu, kiedy pszczół szybko przybywa, kwitnie coraz 
więcej kwiatów (prawda, jak to wszystko mądrze urządzone? To się dzieje 
równocześnie!), więcej pszczół, więcej kwiatów... I tak kolejny miesiąc.

W końcu rodzina pszczela osiąga swoją optymalną wielkość, w przyrodzie 
następuje kulminacja kwitnienia, czyli zasobów pokarmowych jest po prostu 
mnóstwo. Nadchodzi tak zwany okres rójkowy, kiedy pszczoły dochodzą do 
wniosku, że pora się rozmnożyć. Ale nie pojedyncze owady, tylko całe 
pszczele rodziny - tworzą nową kolonię, w nowym miejscu. Wygląda to dość 
dramatycznie, a wielu pszczelarzy tego nie lubi, bo połowa pszczół w ciągu 
kilku minut potrafi zniknąć z ula i zabrać ze sobą starą matkę-królową. 
Tak czy owak, jest to najlepszy moment na tworzenie wspomnianych odkładów - 
mniej więcej od połowy maja.

Wniosek z powyższego taki, że zamówienie nasze zostałoby zrealizowane pod 
koniec maja, gdyby szczęście nam dopisało. A tu kolejne lektury, plany, 
plany w planach, rozmowy...

### Mejl z 15 lutego do mentora:

--------------------------------------------------------------------------------

> Choroba postępuje. Przyszywany wujek ma w składziku stare Dadanty, których 
używał, zanim nie przeszedł na wielkopolskie. Powiedział, że pożyczy. 
Szukamy miejsca na pasiekę (od wczoraj wieczór pomysłów zaczęło 
przybywać, mózg przełamał Bezbramną Zaporę). Ponieważ dojrzewamy do 
zakupu odkładów (podobno trzeba zamawiać teraz, a odbiór w czerwcu-lipcu), 
to myślimy, żeby do momentu bulenia za odkłady kupić ule.

> Albo wziąć i oczyścić+wypalić te stare Dadanty... One są kompletne, 
mają wszystko, wujek używał ich przez lata. Musielibyśmy tylko sobie kupić 
podkurzacz, dłuto i bluzy ochronne.*

> Jakie jest Twoje zdanie po doświadczeniu z warszawskimi, które ciągle u 
Ciebie stoją? Warto wejść w byle ul (on ma ich na składzie kilkanaście, 
więc na pewien czas wystarczy), czy od razu w jakiś docelowy?

> Ja jestem za oszczędzaniem kasy, ale brakuje mi wiedzy.

--------------------------------------------------------------------------------

Odpowiedź:

--------------------------------------------------------------------------------

> Jak stare przysłowie pszczół mówi: jeśli nie wiesz co zrobić to rób co 
możesz :)*

> Dadanty są trudne w gospodarowaniu na moich terenach ale w twoich powinno 
się dobrze gospodarować.

> Ja bym jednak postarał się o zsypańce w maju i matki - ktoś z 
doświadczeniem pomoże ci je osiedlić w ulu albo zrobimy to na telefon :) 
Wówczas jest szansa że jeszcze dostaniesz miodu na czerwiec/lipiec. Jak 
weźmiesz odkłady to raczej miodu nie weźmiesz - jedynie zazimujesz pszczoły.

> Sprawdź czy masz węzę a reszta sprzętu to jak pisałeś.

--------------------------------------------------------------------------------

Jeszcze nie mieliśmy pszczół, ale już założyliśmy pasiekę. Czyli 
zarejestrowaliśmy ją u Powiatowego Inspektora Weterynarii. Zapisaliśmy się 
także do lokalnego koła pszczelarskiego.

### Wykład dr Trzebińskiego (16 lutego):

*Gdyby każdy pracujący obywatel wypracowywał tyle wartości dodanej, co 
pszczelarz (w przeliczeniu na wartość zapylania jego pszczół), to Polskie 
PKB byłoby kilkukrotnie wyższe niż PKB reszty świata razem wziętej.*

### 17 lutego policzyłem, że...

... w zasadzie wszystkie ule mają podobną pojemność. Wynikałoby z tego, 
że to zupełnie obojętne, jakim typem ula, jakim typem ramki będziemy się 
posługiwać. A jednak tyle rozmiarów i systemów na świecie funkcjonuje...

### 20 lutego zaczęliśmy szukać pełnych rodzin pszczelich. Z ulami!

Jak przeglądam notatki, ze zdumieniem konstatuję, że to nie były tygodnie, 
tylko zaledwie dni! Temperatura rosła, choroba pszczela postępowała w 
błyskawicznym tempie. Mitygujące mejle od mentora powstrzymywały mnie od 
zakupu zupełnie w tym momencie niepotrzebnych rzeczy, ale nie mogły 
powstrzymać od najważniejszego: zaczęliśmy szukać pełnych rodzin z 
kompletnymi ulami. Aby zacząć pszczelarzenie pełną gębą już w tym 
sezonie. Wcześniejsze rozmyślania dały taki wynik, że jeżeli tego nie 
zrobimy, na radość z obcowania z pszczołami przyjdzie nam czekać rok. A nie 
chcieliśmy czekać.


📅 nie 20 marca 2016


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/pasieka-wspomnienia.gmi 📁 Pasieka - Wspomnienia
=> ./tag/wspomnienia.gmi #wspomnienia