# Wystarczy poczekać

Tak sobie czytam wpis michuka[1] na osnews.pl i się zastanawiam, jak to 
możliwe, że linuksiarze tak często się oburzają na prosty fakt, że są 
ignorowani przez wielkie korporacje. A dopiero w tym artykuliku michuka 
zorientowałem się, o jakich pieniądzach mowa - jeżeli 40 milionów ludzi 
postanowiło zajrzeć na strony jednego serwisu, którego podstawowym celem 
jest wyświetlanie reklam, to znaczy, że kalkulację takiego przedsięwzięcia 
robi się już w milionach dolarów. I zamiast zainwestować z tego, nawet 
niech to będzie kilkaset tysięcy dolarów, na stworzenie otwartej technologii 
streamingu filmów, dostępnej dla wszystkich systemów, zarząd korporacji 
jednakowoż wolał zapłacić (lubo doszło tam do jakiejś innej obupólnie 
korzystnej wymiany) za technologię hermetyczną, kosztowną dla odbiorcy. 
Czemu? Zapewne był tylko jeden argument - tak było taniej na poziomie 
kosztów przedsięwzięcia.

=> http://osnews.pl/nbc-porzuca-silverlight-na-rzecz-flasha/ 1: 
http://osnews.pl/nbc-porzuca-silverlight-na-rzecz-flasha/

Artykuł wskazuje nam jednakowoż, że ktoś tam się wziął za podsumowanie 
akcji "Olimpiada" i nie zamierzał czynić kreatywnej księgowości, lecz 
przeprowadził logiczną analizę zjawiska - zadał sobie pytanie, czemu tak 
wielu weszło do nas, ale też, czemu tak wielu nie skorzystało z naszych 
usług. A odpowiedź przyszła sama. Innymi słowy NBC dało się wpuścić w 
kanał.

Tak samo dają się wpuścić organizacje i instytucje, w których decyzje 
technologiczne podejmowane są na wysokich szczeblach zarządczych, gdzie 
siedzą ludzie, którzy technologią jako taką już się nie interesują, 
gdyż z ich punktu widzenia jest ona tylko narzędziem, a jej koszty to grosze 
w porównaniu z kosztami wytworzenia produktu. Na tym szczeblu zarządcom jest 
obojętne, czy technologia jest darmowa czy płatna, otwarta, czy 
własnościowa - ma tylko spełniać swoją rolę. Czasem, jeżeli jest 
rzeczywiście kosztowna, mogą zadać pytania o długofalową strategię, ale z 
reguły są tak zajęci knuciem, że nie zadają.

Zwracam uwagę, że piszę o organizacjach publicznych i prywatnych po równo, 
choć organizacje publiczne nie muszą być bardzo duże, żeby dotknęła je 
ta choroba.

Jak jednak można wyleczyć się z tej choroby? Moim zdaniem, popartym 
kilkuletnią pracą w organizacji publicznej, nie można. Bo przeniesienie 
decyzji w dół, to przecież jest oddanie władzy i nie może mieć miejsca. 
Pan prezes lubi swojego windowsa z prywatnego laptoka i chce mieć takiego 
samego na służbowym, to samo tyczy się jego wszechmogącego asystenta.

Jednakowoż albowiem choroba ta zniknie wkrótce sama. Wydaje nam się, że 
rzeczywistość już dosyć się nasyciła informatyką i elektroniką, ale 
oczywiście bardzo się mylimy. Im więcej dziedzin zostanie poddanych 
informatyzacji, im większy będzie tort, tym większa będzie konkurencja, aż 
wreszcie dojdzie to takiej zdrowej sytuacji, kiedy producenci zentkną się 
bezpośrednio walcząc nawet o tak mało ważny wycinek rynku jak systemy 
otwarte na biurkach - i wtedy wreszcie zaczną inwestować i produkować wersje 
oprogramowania także na te systemy.

A my, miłośnicy różnych *uxów, bździarze, flossowcy musimy tylko 
przetrwać do tamtego momentu.

Wystarczy poczekać.

--------------------------------------------------------------------------------

=> http://www.stenografia.pl Słyszeliście o stenografii?

=> http://aedificare.smirnow.eu Zajrzyjcie także na opowieść o pewnej 
przygodzie.


📅 śro 28 września 2011


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/z-poziomu-podlogi.gmi 📁 Z poziomu podłogi
=> ./tag/zpodlogi.gmi #Zpodlogi
=> ./tag/kompowe.gmi #kompowe