# Rozmyślania nad projektem

**Czekam sobie na to ukończenie projektu. Czekam sobie na ofertę od "Domów i 
domków". I tak sobie rozmyślam. Z tą wiedzą, którą zgromadziliśmy do 
dzisiaj, sami moglibyśmy sobie dom zaprojektować - zapewne. Z następnym 
trzeba tak będzie zrobić. Ale też i inne myśli chodzą mi po głowie. O 
cywilizacji modułowej, która dąży do sytuacji, w której nawet tak 
skomplikowane przedsięwzięcie, jak współczesny dom, zostanie ujęte w ramy 
standardów.**

Obyśmy zdążyli ze wszystkim przed końcem roku. To teraz priorytet. Ale 
wróćmy do rozmyślań.

Z jednej strony mamy firmę prowadzoną przez niewątpliwego fachowca, z 
drugiej klienta z silnym wsparciem w postaci doświadczonego budowlańca i 
inżyniera z talentem hakerskim we wszystkich dziedzinach (w komputerach wręcz 
najsłabiej). Wydawałoby się, że na wolnym rynku trudno o lepsze spotkanie. 
Z tego musi się urodzić coś ciekawego.

Ale okazuje się, że nie do końca. Przecież firma rządzi się zasadą zysku 
i straty - a w dzisiejszych czasach łatwiej o dobrego klienta na dom niż na 
dobrego cieślę do ekipy budowlanej. Zatem firmie opłaca się klient, który 
zaakceptuje bez szemrania ich standard, a skupiony będzie głównie na kolorze 
podłogi i dachu, fakturze elewacji... Pomarzyć, nie?

A przecież, przekonuję się o tym coraz lepiej, to niezwykle skomplikowany 
mechanizm, na szczęście działający głównie na bardzo trwałych 
częściach. Zatem podstawa, to dobry projekt i prawidłowa konstrukcja, 
dzięki temu podziała wiele lat bezawaryjnie. Ale te dwa warunki trzymają 
się wzajemnie za gardło, a firma budowlana w tej sytuacji woli dwóch 
klientów na dom bylejaki niż jednego na solidny. Te same prawa rynku, które 
wywołały powódź tanich jak piasek chińskich towarów, dziwne paradoksy, 
gdzie kilo elektroniki kosztuje mniej niż kilo marchewki, zaczęły rządzić 
też rynkiem budowlanym. Tylko co z tego, przecież skarpetki kupuję za 
gotówkę, jak się zniszczą, kupię nowe. A na dom biorę kredyt na 30 lat! 
Może warto, żeby postał tak z pół wieku?

Nie zgłaszam wątpliwości co do jakości wykonawstwa jakiejś tam firmy. 
Raczej chcę z tego płynnie przeskoczyć do kwestii świadomości. 
Właściciel firmy budowlanej żyje w pewien sposób ciągle na budowie. 
Jeżeli w jego własnym domu coś nie halo, wystarczy, że wyśle paru swoich 
chłopaków i w try miga załatwione. Jeżeli zdaży się to mi, leżę i 
kwiczę. Szczególnie, kiedy naprawa będzie trudna i kosztowna. Co innego z 
komputerem, tu znowuż ja się trochę znam, więc koszty budowy i używania 
mam mniejsze. Ale gdybym budował kompy, w żadnym wypadku nie powinienem 
polegać na tej intuicji. Obawiam się jednak, że właśnie tak by się stało 
- bo to chyba silniejsze od człowieka. A i reguły rynku też za tym 
przemawiają.


📅 pią 27 października 2006


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/blog-budowy-domu.gmi 📁 Blog budowy domu
=> ./tag/budowa.gmi #Budowa