______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Sroda, 17.07.1996 ISSN 1067-4020 nr 136 _______________________________________________________________________ W numerze: Istvan Deak - Poczatek konca Izabella Wroblewska - Pamieci Marka Rostworowskiego Tomasz Raczek - Ucieczka przed mezaliansem _______________________________________________________________________ The New Republic 7.04.1995. Recenzja ksiazki Richarda Westa: <<Tito and the Rise and Fall of Yugoslavia>> (Carroll and Graf, 436 pp., $27.50), za wiedza i zgoda Autora Istvan Deak (id1@columbia.edu) POCZATEK KONCA ============== I. -- Intelektualisci brytyjscy od dawna byli zafascynowani Jugoslawia: odwaga partyzantow, szalenstwem rozdzierajacych ja konfliktow religijnych, niezwykloscia eksperymentow spolecznych. Jednym z najbardziej wnikliwych sposrod tych intelektualistow jest Richard West. Jego dzielo na temat Tito i Jugoslawii daje sie czytac, jest napisane z pasja i uczuciem i, poza detalami, jest dokladne i scisle. West odbyl swa sluzbe wojskowa w powojennym Triescie, miescie, ktore bylo oscia niezgody pomiedzy z jednej strony Jugoslawia Tito, a z drugiej - Wlochami i mocarstwami zachodnimi. Pozniej studiowal historie Europy Poludniowo-Wschodniej i spedzil szereg lat w Jugoslawii jako korespondent kilku dziennikow. Pisze on o dyskusjach, ktore toczyly sie wsrod zainteresowanych Brytyjczykow. Glownymi punktami tych dyskusji byly: czy Churchill mial racje decydujac sie na poparcie komunistow jugoslowianskich w czasie wojny, kto sposrod brytyjskich oficerow-intelektualistow zrzuconych na spadochronach w Jugoslawii przekonal Churchilla do podjecia tej decyzji i czy Tito byl zbawieniem czy przeklenstwem dla narodow Jugoslawii i ich aspiracji wolnosciowych. West ostroznie przyznaje slusznosc decyzji Churchilla widzac w Tito jedyna alternatywe wobec chaosu. Ale Jugoslawii nie ma juz wiecej, na jej dawnym terytorium szaleje okrutna wojna i ksiazka Westa jest bardzo smutna lektura. West argumentuje przekonywujaco, ze konfliktu balkanskiego nie sposob zrozumiec uzywajac kryteriow takich jak klasa spoleczna czy rasa, a ignorujac wzgledy tradycji i historii, a zwlaszcza historii religii. Ze zloscia odpiera argumenty wspolczesnych Jugoslowian podkreslajacych roznice etniczne i lingwistyczne pomiedzy tamtejszymi narodami i zaznacza, ze w przypadku Jugoslawii jezyk byl elementem duzo bardziej dzielacym niz scalajacym, a to dlatego, ze Serbowie, Chorwaci, Bosniacy, Macedonczycy i Czarnogorcy mogli az za dobrze rozumiec wroga im propagande szowinistyczna i literature nienawisci. Wyksztalceni Serbowie, Chorwaci, Slowianie muzulmanscy i wielu innych mieszkancow dawnej Jugoslawii mowia tym samym jezykiem serbo-chorwackim, jezykiem literackim stworzonym w XIX wieku przez intelektualistow. Jezyk codzienny dzieli sie na wiecej dialektow, ale roznice miedzy nimi polegaja znacznie bardziej na geografii niz na etnicznosci czy religii. Nawet historia nie zawsze dzieli Poludniowych Slowian i z pewnoscia nie jest prawda, ze Serbowie i Chorwaci darza sie nienawiscia od pokolen. W rzeczy samej, sama koncepcja narodowosci chorwackiej, serbskiej czy innej jest wynalazkiem XIX-wiecznym. Sredniowieczne krolestwa Serbii, Chorwacji czy Bosni, na ktore tak czesto powoluja sie wspolczesni nacjonalisci, mialy niewiele albo nic wspolnego z narodowoscia. Jednym z glownych mitow nacjonalistow serbskich jest to, ze ich narod poswiecil sie w 1389 roku za siebie i inne narody poludniowo-slowianskie w historycznej bitwie przeciw Turkom Osmanskim na Polu Kosowym. W rzeczywistosci, Albanczycy i inni chrzescijanie balkanscy poniesli tam wtedy takie same ofiary. Co wiecej, podobnie jak w tym samym czasie w Hiszpanii, ksiazeta balkanscy dzielili swoj czas mniej wiecej rowno pomiedzy walki miedzy soba, jednoczenie sie przeciw Turkom, oraz zrzeszanie sie z Turkami do walk przeciw innym chrzescijanom. Zasadnicza roznica miedzy Serbami i Chorwatami polega na tym, ze kultura tych pierwszych wywodzi sie z prawoslawia, a ci, ktorzy dzis zwa sie Chorwatami przezyli 1000 lat w zasiegu chrzescijanstwa zachodniego. W imperium ottomanskim ludzie dzieleni byli wedlug wyznania i statusu spolecznego, a nie wedlug narodowosci. Przykladem niech beda muzulmanie bosniaccy, ktorzy sa w wiekszosci potomkami bogomilow, sredniowiecznych dysydentow religijnych, ktorzy silnie ucierpieli w wyniku organizowanych specjalnie przeciw nim krucjat papieskich. Gdy zostali podbici przez Turkow w XV wieku, bogomilowie przyjeli znacznie dla nich bardziej tolerancyjny islam. Poniewaz zezwolono im na posiadanie gruntow, stali sie oni czyms w rodzaju wyzszej warstwy spolecznej w Bosni. Wszystko to jednak nie uczynilo bosniackich muzulmanow w niczym mniej slowianskimi niz lokalni katolicy czy prawoslawni. Jednym z najbardziej katastrofalnych bledow popelnionych przez Tito bylo udawanie, ze nie dostrzegal on roznic kulturalnych i religijnych, przy podkreslaniu, ze linie podzialu w Jugoslawii przebiegaja wzdluz roznic miedzy kolaborantami a partyzantami czasu wojny, faszystami a antyfaszystami, postepowcami a reakcjonistami, robotnikami a eksploatorami. Ideologia leninowsko-marksistowska, argumentuje West, dyktowala intepretacje wydarzen II wojny jako narodowa walke przeciw najezdzcom i niewielkiej mniejszosci rodzimej reakcji (West moglby tu dodac, ze podobnie re-interpretowano wydarzenia w wiekszosci innych krajow europejskich, na czele z Francja). W rzeczywistosci, w straszliwej wojnie domowej, ktora ogarnela Jugoslawie podczas II wojny swiatowej, okupanci niemieccy i wloscy a takze Anglicy popierajacy zarowno Tito jak i Czetnikow serbskich odegrali jedynie drugorzedna role. II. --- Tito, ktorego prawdziwe nazwisko brzmialo Josip Broz, urodzil sie w 1892 roku w wiesniaczej rodzinie w polnocno-zachodniej Chorwacji. Jego ojciec byl Chorwatem, zas matka mowila po slowensku. Sposrod 15 dzieci jedynie 7 dozylo pelnoletnosci. Nominalnie bedaca niepodleglym krolestwem, Chorwacja byla wtedy pod dominacja wegierska i jako taka czescia tego dziwnego tworu, jakim byly Austro-Wegry za Habsburgow. Wiekszosc inteligencji chorwackiej nienawidzila supremacji wegierskiej i marzyla o jakiejs formie jednosci Poludniowych Slowian, pod egida Habsburgow lub tez bez nich. Calkiem znaczna, choc mniejsza czesc tej inteligencji marzyla jednak o Wielkiej Chorwacji, znowu z, lub bez Habsburgow. Wszystko to mialo niewielkie znaczenie dla rodziny Tito i jej podobnych, ktorych glownym zmartwieniem byla bieda. Zanim w 1914 roku wybuchla I wojna, Tito wyuczyl sie kilku zawodow i jako wykwalifikowany mechanik pracowal w roznych miastach Niemiec i Austro-Wegier. Gdy Serb bosniacki Gavrilo Princip 28 lipca 1914 roku zastrzelil w Sarajewie arcyksiecia Ferdynanda, bosniaccy katolicy wykorzystali te okazje dla urzadzenia pogromu ludnosci prawoslawnej. Nie szkodzilo, ze ani Princip ani jego koledzy-terrorysci nie byli serbskimi fanatykami nacjonalistycznymi, ani tym bardziej religijnymi. Juz raczej terrorysci ci, z ktorych wiekszosc zreszta byla w wieku szkolnym, pragneli zbudowac demokratyczna, anarcho-socjalistyczna Jugoslawie w demokratycznej, anarcho-socjalistycznej Europie. Prawda jest jednak, ze zostali oni wyposazeni i wyszkoleni przez oficerow wywiadu serbskiego, ktorzy zaplanowali zabojstwo nastawionego antywojennie i pro-slowiansko Arcyksiecia w nadziei, ze spowoduje ono wybuch wojny i rozpad monarchii habsburgskiej. Do tego czasu Bosnia-Hercegowina byla przez 30 lat pod protektoratem austro-wegierskim, ktore to lata byly rzadkim okresem spokoju i prosperity w tym kraju. Tito byl sierzantem w armii austro-wegierskiej i, choc stara sie tego nie wspominac w swej autobiografii, walczyl za Cesarza lojalnie i walecznie, najpierw przeciw Serbii, a potem w niewiele bardziej udanej kampanii przeciw Rosji. W marcu 1915 r. wpadl, ciezko ranny, w rece Rosjan. West twierdzi, ze Tito nawet w niewoli pozostal lojalnym poddanym Habsburgow, w innej bowiem sytuacji zapisalby sie do Legionu Jugoslowianskiego zorganizowanego przez Rosjan do walki z Panstwami Srodka. Ja nie jestem tego pewien, zwazywszy ze Tito byl Chorwatem i katolikiem. W kazdym razie, po wybuchu rewolucji, Tito wraz z innymi swiezo uwolnionymi jencami wojennymi podryfowal w kierunku zachodnim. Zostal wtedy komunista, choc, jak sam pozniej przyznawal publicznie, w zasadzie nie uczestniczyl w samej rewolucji. Jak pisze West, takie przeblyski szczerosci czynily go unikatem wsrod innych przywodcow komunistycznych. Wraz z nowo poslubiona rosyjska malzonka Tito wyladowal w koncu w rodzinnym miasteczku w Chorwacji w 1920 roku. Jugoslawia, jak podkresla slusznie West, nie zostala stworzona przez wielkie mocarstwa w Wersalu. Zostala ustanowiona przez Poludniowych Slowian na wlasna reke, co wcale nie oznacza, ze byla to madra decyzja. Bylo olbrzymim bledem uwierzenie, a nastepnie przekonanie calego swiata, ze Serbowie, Chorwaci i Slowency stanowia jeden narod Poludniowych Slowian i ze Jugoslawia jest panstwem narodowym z niewielka liczba mniejszosci etnicznych, a nie mozaika grup etnicznych, religijnych i kulturowych. Jak sie mialo wkrotce okazac, rzadzenie Krolestwem Jugoslawii bylo trudniejsze nawet, niz znana w swych ostatnich latach z chybotliwosci monarchia austro-wegierska. Polowa terytorium Jugoslawii zostala utworzona z diametralnie rozniacych sie od siebie czesci Austro-Wegier, ktorych poborowi walczyli podczas Wielkiej Wojny przeciw Serbii i Czarnogorze. Druga polowa skladala sie z Serbii i uprzednio niepodleglego Krolestwa Czarnogory. To mini-imperium bylo ojczyzna nie tylko katolikow, prawoslawnych i muzulmanow, wszystkich mowiacych po serbo-chorwacku, ale tez innych Poludniowych Slowian jak Slowency, Macedonczycy czy Bulgarzy, a takze nie-Slowian, jak Albanczycy, Wegrzy, Niemcy, Zydzi aszkenazyjscy i sefardyjscy, Wlosi, Cyganie, Turcy, Grecy i Wolochowie. Bylo ono rzadzone przez serbskiego krola, rzad i parlament zdominowany przez Serbow. Ci, ktorzy opierali sie nowemu panstwu, byli miazdzeni przez jugoslowianska armie, policje i biurokracje, a wszystkie te instytucje byly zdominowane przez Serbow. W tym skomplikownym krajobrazie Jugoslowianska Partia Komunistyczna stanowila poczatkowo dosc atrakcyjna alternatywe. Jeden z jej funkcjonariuszy, Tito, zostal aresztowany w 1928 roku i spedzil nastepne 6 lat w wiezieniu. Podobnie jak w innych krajach Europy Wschodniej w tym czasie, komunisci traktowani byli duzo bardziej wyrozumiale, niz oni sami pozniej traktowali swych przeciwnikow po dojsciu do wladzy. Siedzac w wiezieniu, Tito spotykal sie czasem z przyjaciolmi w kawiarni w miasteczku. Po zwolnieniu, podrozowal po Europie jako agent Kominternu, nawiazujac znajomosci i tworzac siec powiazan, bez ktorej nie moglby pozniej zostac dowodca partyzantow i przywodca kraju. Wsrod wielu nazwisk z tego czasu przewijaja sie Milovan Dzilas, Edvard Kardelj czy Alexander Rajkovic. III. ---- Dla Jugoslawii rok 1941 byl rokiem kleski. Gdy rzad krolewski usilowal pojsc na ustepstwa wobec Hitlera, nie poddajac jednak niepodleglosci kraju, grupa serbskich oficerow dokonala przewrotu palacowego obalajac rzad. Rola wywiadu brytyjskiego w tym przewrocie pozostaje niewyjasniona, podobnie jak w innych wojennych wydarzeniach w Jugoslawii. W kazdym razie Hitler nie przepuscil tej zniewagi. 6 kwietnia 1941 Luftwaffe zbombardowala Belgrad. Tego samego dnia Wehrmacht wkroczyl do Jugoslawii. Nawiasem mowiac, ci, ktorzy dzis twierdza, ze wojskowe pokonanie Serbow bosniackich nie byloby mozliwe bez wielkiego przelewu krwi, nawet przez znaczne sily miedzynarodowe, mogliby sobie przypomniec, ze w 1941 roku armia niemiecka zajela caly kraj w ciagu 10 dni przy minimalnych stratach. Kraj po prostu sie rozpadl jak domek z kart. Czesc ludnosci powitala wkraczajacych Niemcow jako wyzwolicieli. Ksiazka Richarda Westa jest biografia, ale poswieca on wiele stron panstwu chorwackich Ustaszy, ktore powstalo natychmiast po wkroczeniu oddzialow niemieckich do Zagrzebia. Omowienie problemu Ustaszy jest tylko dygresja, ale bez zrozumienia, co sie wlasciwie dzialo wtedy w Chorwacji, nie sposob zrozumiec calej historii II wojny w Jugoslawii. To calkiem duze panstwo obejmowalo Chorwacje wlasciwa, czesc Serbii znana jako Kraina, czesc Dalmacji i Bosni-Hercegowiny. Bylo to panstwo suwerenne, choc polowa jego terytorium byla okupowana przez wojsko niemieckie, a druga polowa - wloskie. Przywodcy chorwaccy byli najbardziej skrajnymi nacjonalistami w calym kraju. West nazywa ich "jednym z najstraszliwszych rezymow w historii". Utrzymuje tez, calkiem slusznie, ze glowna podpora tego rezymu byl Watykan i kler chorwacki, ze na poczatku rezym ten byl calkiem popularny wsrod ludnosci, i ze dyktator Ante Pavelic nie byl wcale kukielka w rekach niemieckich. W istocie, rzad chorwacki prowadzil czystki etniczne calkowicie na wlasna reke i bez ogladania sie na Niemcow. Tym ostatnim bardziej zalezalo na utrzymaniu na Balkanach, gdzie glownym ich interesem byla ekonomia i trzymanie z dala Brytyjczykow, spokoju. Glownym celem czystek etnicznych (termin ten zostal wymyslony wlasnie przez kierownictwo Ustaszy) bylo nawrocenie jednej trzeciej ludnosci prawoslawnej na katolicyzm, wygnanie nastepnej jednej trzeciej poza granice kraju i wymordowanie pozostalych. Przywodcy chorwaccy nigdy nie mogli sie zdecydowac, czy ludnosc prawoslawna byla "zagubionymi" Chorwatami czy z definicji stojacymi nizej Serbami, ale mimo to podazali razno szlakiem konwersji, ekspulsji i mordow, wszystko zas z blogoslawienstwem i czesto entuzjastycznym udzialem duchowienstwa katolickiego, a specjalnie franciszkanow. Czlonkowie tego zakonu, sprowadzeni do Bosni w XIII wieku do walki z herezja bogomilow, przechodzili samych siebie i wszystkich innych w nawolywaniu do mordow, w wielu przypadkach uczestniczac w nich fizycznie. Setki jesli nie tysiace ludzi zostalo zarabanych na smierc siekierami przez mlodych zakonnikow franciszkanskich, dla ktorych byla to zarowno krucjata katolicka jak i narodowo-chorwacka. Chorwacja byla przeciez <<antemuralis christianitatis>>, bastionem (zachodniego) chrzescijanstwa. Jak zauwaza West, ani papiez Pius XII, ani kardynal Stepinac z Zagrzebia, ani zaden z licznych biskupow chorwackich (z wyjatkiem podeszlego wiekiem biskupa Mostaru) nie potepil publicznie tych zbrodni. Co wiecej, ani Watykan, ani duchowienstwo chorwackie, ani zakon franciszkanow nigdy nie wzieli na siebie odpowiedzialnosci za to, co popelniono w Chorwacji miedzy 1941 a 1945 rokiem. A przeciez okropnosci te zostaly popelnione w imie Jezusa Chrystusa i Najswietszej Panny Marii. Slabiutka wymowka Kosciola, ze o. Miroslav Filipovic-Majstorovic, znany wsrod wiezniow obozu w Jasenovacu jako <<Fra Sotona>> albo Brat Diabel, zostal zawieszony w funkcjach kaplanskich przez swych przelozonych, jest dokladnie tym czym jest: slabiutka wymowka. W jednym z najbardziej interesujacyh fragmentow ksiazki West utrzymuje, ze zarowno wojskowi dowodcy wloscy, jak i niemieccy byli oburzeni tymi masakrami. Istotnie, te fragmenty Jugoslawii, ktore dostaly sie pod okupacje wloska, staly sie miejscem azylu dla ludnosci prawoslawnej i zydowskiej. Armia wloska czesto interweniowala u Ustaszy i wspolpracowala z Czetnikami aby zlagodzic wymiar zbrodni popelnianych przez tych pierwszych. W sprawie postawy Niemcow roznie sie z Westem, ktory wydaje sie polegac zbytnio na pamietnikach wojskowego namiestnika Niemiec w Chorwacji, gen. Glaise von Horstenau. W pamietnikach tych Horstenau twierdzi, ze byl bezradny. Istotnie, w roku 1941, w ktorym popelniono najwiecej zbrodni, w Chorwacji stacjonowalo tylko kilka niemieckich batalionow. Tym niemniej sam West przyznaje, ze Horstenau nie uczynil nic, aby ratowac Zydow. Energiczne zas protesty skladane przez dowodcow niemieckich i oczywiscie Watykan, moglyby z pewnoscia wywrzec pozytywny wplyw na Pavelica i jego porucznikow, ktorzy wszyscy byli zarowno bardzo wierzacymi katolikami jak i wielbicielami Niemiec. Trzeba w tym miejscu przypomniec, ze bynajmniej nie wszyscy Chorwaci znajdowali sie po stronie przywodcow Ustaszy. Tysiace walczylo po stronie Partyzantow, a olbrzymia wiekszosc ludnosci nie czynila nic, probujac przetrwac wojne, dokladnie tak samo jak w kazdym innym kraju okupowanej przez Hitlera Europy. Tysiace Chorwatow znalazlo sie wsrod 60-80 tys. ofiar obozu koncentracyjnego w Jasenovacu (propagandzisci serbscy czesto podaja liczbe miliona serbskich ofiar zamordowanych w tym obozie. Jest to nieodpowiedzialnie rozdmuchana liczba, chocby dlatego, ze Jasenovac nie byl wyposazony w komory gazowe, a egzekucje byly dokonywane przy pomocy broni palnej, nozy, siekier itp.). Jesli chodzi o chorwackich intelektualistow tworczych, to podobnie jak ich odpowiednicy gdzie indziej, najpierw pisali oni ody do Pavelica i slawili rezym faszystowski, a pozniej, gdy fortuny wojny odmienily sie, w wiekszosci stali sie przekonanymi komunistami. Najwazniejsze w tej sprawie jest, ze zbiorowy obled Ustaszy popchnal miliony politycznie obojetnych Jugoslowian w rece serbskich Czetnikow i komunistycznych Partyzantow. West ma racje twierdzac, ze nienawisc czasu wojny stala sie przyczyna upadku Jugoslawii. IV. --- W latach 30-tych Tito przebywal w Moskwie i w jakis sposob udalo mu sie przetrwac Wielka Czystke. Po tym, jak wszyscy wyzsi przywodcy Jugoslowianskiej Partii Komunistycznej zostali zlikwidowani przez Stalina, Tito zostal w 1939 r. przywodca tej partii. Inwazja niemiecka zastala go zyjacego znowu pod przybranym nazwiskiem w Zagrzebiu, skad szybko przeniosl sie do Belgradu. Nie od razu zaczal organizowac ruch oporu, chocby z tego powodu, ze na wiosne 1941 r. Niemcy i Zwiazek Sowiecki byli jeszcze sprzymierzencami. Poczatki konspiracji nalezy raczej zapisac na konto pulkownika Drazy Mihailovica, ktorego Czetnicy niepokoili Niemcow. Czetnicy rekrutowali sie w znacznej mierze sposrod zamoznych serbskich rolnikow, wielu sposrod nich mialo rodziny i bylo tylko <<part-time guerillas>>. Niemcy jednak nie potraktowali lekko zagrozenia plynacego z tej strony. W pazdzierniku 1941 r. albo Czetnicy, albo Partyzanci titowscy - nie zostalo to nigdy ustalone - zabili 10 zolnierzy niemieckich. W odpowiedzi Niemcy rozstrzelali w Kragujevacu 7 tys. zakladnikow serbskich, wsrod nich wiele dzieci w wieku szkolnym. Ten akt bestialstwa zostal zrozumiany - od tej pory Czetnicy zajeli sie mniej zabijaniem Niemcow, a bardziej zbieraniem sil na ostateczna rozgrywke pod koniec wojny. Tito i jego komunisci uaktywnili sie dopiero na jesieni 1941 r., najpierw w Serbii, a potem, gdy zostali z niej wypchnieci, w Bosni-Hercegowinie i Czarnogorze. Paradoksem jest, ze niemal do konca wojny Serbia pozostala najspokojniejsza czescia Jugoslawii. Pomimo, ze na poczatku Czetnicy i Partyzanci wspolpracowali ze soba, zasadnicze roznice miedzy nimi uczynily rozlam nieuniknionym. Czetnicy uwazali sie za reprezentantow lokalnej ludnosci i starali sie nie narazac jej bez potrzeby na represje. Partyzanci odwrotnie, celowo prowokowali represje w nadziei na zradykalizowanie ludnosci. Czetnicy byli patriotami serbskimi, Partyzanci uwazali sie za internacjonalistow. Czetnicy chcieli przywrocenia monarchii, Partyzanci walczyli o rewolucje swiatowa. Mihailovic mial olbrzymie klopoty z egzekwowaniem kontroli nad swymi oddzialami, czesc ktorych wolala wspolprace z Niemcami i Wlochami przeciw Partyzantom. Silnie scentralizowani i wysoce zdecyplinowani Partyzanci utworzyli swoj rzad juz w listopadzie 1942 r. Utworzyli tez sprawna organizacje, w ktorej sklad wchodzily szkoly, szpitale, teatry i system sadowniczy. Wkrotce miedzy Czetnikami a Partyzantami toczyla sie regularna wojna, ktora coraz bardziej przeslaniala wojne przeciw okupantom. Jak slusznie pisze West, jedna z najbardziej blednych legend o Jugoslawii mowi o tym, jak to Tito i jego Partyzanci nieustannie walczyli z Niemcami. W istocie, ich glownym wrogiem byli Czetnicy. Komunisci jugoslowiancy i ich poplecznicy brytyjscy twierdzili, ze Partyzanci wiazali 20 lub 30 niemieckich dywizji. W rzeczywistosci niemieckie kolumny latwiej przekraczaly terytoria kontrolowane przez Partyzantow niz przez Czetnikow, zas nawet najwieksza ofensywa niemiecko-wlosko-ustaszowska przeciw Partyzantom nie miala w skladzie wiecej niz 4 lub 5 dywizji. Prawda jest jednak, ze owe 5 dywizji byly wieksza sila niz Niemcy potrzebowali gdzie indziej do kontrolowania podbitego kraju, z wyjatkiem Polski i ZSRR. Brytyjscy oficerowie zostali zrzuceni na spadochronach nad kwatera glowna Mihailovica juz w 1941 r. Ci dzielni ludzie, podobnie jak setki lotnikow brytyjskich i amerykanskich, uratowanych przez Czetnikow, zawsze z niezachwiana wiara twierdzili, ze Niemcy poniesliby w Jugoslawii duzo ciezsze straty, a komunizmu mozna by calkowicie uniknac, gdyby Brytyjczycy popierali do konca Mihailovica. W 1943 r. jednak Churchill delegowal kilku oficerow rowniez do kwatery glownej Partyzantow i szereg tych oficerow zostalo wiernymi poplecznikami Tito, wsrod nich William Deakin i Fitzroy Maclean. Paradoksalnie, oficerowie ci pochodzili z wyzszych brytyjskich sfer, inaczej niz ci wyslani do Mihailovica, i w zwiazku z tym byli w stanie wywrzec daleko wiekszy wplyw na polityke brytyjska. Maclean byl dyplomata i czlonkiem Izby Gmin z ramienia Torysow, a na wyprawe do Jugoslawii zostal mianowany generalem brygady, aby mogl sluzyc jako szef brytyjskiej misji wojskowej przy Partyzantach, jak rowniez osobisty wyslannik Churchilla. Michael Lees, najostrzejszy krytyk Macleana, twierdzi, ze ten arystokratyczny Szkot stal sie po prostu tuba propagandowa Tito. Wydaje sie jednak, ze ow podjal swa decyzje i zadecydowal o polityce na podstawie logicznego rozumowania. West dodaje z rozczarowaniem, ze po wojnie Tito obdarzal Macleana roznymi podarkami, a ten nie odmawial. Mnie osobiscie listy Macleana o Tito wydaja sie zalosnymi pochlebstwami. W grudniu 1943 r. Churchill podjal decyzje calkowitego poparcia Tito. Tym samym Brytyjczycy <<de facto>> wypowiedzieli Mihailovicovi wojne, mimo ze ten byl przynajmniej formalnie ministrem wojny znajdujacego sie na uchodzctwie w Londynie rzadu Jugoslawii. Majac na uwadze, ze Stalin nic dla Partyzantow nie uczynil, pomoc brytyjska byla decydujaca. West twierdzi jednak, ze decyzja Churchilla byla nieunikniona, gdyz oparta mniej na raportach Macleana, a bardziej na odcyfrowanych przez Ultre meldunkach niemieckich, ktore zgodnie twierdzily, ze glownym ich przeciwnikiem sa Partyzanci. Sily sowieckie i partyzanckie wmaszerowaly do Belgradu w pazdzierniku 1944 r. Oddzialy Tito podazyly dalej wglab Chorwacji i Slowenii, a w kwietniu 1945 r. znalazly sie w konfrontacji z Brytyjczykami w Triescie, gdzie wkroczyly tego samego dnia, co Anglicy. Jak pisze West, przez nastepne 40 dni Partyzanci masakrowali Niemcow, urzednikow wloskich i wielu antyfaszystow, ktorzy uwazali, ze miasto powinno jednak pozostac wloskie. W koncu zostali zmuszeni do opuszczenia Triestu, gdyz Stalin nie byl gotow ryzykowac z ich powodu III wojny swiatowej. Inne wydarzenia nawet przed Triestem powinny uzmyslowic Churchillowi, ze Tito prowadzil wylacznie swoja wlasna polityke. Jeszcze w 1943 r. przywodca Partyzantow tak sie zaniepokoil perspektywa alianckiej inwazji na Balkany, ze wyslal Dzilasa do Zagrzebia na negocjacje z Niemcami, proponujac im wolny przejazd przez opanowane przez siebie terytoria za cene nieingerencji niemieckiej w swoja wojne z Czetnikami. Delegacja te rowniez zaproponowala Niemcom wspolny front na wypadek inwazji alianckiej. Lokalni dowodcy niemieccy wpadli w entuzjazm. Nic jednak z tego nie wyszlo, po pierwsze dlatego, ze Hitler nie chcial o tym nawet slyszec, po drugie - ze do inwazji na Balkanach nie doszlo. Wojna zakonczyla sie jeszcze jednym okrutnym epizodem. Przed postepujacymi oddzialami Partyzantow uciekaly masy zolnierzy niemieckich i chorwackich, Ustasze i Czetnicy, a takze morze ludnosci cywilnej dowolnej masci, religii i narodowosci. Wielu z nich dotarlo do Austrii, skad zostali wydani przez Anglikow w rece Partyzantow, czesto przy pomocy klamstw i podstepow. Ci z kolei urzadzili "marsz smierci", mordujac byc moze 30 tys. ludzi i wrzucajac ich zwloki do przepasci. Podobne sceny rozgrywaly sie w Voivodinie, gdzie ofiara wscieklosci Partyzantow padli wiesniacy pochodzenia niemieckiego i wegierskiego. Sam Mihailovic zostal rozstrzelany 17 lipca 1946 r. na polu golfowym w Belgradzie. Majac na uwadze, ze niemal wszyscy Zydzi i Cyganie zostali juz wczesniej wymordowani wraz z setkami tysiecy Serbow, Chorwatow i Muzulmanow, ktorzy podzielili ten los lub zostali wygnani ze swych stron ojczystych, zbrodnie te stanowily kolejne ogniwo lancucha czystek etnicznych, ktore rozpoczely sie juz w XIX wieku podczas walk o wyzwolenie spod wladzy tureckiej. Jest wiec nieprawda twierdzenie, ze komunisci, w przeciwienstwie do Czetnikow lub Ustaszy, nie przeprowadzali czystek etnicznych. Jesli chodzi o tych ostatnich, to wszyscy ich przywodcy unikneli deportacji z Austrii. Anglicy wydali jedynie plotki. Wkrotce Ante Pavelic, minister spraw wewnetrznych Andrija Artukovic, komendant obozu w Jasenovcu Maks Luburic i wielu innych zbiorowych mordercow zostali przerzuceni poza granice Austrii przez organizacje koscielne, glownie prowadzone przez jezuitow, za cicha zgoda i aprobata wladz angielskich i amerykanskich. Liderzy Ustaszy osiedli w krajach takich jak Argentyna, Hiszpania i USA. V. -- Podczas wojny wielu watpilo, czy Tito jest prawdziwa postacia. Pod jej koniec byl on traktowany jak maz stanu najwiekszego kalibru. Poczatkowo Jugoslawia pod jego rzadami podazala sladami Stalina okazujac wrogosc wobec Zachodu. Jak wyjasnia West, megalomanska industrializacja, przymusowa kolektywizacja, fizyczna eliminacja politykow burzuazyjnych i okrutne przesladowania prawdziwych i wymyslonych przeciwnikow politycznych doprowadzily spustoszony i tak przez wojne kraj na krawedz kompletnej ruiny. Sam pamietam, ze mieszkajac w roku 1947 na relatywnie jeszcze zamoznych Wegrzech patrzylismy na Jugoslawie jak na kraj pelen nedzy i glodujacych ludzi, gdzie posiadanie igly lub nici bylo przestepstwem. W tym samym czasie Tito zyl w w coraz wiekszym luksusie i pojawial sie publicznie w coraz to bardziej okazalych mundurach. Zaczal coraz bardziej przypominac w wygladzie marszalka Rzeszy Goeringa. W roku 1948, ku wielkiemu zmartwieniu Tito, ale co okazalo sie na dluzsza mete dobrodziejstwem, Stalin i Kominform zerwal stosunki z komunistami jugoslowianskimi. Krok ten jest do dzis trudny do zrozumienia, pomimo znanej arogancji Tito wobec przywodcy swiatowego komunizmu i musi byc oceniony jako jeden z najwiekszych bledow popelnionych przez Stalina. Poczatkowo komunisci jugoslowianscy pozostali wiernymi stalinistami, eliminujac tylko sposrod siebie kominternistow. Anty-kominternowska czystka w Jugoslawii byla nie mniej okrutna niz czystki anty-titowskie w pozostalych krajach komunistycznych, zas Gulag jugoslowianski w niczym bardziej humanistyczny niz sowiecki. Przez nastepne mniej wiecej 10 lat Jugoslawia byla raczej strasznym krajem do zycia. Po 1960 r. jednak sprawy zaczely sie wyraznie poprawiac. Jak sie to dokonalo? West nie jest pewien. Zachodnia pomoc gospodarcza i rozciagniecie parasola nuklearnego nad Jugoslawia z pewnoscia nie prowadzily do reform wewnetrznych. West sugeruje, ze byc moze drugie malzenstwo Tito z Jovanka spowodowalo zlagodnienie jego rezymu. Faktem jest, ze kolektywizacja zostala w 1953 r. odwolana z nieznanych przyczyn, wprowadzono zas znaczace reformy gospodarcze na czele z samorzadami robotniczymi. Samorzady nie byly sukcesem, ale pomogly przywrocic Tito podniszczony wizerunek w swiecie. Stal sie on bozyszczem zarowno konserwatywnych antykomunistow, jak i lewicowych intelektualistow. W tym samym czasie konsekwentnie prowadzil polityke niezangazowania. Po tym, jak Chruszczow przeprosil Jugoslowian w 1956 r. za bledy Stalina, Tito mial wolna reke w wygrywaniu obu obozow przeciw sobie. Nie jest jednak oczywiste, czy jego przywodztwo ruchu krajow niezaangazowanych pomoglo w czymkolwiek Jugoslawii. Pewien, ze zaden z obozow nie dopusci do bankructwa jego kraju, dopuscil do olbrzymiego zadluzenia zagranicznego. To wlasnie dlug zagraniczny stal sie pozniej gwozdziem do trumny Jugoslawii. Tito stworzyl panstwo federalne z absolutna kontrola sprawowana przez partie komunistyczna i policje polityczna. W oczywisty sposob panstwo to musialo przejsc egzamin gdy zarowno Partia jak i policja utracily wladze. Wladza centralna jednak polegala caly czas na ulotnym zagrozeniu inwazja sowiecka. Niemal niekontrolowana korupcja na szczytach wladzy, krytycyzm Dzilasa wyrazony w <<Nowej klasie>>, stopniowe otwarcie granic, brak systemu pomocy spolecznej, ktory wypedzal miliony Jugoslowian poza granice kraju w poszukiwaniu pracy i lepszego zycia i rosnacy wplyw zachodnich srodkow masowego przekazu, wszystkie te czynniki stanowily powazne zagrozenie dla rezymu w latach 60. i 70. A jednak nie sposob zaprzeczyc, ze dokonano tez olbrzymiego postepu. Wiekszosc ludnosci nie skladala sie juz z ubogich i niepismiennych wiesniakow. Jugoslowianie byli calkiem dobrze poinformowani i mogli swobodnie podrozowac. Sztuka nie byla cenzurowana. W latach 60. i 70. znalazlem Jugoslawie duzo bardziej wolna i ukierunkowana na Zachod niz kadarowskie "liberalne" Wegry. Ale wzrastajace oczekiwania rodzily nowe napiecia, wsrod nich agitacje nacjonalistyczna. Zamozni Slowency i Chorwaci mieli za zle ubogiemu poludniu kraju, a Serbowie zaczeli miec za zle wszystkim innym. West bardzo uwaznie wyjasnia manie przesladowcza, jakiej zaczelo ulegac tak wielu Serbow. Tysiace z nich zaczelo wierzyc, ze Serbowie musza zawsze cierpiec za innych. I co z tego maja? "Caly swiat nienawidzi nas, nas i Zydow." Tito tepil zdecydowanie agitacje nacjonalistyczna zarowno wsrod Serbow jak i Chorwatow. To pozwolilo jego rezymowi przetrwac. Ale w Jugoslawii, podobnie jak w Austro-Wegrzech podczas ostatnich lat ich istnienia, coraz wiecej ludzi wierzylo - poprawnie, jak sie mialo okazac - ze odejscie Starca doprowadzi do upadku kraju. Roznica byla tylko taka, ze wielonarodowa monarchia Habsburgow upadla w wyniku przegranej wielkiej wojny. Wielonarodowa Jugoslawia miala upasc podczas pokoju. Na razie Tito zmarl w 1980 r., zas miliony ludzi szczerze po nim plakaly. VI. --- Wychudzony dowodca Partyzantow, playboy, purytanski komunista, kochanek wielu kobiet: wszystkie te wizerunki odpowiadaly rzeczywistosci i o dziwo wszystkie przysparzaly mu popularnosci w rodzinnym kraju. Moze dlatego, ze byl on rozny od pozostalych przywodcow komunistycznych. Byl przystojny, mial uroczy usmiech i posiadal czar osobisty. W 1964 r. pewien nizszy ranga funkcjonariusz Partii pokazywal mi jedna z licznych luksusowych rezydencji Tito nad Adriatykiem, mowiac z nieukrywana duma: "On jest bardzo zamoznym czlowiekiem". Mimo to jego charyzma jest trudna do zrozumienia. Byl bardzo nudnym mowca. Byl za to czlowiekiem niezaprzeczalnej odwagi. Byc moze przyczynil sie do tej charyzmy fakt, ze konsekwentnie odmawial identyfikowania sie z jakakolwiek grupa etniczna, co bylo doceniane przez spoleczenstwo zdruzgotane wydarzeniami II wojny. Duza czesc autentycznej popularnosci Tito byla przeslonieta przez otoczajacy go oficjalny kult. West pisze, ze "W odroznieniu od Hitlera, Stalina czy Mao, Tito nigdy nie dopuscil do przeksztalcenia sie uwielbienia w kult". Jest to zdumiewajace twierdzenie. Byly miasta nazwane Tito, ulice Tito, place Tito; miliony portretow Tito zdobily wszystkie budynki, panstwowe i prywatne. Fakt, czesc tego kultu byla autentyczna. Konsekwencja rozrzutnosci rezymu komunistycznego bylo ponad 20 miliardow dolarow dlugu zagranicznego i wynikla stad hiperinflacja. Dalsze kredyty wyschly i, jak to podkresla Christopher Bennett w ksiazce <<Yugoslavia's Bloody Collapse>>, okazalo sie, ze znaczna czesc dlugu zostala wydana na konsumpcje i bezsensowne inwestycje. Kryzys naftowy pogorszyl sytuacje. Przywodcy potitowscy musieli stworzyc skomplikowany system rotacji wladzy i podzialu srodkow materialnych miedzy republiki. W miedzyczasie republiki zas, zawsze nominalnie suwerenne, zaczely patrzec jak by mogly przekuc fikcje w rzeczywistosc, zwlaszcza w sferze ekonomii. Najwieksze jednak zagrozenie dla Jugoslawii powstalo z chwila zakonczenia zimnej wojny. Calkiem po prostu, kraj ten nagle przestal byc wazny. Gdyby nie pojawil sie na scenie Slobodan Milosevic, lub gdyby wielu uprzednio lewicowo-liberalnych intelektualistow nie przemienilo sie w wielkoserbskich nacjonalistow, rozpadu Jugolawii byc moze daloby sie uniknac, jak sadzi West. Milosevic, ambitny i bez skrupulow biurokrata partyjny wykorzystal niepokoje pomiedzy Serbami i Albanczykami w Kosowie dla zdobycia wladzy nie tylko nad Serbia, ale nad wszystkimi Serbami. Jego ulubiona metoda byla kombinacja szowinizmu i przemocy, przy wydatnym poparciu duzej czesci mass-mediow serbskich, zwlaszcza tych pornograficzno-bulwarowych. Niewatpliwie, podobne echa szowinizmu pomieszanego z uzalaniem sie nad samym soba docieraly i z innych republik. Wiktymologia jest przeciez rozrywka popularna w calym swiecie. Mimo to serbscy przywodcy i srodki masowego przekazu opanowaly te sztuke szczegolnie dobrze. W rezultacie, gdy serbscy dowodcy rozpoczeli masowe czystki etniczne w Bosni-Hercegowinie, tysiace Serbow bosniackich bralo udzial w mordach i gwaltach powolujac sie na... samoobrone. Ich ofiarami byli muzulmanscy krewni, sasiedzi, przyjaciele, obok ktorych mieszkali w pokoju przez co najmniej 50 lat. W samym roku 1992 w Bosni-Hercegowinie zginelo pomiedzy 200 a 300 tys. ludzi. A swiat sie przygladal. Nacjonalizm serbski znalazl swoj odpowiednik w Chorwacji, pod przywodctwem bylego komunistycznego generala, znanego antysemity Franjo Tudjmana. W istocie, jak pisze West, Tudjman i Molosevic potrzebowali jeden drugiego, bedac w rzeczy samej politycznymi przyjaciolmi. W koncu w czerwcu 1991 r. Chorwacja i Slowenia oglosily niepodleglosc. Jugoslawia sie skonczyla. Sposrod wszystkich uczestnikow jugoslowianskich tragedii, West uwaza muzulmanow bosniackich za najmniej winnych i twierdzi, ze pomimo krwawej historii ich kraju, Bosnia byla tym wlasnie miejscem, gdzie rozne grupy etniczne mogly zyc w spokoju jedna obok drugiej. Istotnie, w Bosni notowano szczegolnie duzo mieszanych malzenstw i wlasnie ta republika, obok Macedonii, wykazala najmniej entuzjazmu wobec oddzielenia sie od Jugoslawii. Gdy w koncu ku temu przyszlo, przywodcy bosniaccy nie widzieli juz innej drogi. Co by nastapilo, gdyby Churchill w 1943 r. zadecydowal poprzec Mihailovica zamiast Tito? Z duzym prawdopodobienstwem mozna powiedziec, ze to samo. Tito by i tak wygral, z kilku powodow. Po pierwsze byl on duzego kalibru przywodca, podczas gdy Mihailovic byl po prostu przywoitym i dzielnym czlowiekiem. Najwazniejsza przyczyna byla jednak taka, ze po tylu latach wojen religijnych i okropnych cierpien ludnosc wolala zawierzyc organizacji, ktora glosila cele swieckie, ponadnarodowe i spoleczne. Przemoc komunistyczna kosztowala tysiace istnien ludzkich, ale przemoc i zemsta Czetnikow, gdyby ci wygrali wojne, kosztowalyby zapewne tyle samo. Po wojnie Tito uczynil wiele, aby bronic Jugoslawie i podwyzszyc standard zycia jej mieszkancow. Biorac pod uwage ograniczenia jego intelektu i ideologii marksistowskiej, wiele wiecej uczynic nie mogl. Nie byl jednak w stanie rozwiazac trzech dlugoterminowych problemow: wadliwego systemu gospodarczego, korupcji i zachlannosci biurokratow i politykow, i sentymentow nacjonalistycznych. Czy otwarta dyskusja nad tymi problemami by pomogla? Zapewne tak, ale sama natura rezymu wykluczala jakakolwiek otwarta dyskusje, a juz szczegolnie na tematy narodowe. Tito zapewnil swym narodom oddech, ktory pozwolil im dorobic sie wzglednej zamoznosci, wyplenic dotychczasowe bolaczki, zapewnic wyksztalcenie, umozliwic podroze zagraniczne i obserwacje co sie dzieje gdzie indziej. Z pewnoscia w 1980 r. wielu ludzi w Jugoslawii bylo gotowych do pelnej demokracji. Ich nadzieje zostaly utopione we krwi przez ludzi, ktorzy posluzyli sie retoryka nacjonalistyczna dla osiagniecia wlasnych celow. Przerazajaca liczba bylych fukcjonariuszy komunistycznych, ktorzy doszli do wladzy po smierci Tito, zamiast okazac sie ludzkimi, przyzwoitymi przywodcami, zostala zbrodniarzami wojennymi. To moze byc uwazane za najwieksza kleske Tito. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Nie pierwszy raz gosci byla Jugoslawia na naszych lamach i nie bez przyczyny przetlumaczylem prawie bez skrotow powyzsza recenzje Istvana Deaka. Po pierwsze, recenzja ta wydala mi sie znakomicie skondensowana historia Jugoslawii. Po drugie, osady prof. Deaka nie po raz pierwszy wydaja mi sie szczegolnie zdroworozsadkowe i bliskie. Po trzecie, mozna zauwazyc szereg analogii z Polska. Zwrocmy uwage na analogie czasu wojennego. Mamy nie-komunistyczna partyzantke (Czetnikow), ktora reprezentuje interesy ludnosci cywilnej, choc nie calej, bo tylko serbskiej. I mamy Partyzantow, ktorzy te interesy cynicznie ignoruja, koncentrujac sie na przejeciu wladzy. Analogie pomiedzy nimi a GL i AL az kluja w oczy. W rezultacie to Partyzanci zdobyli poparcie Aliantow, a Czetnicy (jak polskie AK) zasluzyli sobie na Zachodzie na raczej malo pochlebna opinie. Analogie ciagna sie przez okres powojenny. Lata stalinizmu w Jugoslawii byly jeszcze gorsze niz w Polsce i znacznie bardziej krwawe. Dopiero rozlam z ZSRR spowodowal, ze podobienstwa sie skonczyly, a Jugoslawia stala sie jednak duzo bardziej liberalnym i zamoznym krajem. Taka tez ja sam pamietam z lat 60. i 70., gdy spedzalem w niej kilkukrotnie wakacje i mialem okazje poznac tam wielu wspanialych ludzi. I tego kraju mi bardzo zal. Nie udalo sie go pokierowac w strone demokracji, przeciwnie, stoczyl sie w objecia krwawego szowinizmu. Zgadzajac sie w wiekszoscia tez Deaka (a tym samym Westa) mam watpliwosci do ostatnich dwoch zdan recenzji, ktore zacytuje raz jeszcze, tym razem w jezyku oryginalu: <<A fearful number of the former Communist functionaries who came into power ten years after Tito's death proved themselves to be not humane and decent leaders, but war criminals. This was Tito's greatest failure.>> Czy rzeczywiscie jest to az tak zadziwiajace? Czy ktos, kto sam byl zbrodniarzem wojennym (co z tego, ze dawno temu i z charyzma), co sam Deak potwierdza, i kto utworzyl i nastepnie przewodzil organizacji o charakterze mafijno-gangsterskim, mogl oczekiwac, ze nastepne pokolenie tej organizacji przemieni sie w liberalnych demokratow? Mysle, ze zdanie to Deak napisal na uzytek Zachodu, w ktorym komunizm tradycyjnie uwazany byl za antidotum na nacjonalizm (patrz artykul Gellnera z nr. 133 <<Spojrzen>>). Jak sie okazalo w Jugoslawii i gdzie indziej, byl on tylko "zamrazarka" i nie rozwiazal tych problemow, a jedynie je zostawil w prezencie nastepnym pokoleniom. Zas, co dobrze widac bylo i w Polsce, od komunizmu do nacjonalizmu jest jeden krok i to bliski. J.K_ek ________________________________________________________________________ Izabella Wroblewska (pwwzajac@cyf-kr.edu.pl) PAMIECI MARKA ROSTWOROWSKIEGO ============================= Wzeszlym miesiacu w Krakowie zmarl Marek Rostworowski, wybitny historyk sztuki i muzeolog, tworca m.in. niezapomnianej wystawy "Polakow portret wlasny". Byl krakowianinem, pisarzem i w mniejszym zakresie politykiem. Jego przyjaciel prof. Jacek Wozniakowski powiedzial wczoraj dosadnie "Marek byl artysta cala geba". Mial 75 lat. Nie zdazyl zakonczyc pracy nad wielkim dzielem wydawniczym - monografia <<Muzeum Czartoryskich>>. Marek Rostworowski urodzil sie 22 lutego 1921 roku w Krakowie. Cale zycie mieszkal na Salwatorze. Jego ojcem byl Karol Hubert Rostworowski - dramatopisarz i publicysta. "Ojciec mial duzy wplyw na Marka" - opowiada Piotr Krakowski, historyk sztuki i kolega jeszcze z czasow studiow. "Marek studiowal najpierw malarstwo na Akademii Sztuk Pieknych, a potem historie sztuki na Uniwersytecie Jagiellonskim. Byl arystokrata, ale nigdy tego nie podkreslal. Ubieral sie skromnie, nonszalancko, ale nie uprawial hrabiowszczyzny." W latach 1945-1950 byl asystentem w Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Od 1950 do 1991 r. pracowal w Muzeum Narodowym w Krakowie. Od 1965 r. piastowal stanowisko kuratora Muzeum. W tym samym roku uzyskal doktorat nauk humanistycznych na Uniwersytecie Jagiellonskim. W 1992 r. zostal powolany w poczet czlonkow Zarzadu Fundacji Ksiazat Czartoryskich. W 1980 r. byl jednym z zalozycieli Regionu Malopolska NSZZ "Solidarnosc". Jako krytyk i publicysta wspolpracowal m.in. z <<Tygodnikiem Powszechnym>>, <<Przekrojem>> i <<Kultura>>. Byl tworca niezapomnianych, widowiskowych wystaw: - "Romantyzm i Romantycznosc" (1975), - "Polakow portret wlasny"(1979), - "Mysl artysty - pamieci Norwida"(1984), - "Zydzi Polscy"(1989). Szerokim echem odbila sie wystawa <<Polakow portret wlasny>> zorganizowana dla uczczenia 100-lecia Muzeum Narodowego. Do wyeksponowania obrazow zostaly wykorzystane wszystkie wolne przestrzenie w Muzeum. Bylo to u schylku epoki gierkowskiej i zapal wsrod pracownikow muzeum byl tak duzy, ze zrezygnowali oni z wynagrodzenia za prace przy tej wystawie. Ekspozycja odniosla ogromny sukces. Pamietam, ze kolejki osob pragnacych obejrzec wystawe ustawialy sie wzdluz Al. Mickiewicza az do Biblioteki Jagiellonskiej. Obserwowalam to codziennie jadac na uczelnie. W latach 1991-1992 Marek Rostworowski byl Ministrem Kultury w rzadzie Jana Olszewskiego. Z jego to inicjatywy powstala Fundacja Ksiazat Czartoryskich przy Muzeum Narodowym w Krakowie, bedaca wlascicielem Muzeum i Biblioteki Czartoryskich. Mowia o Marku Rostworowskim: ---------------------------- Janusz Walek - wieloletni wspolpracownik Rostworowskiego w Muzeum Czartoryskich : "Marek byl wybitnym znawca sztuki polskiej i europejskiej, zwlaszcza holenderskiej. Napisal piekna ksiazke <<Rembrandta Krajobraz z Milosiernym Samarytaninem>>. Zetknalem sie z nim w 1975 r. podczas przygotowan do wielkiej wystawy <<Romantyzm i Romantycznosc>>. Przyciagala mnie Jego otwartosc i odwaga. Jezdzilismy wtedy po Polsce, goraco dyskutowalismy, grzebiac po magazynach muzealnych w poszukiwaniu zapomnianych obrazow. Nauczyl mnie, ze najwazniejsze, to umiec patrzec na obrazy. Mial takie powiedzenie, ze ludzie, ktorzy podchodza do obrazow, albo maja oczy z guzikow, albo potrafia w nich cos zobaczyc. On mial dar widzenia. Muzeum traktowal jako instytucje, ktora powinna sluzyc ludziom." Jacek Wozniakowski - jego przyjaciel, byly szef <<Znaku>> i byly Prezydent Miasta Krakowa : "Marek byl czlowiekiem nieslychanie odpowiedzialnym. Zostal ministrem, ale bez zapalu. Nie chodzilo Mu bowiem o ministrowanie, ale o przydatnosc Polsce i jej kulturze. Czul, ze moze cos pozytecznego zrobic. Ale przede wszystkim byl artysta cala geba. Znal sie dobrze na muzyce, pieknie pisal. Sztuka interesowala Go jako artyste, a nie jako uczonego." Zdzislaw Zygulski, junior - jego przyjaciel, historyk sztuki: "Byl moim najserdeczniejszym przyjacielem. Pracowalismy razem 47 lat i w Muzeum Czartoryskich spotykalismy sie prawie codziennie. Marek dlugo chorowal, ale do konca zycia byl bardzo aktywny. Chcial jeszcze skonczyc wielka monografie Muzeum Czartoryskich. Jest to praca zbiorowa trzech autorow. Ja napisalem pierwsza czesc - pean na czesc tworczyni zbiorow - ksieznej Izabelli Czartoryskiej i dwoch najstarszych polskich muzeow w Pulawach. Autorem drugiej czesci, o Hotelu Lambert, t.j. o dziejach muzeum na emigracji po powstaniu listopadowym, jest wybitny pisarz i historyk Adam Zamoyski. Trzecia czesc, poswiecona historii Muzeum Czartoryskich od 1876 r., kiedy zostalo ono ulokowane w Krakowie, az do chwili obecnej napisal Marek Rostworowski. Ostatnie kartki przysylal juz ze szpitala. Cieszyl sie, ze ulozy makiety, ale juz nie zdazyl... Dzielo ukaze sie prawdopodobnie z koncem tego roku w dwoch wersjach jezykowych: polskiej i angielskiej, z barwnymi fotografiami Konrada Pollescha. Bedzie to ostatnie dzielo Marka Rostworowskiego." Tadeusz Chruscicki - dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie : "Wsrod nas, historykow sztuki, byl prawdziwym poeta. Ze swoich wystaw potrafil uczynic teatr, ktory przemawial zarowno do wyobrazni ludzi o wyrafinowanych gustach, jak tez ludzi prostych. Byl mistrzem i nauczycielem, czlowiekiem prawym, choc niejednokrotnie cierpkim i surowym, kiedy popelnialo sie bledy." Piotr Krakowski - historyk sztuki, kolega ze studiow : "Marek w pieknej ksiazce <<Gry o Dame>> poswieconej perypetiom slawnego krakowskiego obrazu pedzla Leonardo da Vinci napisal, ze sa takie dziela sztuki, wokol ktorych powstaje jakby pole magnetyczne. Twierdze, ze sa tez tacy ludzie. Nalezal do nich wlasnie Marek. Jesli cos go poruszylo, to oddawal sie temu bez reszty. Dlatego wrecz czcil Tadeusza Kantora. Swoja ostatnia wystawe, w ubieglym roku w Arsenale Muzeum Czartoryskich, poswiecil temu wlasnie artyscie. I byla ona chyba arcydzielem jego zycia. Mial wyczucie, sluch absolutny w robieniu wystaw." Jerzy Turowicz - redaktor naczelny <<Tygodnika Powszechnego>>: "Smierc Marka jest olbrzymia strata takze dla jego przyjaciol, do ktorych mialem szczescie sie zaliczac. Byl wspanialym czlowiekiem i wielkim artysta, animatorem wybitnych wydarzen kulturalnych. Byl czlowiekiem renesansu, wrazliwym na wszystkie prady kultury, od najdawniejszych do wspolczesnych. A przy tym byl skromnym, bezposrednim, latwym w kontakcie i wesolym kompanem. Jego smierc jest strata dla Krakowa i dla <<Tygodnika Powszechnego>>. Byl czlowiekiem o wielkiej prawosci moralnej. Bedzie nam go bardzo brakowalo." ________________________________________________________________________ Wprost 18/1996 Tomasz Raczek UCIECZKA PRZED MEZALIANSEM ========================== Pierwszy nie wytrzymal Claudio Abbado, wybitny dyrygent, nastepca Karajana na stanowisku szefa Berlinskich Filharmonikow, autor wielu doskonalych nagran z ta i innymi orkiestrami o swiatowej renomie. Podal do sadu swoja macierzysta wytwornie plytowa Deutsche Grammophon, dla ktorej nagrywal plyty przez 30 lat! Przedmiotem sporu stala sie skladanka pt. <<Adagio>>, skompilowana przez DG z fragmentow wczesniej dokonanych przez Abbado rejestracji kompletnych dziel Gustawa Mahlera. Na kompakcie znalazly sie wylacznie najefektowniejsze, wolne "momenty" z III, IV, V i VI Symfonii Mahlera. Gdy slynny dyrygent przyjechal do Paryza, by dac dawno oczekiwany wystep z Berlinskimi Filharmonikami, ze zdumieniem zobaczyl, ze wejscie do sali koncertowej oklejone jest plakatami reklamujacymi te wlasnie plyte. Zaplonal gniewem. "To niegodne ze strony wytworni. Naruszono integralnosc dziela sztuki i pogwalcono moje moralne prawo do pracy, ktora wykonalem!" - skomentowal Abbado i oddal sprawe adwokatom. Cale srodowisko muzyczne zamarlo w oczekiwaniu. Wyrok, jaki zapadnie, bedzie mial wage precedensu. Okresli bowiem stosunek prawa do najwiekszych osiagniec muzyki powaznej, jakimi - w ocenie szefow wytworni plytowych - staly sie w ostatnich latach skladanki fragmentow dziel symfonicznych i oper. To wlasnie one zajmuja pierwsze miejsca na listach przebojow muzyki powaznej. To one zapewniaja wydawcom dochody pozwalajace na realizowanie ambitnych, calosciowych nagran, ktore prawie zawsze okazuja sie deficytowe (koszt nagrania symfonii pod dyrekcja Claudia Abbado wynosi dzis ok. 80 tys. funtow szterlingow). Sa nawet tacy, ktorzy twierdza, ze tylko dzieki nim muzyka powazna nie zniknela z rynku plytowego. Przed sadem przedstawiono liste najwiekszych sukcesow plytowych w tej dziedzinie z ostatnich miesiecy. Sa to skladanki ulubionych standardow filharmonicznych: <<Tearjerkers>>, <<Sensual Classics>> (75 minut muzycznej namietnosci), <<Classic Climaxes>> (klasyczne orgazmy - muzyka do uprawiania milosci), a nawet <<Out Classics>> (ulubione przeboje klasyczne kompozytorow, ktorzy byli homoseksualistami, m.in. Chopina [? - przyp. red. Sp.] i Schuberta [?? raczej pedofil, przyp. red. Sp.]). Sa to plyty nierzadko pakowane w sklepach - na prosbe klientow - w szare, dyskretne torby, aby nie bylo widac ich zawartosci! Abbado pierwszy nie wytrzymal. Jego zdaniem, marketing nie moze zastapic szacunku dla sztuki. Pomysly na coraz bardziej erotyczne opakowania niewarte sa geniuszu tych, ktorzy skomponowali muzyke zawarta na plytach. Doszlo do mezaliansu wyrafinowanej sztuki z wulgarnym handlem. Klienci kupuja muzyke powazna tak jak plyty Stinga i Tiny Turner - szukaja przebojow i efektownych obwolut. Stosuja kryteria przeniesione z obszarow rocka, popu i telewizji. Interesuje ich feeria krotkich kawalkow do zucia. Powodem do zainteresowania muzyka Chopina, Pucciniego czy Beethovena staja sie dzis reklamy telewizyjne (w ktorych wykorzystano fragment znanego utworu), wydarzenia sportowe (gdy np. <<Nessun dorma>> Pucciniego byla sygnalem mistrzostw swiata), wreszcie obyczajowe sensacje (homoseksualizm kompozytora). Coraz czesciej wydaje mi sie, ze mezalians kulturowy stal sie glowna cecha rzeczywistosci konca XX wieku. Dotyka nas wszedzie, nie tylko w telewizji, gdzie jest przeciez wpisany w jej charakter i poniekad stanowi jej podstawowy budulec. Takze w muzyce, literaturze, prasie, sztuce. Wszedzie, gdzie mamy do czynienia z kultura masowa. Jest jednak jeszcze jedna dziedzina, w ktorej nie chciany mezalians bardzo doskwiera. Turystyka. Zliza sie lato, nastal czas planowania urlopow. Gdzie pojechac? Za ile? Z kim? Biura podrozy przescigaja sie w atrakcyjnosci ofert. Zwykle mowi sie o sloncu, plazach, zabytkach, dobrej kuchni. A co z towarzystwem? Kogo los przydzieli do naszej grupy? Czy aby nie pania Dzitke, ktora z panem Zbynkiem bedzie przeliczac podczas kolacji oplacalnosc napotykanych na bazarze towarow oraz zagarniac ze wspolnego polmiska kopiaste porcje jedzenia, proszac zawczasu o dokladke? Albo dowiedziawszy sie, ze znamy jezyk obcy, zacznie nas zameczac prosbami, aby jej przetlumaczyc, co jest napisane na metce, pojsc z nia do sklepow i powiedziec, co jest w menu. I nie wiadomo kiedy z wczasowicza przeistoczymy sie w etatowego tlumacza pani Dzitki. Popadniemy w mezalians towarzyski, z ktorego do konca turnusu nie uda nam sie juz wyplatac... . Lepsze biura turystyczne maja na to gotowa odpowiedz: trzeba starannie dobierac wspoltowarzyszy podrozy i w malych grupach jechac tam, gdzie nie docieraja panie Dzitki. Kosztuje to wiecej, ale efekt murowany. Uwierzylem i pojechalem na Seszele w ekskluzywnym, intelektualnym towarzystwie. Coz za rozkosz! Istny raj, jak z reklamowej ulotki. Drogo, ale dziko. Daleko, ale pieknie. Wrafinowanie pusto. Plaze sypkie i dlugie. Rafy koralowe pelne egzotycznych ryb. Miejscowi Kreole zawsze usmiechnieci. I tylko od czasu do czasu dyskretny szept dyrektora hotelu: uwazajcie na Rosjan, to mafia! Najpiekniejsze, najdrozsze miejsca na swiecie pelne sa dzisiaj bogatych do obrzydliwosci, grubych Rosjan (ktorzy licytuja sie na lezakach przy basenie, jak dorobili sie na kradziezach samochodow), przyjezdzajacych w towarzystwie bladych zon i poteznych <<bodyguardow>>. W hotelach, gdzie mieszkaja, pokojowki sprzataja pokoje w towarzystwie agentow ochrony, bo zdarzaly sie juz proby gwaltu (to - zdaje sie - nowy wschodni szpan od czasu, gdy Wladimir Zyrynowski chcial zgwalcic dziennikarke <<Playboya>>, kiedy ta przeprowadzala z nim wywiad). Rzad Seszeli rozpatruje wlasnie propozycje zakupienia jednej z najpiekniejszych wysp przez rosyjska mafie. Jak daleko przyjdzie nam uciekac przed kolejnym mezaliansem? - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Tomasz Raczek czytuje zdaje sie niemieckiego <<Spiegla>>, ale w przeciwienstwie do red. dyz. <<Spojrzen>> wstydzi sie do tego przyznac. Narzekania na upadek kultury muzycznej nie sa oryginalne (patrz nr 131 naszego periodyku, artykul Klausa Umbacha ze <<Spiegla>>), a im wiecej ich czytam, tym bardziej dochodze do wniosku, ze biadolenia te sa bezsensowne, podobnie jak swiete oburzenie towarzyszace np. biezacemu tournee "trzech tenorow" (Pavarotti, Carreras, Domingo), ktorzy wzniesli sztuke operowa na nieosiagalne przed nimi wyzyny komercjalizmu. Zawsze przeciez ostanie sie grupa ludzi, ktorzy na muzyce beda sie znali i zawsze beda muzycy, ktorzy dla nich beda te muzyke wykonywac i nagrywac. A czy nie przyjemniej byc w takim zawezonym gronie zamiast ekscytowac sie Pavarottim spiewajacym do mikrofonu w Central Parku? Na marginesie zas rozwazan o Seszelach, to korci mnie uwaga, ze dla kogo innego towarzystwo red. Raczka tez moze byc mezaliansem. I co wtedy? J.K_ek ________________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen":spojrz@k-vector.chem.washington.edu, oraz spojrz@info.unicaen.fr Serwery WWW: http://k-vector.chem.washington.edu/~spojrz, http://www.info.unicaen.fr/~spojrz Adresy redaktorow: krzystek@magnet.fsu.edu (Jurek Krzystek) karczma@info.unicaen.fr (Jurek Karczmarczuk) Stale wspolpracuja: bielewcz@io.uwinnipeg.ca (Mirek Bielewicz) mickey@ruby.poz.edu.pl (Michal Babilas) zbigniew@engin.umich.edu (Zbigniew J. Pasek) Copyright (C) by Jurek Krzystek (1996). Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Numery archiwalne dostepne przez WWW i anonymous FTP z adresu: k-vector.chem.washington.edu, IP # 128.95.172.153. Tamze wersja PostScriptowa "Spojrzen". _____________________________koniec numeru 136_________________________