______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Piatek, 16.09.1994 ISSN 1067-4020 nr 107 _______________________________________________________________________ W numerze: Eryk Mistewicz - Smierc w powietrzu Ariadna Machowska - Duzo serca, malo pieniedzy Jerzy Slawomir Mac - Kodeks dla bezkarnych Jerzy Karczmarczuk - Szare na zlote i odwrotnie Jerzy Remigioni - Koniec Ery Brazu Michal Ogorek - Sad przyznaje sie do winy _______________________________________________________________________ Wakacje sie skonczyly, wracamy do roboty. Przepraszamy za opoznienie numeru, ale jest nas malo, a nawet jeszcze mniej. Nieustajaca propozycja wspolpracy redakcyjnej jest nadal nieustajaca. Spora czesc tego numeru zajmuja wakacyjne wrazenia z Polski jednego z nas, wlasciwie moglyby byc lepsze, gdyby nie fatalny pomysl czytania gazet... J.K_uk _______________________________________________________________________ <<Wprost>>, 21.08.1994, przepisal J.K_uk Eryk Mistewicz SMIERC W POWIETRZU ================== - Najbardziej niebezpiecznie jest pomiedzy godzina piata a dziewiata rano. Najlepiej pozostac wowczas w domu przy zamknietym oknie -- radzi Marek Wojtylak z Zakladu Monitoringu i Badan Srodowiska w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Od szostej wzrasta zanieczyszczenie tlenkami azotu, pol godziny pozniej - tlenkami wegla. O siodmej zaczynaja dymic kominy fabryczne, a w godzine pozniej pojawi sie dwutlenek siarki. Sytuacja zmienia sie po dziesiatej. Poprawa jest jednak chwilowa. W Warszawie ponowny, wyrazny wzrost zanieczyszczenia powietrza obserwowany jest w czasie popoludniowego szczytu (14-16). Wowczas to na srodmiejskich skrzyzowaniach notuje sie najwyzsze stezenia skladnikow spalania benzyny. Stezenia tlenku wegla przekraczaja wowczas normy o 271 proc., benzenu zas - o 126 proc. Z przeprowadzonych niedawno badan monitoringowych wynika, ze w wiekszych polskich miastach mozemy juz mowic o zjawisku smogu fotochemicznego (zwanego tez smogiem z Los Angeles), polegajacym na wzroscie toksycznych stezen tych substancji w powietrzu podczas zwiekszonego ruchu samochodowego rano i po poludniu. 70 proc. zanieczyszczen powietrza w Warszawie pochodzi z rur wydechowych. W ostatnich badaniach SMG/KRC Poland az 80 proc. respondentow pytanych o zagrozenia ekologiczne stwierdzalo, ze najwiekszym zagrozeniem dla zdrowia ludzi jest zanieczyszczone powietrze (tylko ok. 50 proc. wskazywalo na skazona wode, zas ok. 25 proc. - skazona glebe). Na pytanie: "Czy spoleczenstwo powinno byc na biezaco, obiektywnie i rzetelnie informowane o stanie skazenia srodowiska", twierdzaco odpowiedzialo ponad 94 proc. pytanych, odmiennego zdania bylo mniej niz 2 proc. Tymczasem proby zainstalowania tablic, na biezaco informujacych mieszkancow najwiekszych miast o wielkosci skazenia powietrza, natrafiaja na sprzeciwy ze strony administracji lokalnej i sluzb ochrony srodowiska. Udostepnianie biezacej informacji ekologicznej wymusiloby bowiem na nich w konsekwencji np. wprowadzenie ograniczen w ruchu pojazdow czy wstrzymanie pracy calych fabrycznych wydzialow przyczyniajacych sie w najwiekszym stopniu do zwiekszenia emisji trujacych zwiazkow. Mimo, ze w Krakowie system automatycznego monitoringu powietrza nad miastem dzialal od 1991 r., wiedza, jaka niosl, nie byla szerzej dostepna. Proby uruchomienia tablicy informacyjnej blokowal m.in. konserwator zabytkow, twierdzac, ze tablica zeszpeci miasto. Dopiero od niedawna - podobnie jak w Wiedniu, Pradze, Bratyslawie czy Londynie - rowniez w Krakowie i Szczecinie dziala system biezacej informacji o stopniu zanieczyszczenia powietrza. Do oglaszania stanu ostrzezenia ("alarmu smogowego") brakuje jednak odpowiedniej nowelizacji ustawy o ochronie i ksztaltowaniu srodowiska. Alarmy smogowe oglaszano natomiast kilkakrotnie w ciagu ostatniego roku w Pradze i graniczacych z Polska osrodkach przemyslowych polnocnych Czech. Zakonczone w tym samym czasie na Slasku badania wykazaly ewidentna zaleznosc pomiedzy liczba zgonow a nawet krotkotrwalymi wzrostami stezenia zanieczyszczen w powietrzu. Jeden z wyzszych urzednikow resortu ochrony srodowiska twierdzi, ze gdyby zastosowac zachodnie kryteria, na podstawie ktorych oglasza sie alarmy smogowe, musialyby szybko zbankrutowac szczegolnie uciazliwe dla srodowiska zaklady, Polska stracilaby atut producenta "zdrowej zywnosci", zas mieszkancy miast byliby poddani sporym niedogodnosciom (ograniczenia w ruchu pojazdow, zalecenia pozostania w domach). Tymczasem ucieczka od smogu do szczelnie zamykanego domu moze byc rozwiazaniem jedynie na krotka mete. Najnowszy, jeszcze nie publikowany raport Najwyzszej Izby Kontroli stwierdza, ze obecnie jedynie 10 proc. sposrod 1600 przedsiebiorstw posiada urzadzenia do redukcji zanieczyszczen gazowych. Istniejace i instalowane w ostatnich latach filtry cechuja sie niska sprawnoscia (zaledwie od 56 do 72 proc.). Obniza sie zdolnosc redukcji zanieczyszczen pylowych. Z danych GUS wynika, ze kazdego roku do atmosfery emitujemy 1.6 mln ton pylow, 1 mln ton dwutlenku azotu i 360 mln ton przyczyniajacego sie do zwiekszenia efektu cieplarnianego dwutlenku wegla. Te dane lokuja Polske w niechlubnej czolowce panstw europejskich. Raport NIK stwierdza bezwlad sluzb ochrony srodowiska podleglych wojewodom: 30 proc. z 71 duzych zakladow produkcyjnych nie posiada decyzji o poziomie dopuszczalnej emisji zanieczyszczen do atmosfery (w tym znajdujace sie na liscie "80 najwiekszych trucicieli" Zaklady Azotowe we Wloclawku, Elektrownia "Turow" i Zaklady Tworzyw Sztucznych "Erg"). W zwiazku z tym nie moga byc one obciazane karami z tytulu nadmiernego zanieczyszczenia srodowiska. Okazalo sie tez, ze tylko 3 sposrod 23 wydzialow ochrony srodowiska dysponuja pelna i aktualna wiedza o podmiotach gospodarczych zlokalizowanych na swym terenie, a emitujacych zanieczyszczenia do atmosfery. Najczesciej wykazy byly niekompletne, a Urzad Wojewodzki w Lodzi rejestru trucicieli nie prowadzil w ogole. *Inspektorzy NIK stwierdzaja jednoznacznie, ze przedsiebiorstwom o wiele bardziej oplaca sie truc srodowisko niz je chronic.* Oplaty za wprowadzenie zanieczyszczen do powietrza maja wymiar wrecz symboliczny, stanowiac ok. 0.5 proc. kosztow materialowych. Zbyt niskie stawki oplat karnych w zaden sposob nie mogly byc bodzcem ekonomicznym do podjecia dzialan na rzecz ograniczenia emisji szkodliwych substancji. NIK stwierdza, ze w zadnym wojewodztwie oplatami za zanieczyszczenie powietrza nie objeto wszystkich trucicieli. Dyrekcja Zakladow Azotowych SA w Tarnowie w ogole nie uwzglednia w planach rozwoju firmy podjecia jakichkolwiek inicjatyw majacych na celu ochrone srodowiska. Z wczesniejszego programu ograniczania emisji gazow i pylow do atmosfery poszczegolne punkty byly skreslane lub ich realizacje przesuwano w czasie. Zaklady wolaly "zaplacic za powietrze" minimalna kwote, w dodatku platnosc te odroczyc, niz wydac miliardy na inwestycje ochronne. Te zas przedsiebiorstwa, ktore serio potraktowaly zapewnienia resortu i rzadu o "powaznym podejsciu do ochrony srodowiska" i zdecydowaly sie na inwestycje proekologiczne - glosna sprawa elektrowni "Jaworzno III" - przegraly. Nie sa konkurencyjne, a ich dyrekcje zmagaja sie ze zmasowana krytyka zwiazkow zawodowych. W ostatnim czasie niepokojaco zmniejszyla sie tez liczba zamowien na urzadzenia do ochrony powietrza skladanych u producentow. "Konwent" SA w Konskich wobec zmniejszenia popytu, zmniejszyl produkcje odpylaczy filtracyjnych, zas "Rawent" SA w Skierniewicach -- najwiekszy dotychczas wytworca czesci elektrofiltrow - zmuszony zostal do produkowania m.in. pokryw lukow okretowych. Lesnicy ostrzegaja, ze jesli nie nastapi skuteczne ograniczenie emisji zanieczyszczen do atmosfery, to *najpozniej w ciagu 25-30 lat znikna w Polsce ostatnie skupiska drzew iglastych* (dzis tylko 8 proc. drzewostanu uznac mozna za zdrowe). W ziarnach zboz stwierdza sie wielokrotne przekroczenie dopuszczalnych stezen metali ciezkich: fluoru, formaldehydu, substancji smolowych. Prof. Mieczyslaw Chorazy ze Slaskiej Akademii Medycznej twierdzi, ze na terenie wojewodztwa katowickiego "drobnoziarniste zanieczyszczenia powietrza posiadaja wysoka aktywnosc mutagenna i uszkadzaja material genetyczny". Stopien zanieczyszczenia nad miejskimi aglomeracjami trzystoma szczegolnie groznymi zwiazkami studwudziestokrotnie przekracza dopuszczalne normy. _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ [Dopiski wczasowicza dyzurnego]. W tym samym numerze <<Wprost>> - nie mylimy sie, jest to ow oslawiony numer z Madonna i Dzieciatkiem w maskach gazowych - sa jeszcze inne artykuly na tematy ekologiczne i kilka rubryk zawierajacych szczegoly techniczne - np., ze w 1993 r. z pomiarow smogu w miastach wynika, ze Krakow zajmuje drugie miejsce, zaraz za Bogatynia, a przed Koninem, Dabrowa Gornicza, Jaworznem, Bytomiem, itd. Jesli oczarowany kafejkami w okolicy Rynku Czytelnik sie zdziwi, to trudno. Przez wiele lat dojezdzalem do pracy Alejami Trzech Wieszczy, kilkanascie dni temu przejezdzalem znowu i balem sie oddychac... Ponad trzydziesci procent trucizny w powietrzu jest skutkiem ruchu samochodowego, a ten w ciagu najblizszych lat wzrosnie dwukrotnie. Wprowadza sie ustawy o nierejestrowaniu samochodow bez katalizatora, ale zwalnia sie z niej malucha oraz cinquecento, ktorych jest bardzo duzo. Polonezy na razie sa sprzedawane rowniez bez katalizatora, kupujacy niechetnie zyczy sobie wydac dodatkowe 20 mln zlotych. Benzyna bezolowiowa nie jest zreszta specjalnie tansza od super. Samochody spedzaja swoj roboczy dzien w korkach, w godzinach szczytu caly Krakow to jeden olbrzymi korek, pol Slaska tez. Pisalismy w <<Spojrzeniach>> juz dwa, czy trzy razy o sprawach ekologii w Polsce. Co jakis czas jedna, lub dwie gazety w Polsce bija na alarm, potem wszystko cichnie. Administracja i jej agendy robia czasami "numery" wrecz Hollywoodzkie: Sanepid w Katowicach ulepszyl na wlasna reke tzw. wskaznik W-15 - wskaznik pietnastu najbardziej szkodliwych zwiazkow w atmosferze. *Dla Slaska* przyjeto NDS (poziom najwyzszego dopuszczalnego stezenia; norme alarmowa) dla tlenku wegla - 18-krotnie wyzszy, a dla paskudnie rakotworczego benzopirenu - 10-krotnie wyzszy niz dla reszty kraju. W sprawozdaniu dla Sejmiku Slaskiego Sanepid sie bronil twierdzeniem, ze normy na Slasku "zostaly zaostrzone bez zadnego naukowego uzasadnienia". Gdy prof. Chorazy ujawnial zmiany genetyczne u mieszkancow Gornego Slaska, Andrzej Sosnierz, dyr. Wydz. Zdrowia Urzedu Wojewodzkiego w Katowicach dal mu odpor, oswiadczajac, jak podano: "Upowszechnienie danych o zmianach chromosomalnych do niczego nie prowadzi. To w ogole nie jest informacja, bo jeszcze nie zbadano, co takie zmiany powoduja, czy sa szkodliwe dla organizmu. Przeciez cala ewolucja dokonala sie dzieki zmianom kodu genetycznego". Moze p. Sosnierz jest juz tym Nowym Czlowiekiem? No to do przodu. <<Wprost>> *nie* pisze o wielu sprawach, o ktorych kiedys by warto wiecej. O tym, ze jestesmy czolowym producentem dioksyn w Europie. Ze wykladniczo rosnie w Polsce liczba alergikow (sam mam zaszczyt byc przynalezniony...). Ze zbiorniki wody pitnej gina. Nie wspomnieli o ostatnim zrzucie mazutu do morza w okolicy Miedzyzdrojow, lokalnej katastrofie, ktorej administracja przygladala sie z zalozonymi rekami. W ogole, albo rzadko pisze sie o tym, ze na skutek zapadania sie terenu na obszarach miejskich Katowic, w piwnicach niektorych domow zbiera sie stechla, zatruta woda. ("Coz pan chce, dom stoi, fundamenty mocne"). Lekarze ze Slaska alarmuja, ze plody ludzkie zatruwane sa metalami ciezkimi juz w lozysku. Jeden moj znajomy ginekolog i poloznik, ktory przeprowadzil sporo ciec cesarskich powiedzial mi, ze ich liczba niepokojaco rosnie, organizm matki probuje cudow, scianki macicy staly sie znacznie grubsze, ale niestety miesnie slabsze. Srednia waga noworodkow w Katowicach spada regularnie. Chlopcy: 1976 - 3320g, 1985 - 3220g, 1992 - 3180g. Dziewczynki: 1876 - 3270g, 1985 - 3140g, 1992 - 3080g. Tak, tak. Wypowiadajac sie w sprawie tej nieszczesnej okladki biskup Pieronek powiedzial doslownie, ze ludzie karleja. Chodzilo mu o to, ze nie odrozniaja *sacrum* od *profanum*. Tak powiedzial biskup, sam slyszalem, slowo honoru, nic nie przekrecilem. Rozumiemy, ze poniewaz dla Episkopatu swietoscia jest zycie, *zwlaszcza* nienarodzone, wnioskujemy, ze biskup Pieronek, w odroznieniu od wiekszosci osob zabierajacych glos w sprawie okladki, przeczytal tresc tygodnika i zapoznal sie z podanymi wyzej danymi statystycznymi. Gdyby szanowny Czytelnik mial watpliwosci, to przyznaje, ze mialo to byc zgryzliwe. Ale bez zadnego zgryzliwego usmiechu, wrecz przeciwnie. Wiec moze zakonczmy cytatem z Norwida: "gdy czlowiek o ratunek wola -- ornat drze sie w pasy i zwiazuje rany". J.K_uk _______________________________________________________________________ <<Gazeta Wyborcza>>, 17.08.1994, wpisal J.K_uk Ariadna Machowska DUZO SERCA, MALO PIENIEDZY ========================== Z przewodniczacym Zwiazku Polakow w Kazachstanie Franciszkiem Boguslawskim rozmawia Ariadna Machowska - Kolejne gminy, przedsiebiorstwa, osoby prywatne zglaszaja gotowosc przyjecia polskich rodzin z Kazachstanu. Wrocil pan wlasnie z objazdu po Polsce. Kiedy przyjada pierwsze pociagi z repatriantami? - Nie wiem. Co prawda wszyscy w Polsce sa zyczliwi, ale slyszalem, ze ta akcja spoleczna ma duzo wiekszy zasieg - ze wiele zrobiono, ze chocby jutro moze przyjechac tysiac rodzin. Tymczasem na razie konczy sie na slowach. Nigdzie nie dostalem spisu przygotowanych mieszkan, miejsc pracy, nie postawiono konkretnych warunkow, jakie musza spelnic Polacy. Na razie do czterech wojewodztw, ktore objechalem - tarnobrzeskiego, krakowskiego, opolskiego i zielonogorskiego - mozna sprowadzic dziewiec rodzin, kolejne trzy na zaproszenie firmy Rolimpex. Teraz wiem, ze przy repatriacji prowadzonej silami spoleczenstwa mozna sprowadzic najwyzej kilkadziesiat rodzin rocznie, wylacznie ludzi mlodych. Konieczna jest akcja panstwowa i panstwowe pieniadze. W Dabrowie Opolskiej i Nowej Soli w Zielonogorskiem widzialem budynki po szpitalach radzieckich, ktore lokalne wladze chca przekazac na punkty repatriacyjne. Obiecuja zatrudnic nauczycieli polskiego oraz urzednikow, ktorzy pomagaliby znalezc prace. Panstwo musialoby dac pieniadze na zywnosc i przystosowanie budynkow. Przez trzy-piec miesiecy mogloby w nich mieszkac ok. 600 rodzin. - Ilu Polakow chcialoby juz przyjechac? - Szacuje, ze wrocic do Polski chce ok. 60 tys. ludzi. Wielu wyjechaloby chocby jutro. Tylko w ostatnim miesiacu z dwoch obwodow zamieszkanych przez Polakow dostalem 150 ankiet-zgloszen. W kolejnych dwoch obwodach, m. in. w kokczetawskim, gdzie Polakow jest najwiecej, ankiety dopiero rozesle. Jesienia tych zgloszen bedzie wiec znacznie wiecej. - Co wynika z ankiet? Kim sa ludzie zdecydowani na powrot? - Wiekszosc ma wyzsze wyksztalcenie, nawet stanowiska. Jest wielu lekarzy, inzynierow, technikow. Mniej rolnikow. Przewazaja malzenstwa w srednim wieku, z dziecmi, czasem z rodzicami. Samotnych w wieku emerytalnym zglosilo sie tylko kilku. - Polacy znaja repatriacje z opowiesci kazachstanskich Niemcow. Czy zdaja sobie sprawe, ze nie beda mieli takich udogodnien jakie mieli Niemcy, ze ich poziom zycia, pozycja spoleczna moga sie obnizyc? Panstwo Markowscy, ktorzy przyjechali do Reszla, sprzedali za bezcen dom, meble, zostawili samochod. W Polsce niczego nie dostali na wlasnosc. - Ludzie wiedza, ze nie jada do raju i ze na poczatku beda zyli moze nawet gorzej. Nie ma wsrod nas bogaczy, ale wielu dorobilo sie domu, samochodu, jakiegos dobytku. Jednak motywy ekonomiczne nie sa najwazniejsze. Jesli myslimy o lepszym zyciu -- to nie dla siebie, ale dla dzieci. A przede wszystkim chcemy spokoju i perspektyw. Jestesmy ludzmi bez ojczyzny. Polska nas jeszcze nie przyjela, a Kazachstan nie jest nasza ojczyzna od chwili, gdy w konstytucji zroznicowano prawa Kazachow i innych narodowosci. Kazachowie moga np. miec podwojne obywatelstwo, inne narodowosci - nie. Od przyszlego roku jezykiem urzedowym bedzie kazaski, bez jego znajomosci nie bedzie mozna piastowac zadnych stanowisk. W praktyce juz teraz do milicji, wojska, administracji, finansow przyjmuje sie tylko Kazachow. Ogranicza sie przyjmowanie innych narodowosci na studia. Ludzie sie boja, nie wiedza, co bedzie dalej. A teraz pierwszy raz widza szanse na powrot do kraju. - Czy zdaja sobie sprawe, ze moga spotkac sie w Polsce z niechecia? Pojawia sie glosy, ze za duzo nas kosztujecie. - Wiedza, ale oni nie beda tu jesc chleba za darmo. Sa przyzwyczajeni do ciezkiej pracy. A jesli rzad bedzie czekal z repatriacja, az Polska stanie sie zamozna, niechetnych bedzie jeszcze wiecej - powiedza, ze przyjezdzamy na gotowe. Lepiej dobrobyt budowac razem. Ale prosze sie nie bac, te 60 tys. nie przyjedzie do Polski na raz. Jesli w Kazachstanie sytuacja bedzie stabilna, repatriacje mozna by rozciagnac na piec-siedem lat, moze nawet wiecej. - Slyszy sie tez opinie, ze najlepsze, co mozemy zrobic dla tamtejszych Polakow, to pomoc im w nauce kazaskiego. - Dziwi mnie takie stanowisko. Jesli Polska nas nie chce, niech to powie wyraznie i na caly swiat. Po co krecic. I wtedy niech sie nami w ogole nie zajmuje, niech nie posyla nauczycieli, lekarstw, nie zaprasza dzieci na kolonie. Nie trzeba, to tylko nas poniza. Ale niech ludzie tutaj pamietaja, ze jestesmy takimi samymi Polakami, jak oni - to tylko zrzadzenie losu, ze moi przodkowie, mazowiecka szlachta, osiedli w XVII w. na Ukrainie. I to los - a nie oni - zdecydowal, ze po pierwszej wojnie swiatowej ta czesc Ukrainy znalazla sie poza Polska. - 80 proc. Polakow kazachstanskich nie zna polskiego, wiele jest malzenstw mieszanych, wielu ma wpisanych inna narodowosc. Jak bedziecie sprawdzali, czy do Polski rzeczywiscie wracaja Polacy? - Nasz zwiazek powola rejonowe komisje, zlozone z ludzi znanych i cieszacych sie w okolicy autorytetem, ktorzy beda sprawdzali kandydatow do wyjazdu. Chociazby po to, by nie jechali ludzie, ktorzy nas skompromituja. A jesli chodzi o polskosc, to nie da sie jej procentowo wyliczyc, zwlaszcza w rodzinach mieszanych. Ale jesli ktos chce jechac do Polski, to chyba czuje sie Polakiem. - Czy postawil pan sobie za cel wyprowadzenie Polakow z Kazachstanu? - Mam trzy cele: umozliwic repatriacje do Polski, pomoc tym, ktorzy chca wyjechac do Rosji, bo takich jest duzo, i zorganizowac tych Polakow, ktorzy w Kazachstanie zostana - zalozyc gazete, stworzyc warunki dla polsko-kazaskiego biznesu, w ktorym tamtejsi Polacy mogliby posredniczyc, bo orientuja sie w miejscowych stosunkach. Polscy biznesmeni jeszcze nie zdaja sobie sprawy, ile moga zarobic na kontaktach z Kazachstanem. - W ostatnich dniach spotykal sie pan z premierem, przewodniczacymi senackiej i sejmowej komisji ds. wspolpracy z Polonia, ministrami, dyrektorem departamentu ds. Polonii w MSZ. Czy dla sprawy repatriacji cos konkretnego z tych spotkan wyniklo? - Moze to tylko zludzenia, ale od kazdego z tych politykow wychodzilem z nadzieja, ze repatriacja jest mozliwa. Konkretow bylo niewiele, tylko to, ze we wrzesniu rzad ma podjac jakas decyzje w sprawie repatriacji. - Jesienia zacznie sie praca nad budzetem... - Nie wystarcza apele do Polonii na swiecie i do spoleczenstwa. Jesli rzad zdecyduje sie na repatriacje, bedzie musial miec na to pieniadze. - Pod koniec wrzesnia premier Pawlak ma jechac do Alma Aty. Jakie moze byc stanowisko rzadu kazaskiego w sprawie zawarcia umowy repatriacyjnej z Polska? - Sygnaly sa sprzeczne: z jednej strony Kazachowie marza o panstwie jednolitym narodowosciowo, z drugiej - uwazaja Polakow za bardzo dobrych pracownikow, po ich wyjezdzie zwlaszcza polnocne obwody kraju stracilyby duza czesc inteligencji, specjalistow. Kazachstan bardzo sie teraz liczy z opinia swiatowa, przede wszystkim Stanow Zjednoczonych, wiec nie sadze, zeby zamknal przed nami granice. Dobrze by bylo, gdyby premier odwiedzil takze polnocne obwody, w ktorych mieszka 90 proc. Polakow, spotkal sie z wladzami, biznesmenami. Kazachowie czesto nie odrozniaja nas od Rosjan, jestesmy dla nich "Bialymi". Im bardziej rzad polski bedzie interesowal sie Polakami, podkreslal ich odrebnosc, im zywsze beda kontakty gospodarcze, tym wiecej Polska zyska - i finansowo, i prestizowo. I tym lzej bedzie zyc tym, ktorzy zostana. - Czy nie obawie sie pan, ze sprawa powrotu Polakow z Kazachstanu moze stac sie karta przetargowa w kampanii przed wyborami prezydenckimi? - Mnie przede wszystkim interesuja rezultaty. Ktokolwiek nam pomoze, chociazby dla wlasnych celow politycznych, bede zadowolony. - Z wyksztalcenia jest pan geofizykiem, od siedmiu lat dyrektorem technicznym telekomunikacji w 600-tysiecznej Karagandzie, ma pan znajomosci w Polsce. Znalezienie tu pracy nie byloby trudne. Kiedy pan wroci? - O siebie sie nie boje, znajde prace, zreszta wykonywalem w zyciu rozne zawody. Ale jestem przewodniczacym Zwiazku Polakow i wyjechac bede mogl, gdy osiagne to, co zaplanowalem -- kiedy ruszy repatriacja, zorganizuje ludzi zostajacych w Kazachstanie i bede mial na moje miejsce nastepcow. Tak obiecalem ludziom -- i tam i tu. - A jesli repatriacja nie ruszy? Zrezygnuje pan z przewodniczenia Zwiazkowi Polakow? - Nie wiem. Nie jestem samotnym wilkiem w stepie. To bedzie zalezalo od tego, co powiedza ludzie w Kazachstanie. Ale wiem, ze oni nie beda siedziec bezczynnie. Juz kilka miesiecy temu chcieli pisac do instytucji miedzynarodowych, do ONZ. Mowili: moze tam zrobia cos w naszej sprawie. Z trudem udalo mi sie ich powstrzymac. Tlumaczylem, ze trzeba dac polskiemu rzadowi czas. Ale jesli przez najblizsze miesiace nic nie bedzie sie dzialo, juz ich nie powstrzymam i byc moze na caly swiat beda szly petycje. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Do naszej akcji "Powrot z Kazachstanu" dolaczyl Program I Polskiego Radia. Nadal prosimy o dokladne informacje o mieszkaniach i miejscach pracy dla Polakow z Kazachstanu pod adresem: Dzial Listow "Gazety Wyborczej", ul. Czerska 8/10, 00-732 Warszawa, z dopiskiem "Powrot z Kazachstanu". Wszystkie dane przekazemy panu Franciszkowi Boguslawskiemu, przewodniczacemu Zwiazku Polakow w Kazachstanie. Kazachstanskich Polakow nie stac najczesciej na bilet do Polski (ok. 100 dolarow, przy sredniej placy kilka razy nizszej). Jesli ktos chcialby pomoc w sfinansowaniu transportu, pieniadze moze wplacic na konto Stowarzyszenia Wspolnota Polska: Bank Gdanski, IV Oddzial Warszawa, nr konta: 300009-18773-132, koniecznie z dopiskiem "Powrot z Kazachstanu". "Gazeta" bedzie pisac o tych, ktorzy wlacza sie do akcji, i sledzic dalsze losy polskich rodzin z Kazachstanu. Prosimy tez o dalsze opinie na temat repatriacji. _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ [Poltora grosza kopisty dyzurnego.] Kilka obaw p. Boguslawskiego jest az zanadto uzasadnionych. Przedstawiciele wyzej wymienionej firmy Rolimpex juz sie wypowiedzieli, ze chca "czystych Polakow". Troche krwi (czystej i tej drugiej) napsuly niektore wypowiedzi dobrych wujkow proponujacych, aby przesiedlencow z Kazachstanu umiescic w bylych radzieckich jednostkach wojskowych. Nie jest zadna tajemnica, ze to nie jest miejsce, w ktorym ludzie mogliby zyc. Takich rad mozna oczekiwac od prywatnych osob, zwlaszcza tych, ktorym sie wydaje, ze rodacy z Kazachstanu winni z pocalowaniem reki przyjac najgorsza nedze, byle z paszportem Najjasniejszej. Ale nie mozna ich oczekiwac od polskich decydentow. Mnie trapi kilka nieprzyjemnych pytan. Dlaczego nasi rodacy z Azji maja jedna wspolna ceche z Rosjanami, ktorzy na zasadzie kolonizacji-okupacji osiedlali sie w Estonii, czy Lotwie: i jedni i drudzy przez kilkadziesiat lat nie nauczyli sie lokalnego jezyka?... Dlaczego naszych tam nie odrozniaja od Rosjan i dlaczego (ponoc) tak duzo z nich marzy o przesiedleniu sie do Rosji? J.K_uk _______________________________________________________________________ <<Wprost>>, 28.08.1994, wpisal J.K_uk Jerzy Slawomir Mac KODEKS DLA BEZKARNYCH ===================== Pomimo sugestii ekspertow Rady Europy, w Polsce nadal pranie brudnych pieniedzy nie jest uznawane za przestepstwo. W tej sprawie banki musza radzic sobie same. Dennis B. Levine, autor ksiazki <<Wall Street od podszewki>> zostal skazany na dwa lata wiezienia za wykorzystywanie informacji, ktorymi dysponowal jako pracownik banku inwestycyjnego, do prywatnej gry na gieldzie. Jego maklera dotknely surowe sankcje za "kopiowanie zlecen" na wlasny rachunek. Uwazane za liberalne amerykanskie prawo karne uznaje takie zachowania za powazne wykroczenia (nazywane "przestepstwami wtajemniczenia") i sciga je z niemniejsza surowoscia niz kidnapping czy handel narkotykami. Tamtejsza komisja papierow wartosciowych - SEC (Securities and Exchange Comission) - jest wyposazona w srodki przymusu federalna agencja sledcza, jak FBI czy Biuro ds. Narkotykow, wladna scigac podejrzanych na calym terytorium USA. Taki numer, jak z naszym Bankiem Slaskim, gdzie tylko kilka procent "swoich" akcjonariuszy dostalo w pore potwierdzenia swiadectw depozytowych i moglo grac na pierwszych sesjach gieldowych, skonczyloby se tam procesem sadowym, w ktorym zapadlyby surowe wyroki - nie zas tylko "honorowa" dymisja prezesa banku. Zarobione przez "wtajemniczonych" pieniadze zostalyby im zabrane co do grosza. Levine'owi skonfiskowano cale konto - 10 mln dolarow - i samochod Ferrari, procz tego musial zaplacic grzywne. Polski kodeks karny, konstruowany w latach szescdziesiatych, jest bezsilny wobec wiekszosci nowych zjawisk patologicznych, zwlaszcza tych, ktore wyrastaja na obrzezach wolnej dzialalnosci gospodarczej. Kiedy we wrzesniu 1992 r. eksperci Rady Europy zapytali w Strasbourgu polska delegacje, dlaczego RP nie podpisala jeszcze konwencji o zakazie prania brudnych pieniedzy, i slyszeli, ze w polskim prawie nie ma takiego zakazu. Minely dwa lata i pranie pieniedzy nad Wisla nadal nie stanowi czynu zabronionego. Jedynie banki, we wlasnym zakresie, wprowadzily normy ostroznosciowe, majace zapobiegac temu procederowi. Brak instrumentow prawnych doprowadza jurystow do placzu. - Latem ubieglego roku przejalem milion ewidentnie "brudnych" dolarow, ktore usilowano "wyczyscic", wykorzystujac lipny kontrakt z Dubajem. Poniewaz proceder nie jest u nas karany, jedyna nielegalna operacja w tej sprawie okazalo sie zabezpieczenie owych dolarow przez prokurature. "Zielone" wrocily oczywiscie do wlascicieli - narzeka jeden z poznanskich prokuratorow. W Polsce nie jest tez karana wiekszosc finansowych "przekretow", ktore gdzie indziej uwazane sa za powazne naruszenie prawa: przeprowadzenie upadlosci firmy na zyczenie, przelewanie pieniedzy z konta jednej spolki na rachunek drugiej (aby ta, ktora upada miala zero na koncie), wyludzanie kredytow i dotacji, zanizanie podatkow, dzialanie na szkode wierzycieli, organizowanie jawnie oszukanczych przedsiewziec funkcjonujacych na zasadzie piramidy - platnych "lancuszkow szczescia", takich gier, jak dawna "w tysiac zlotych", czy obecna "w sto marek". Nie ma sankcji karnych za wykorzystywanie na wlasny uzytek informacji posiadanych z racji sprawowanej funkcji, za proponowanie "ochrony" w zamian za haracz, zwane na calym swiecie przestepstwem "reketingu" (prokuratura miala watpliwosci, czy sprawe warszawskiej Starowki zakwalifikowac jako "wymuszenie rozbojnicze") ani - z innej strony - za handlowanie narkotykami (kazda, nawet hurtowa ilosc moze sluzyc do "wlasnych celow"). Nie ma zakazu zatrudniania "na czarno", laczenia funkcji politycznych z aktywna dzialalnoscia w biznesie, kojarzenia interesu publicznego z prywatnym, wlamywania sie do cudzych systemow informacyjnych ani wykorzystywania nieletnich do celow komercyjnych (w Polsce male dzieci wystepuja nawet w reklamach obligacji panstwowych). Zamiast tego utrzymywane sa martwe przepisy penalizujace pornografie (przy istnieniu ogromnego jej rynku, w ktorym swoj udzial ma panstwowa Telekomunikacja Polska, laczaca z zagranicznymi sekstelefonami) czy reklamowanie alkoholu i piwa. Nadal istnieje podzial na jednostki gospodarki uspolecznionej i innej, obiekty spoleczne i prywatne (przestepstwa przeciwko tym pierwszym karane sa surowiej). Anachroniczny zapis o zaborze pojazdu "w celu krotkotrwalego uzycia" sprawia, ze w Polsce, gdzie ginie rocznie ponad 50 tys. pojazdow, nie ma zlodziei samochodow. Kazdy zlapany na kradziezy auta "chcial sie tylko przejechac". Prace nad zmiana prawa karnego podjete zostaly zaraz po ukonstytuowaniu sie Sejmu "kontraktowego" w 1989 r. Z kodeksow usunieto najbardziej razace przepisy wprowadzone w okresie stanu wojennego (dotyczace np. spekulacji), inne poddano malo znaczacym korektom. Konieczne uzupelnienia pozostawiono do czasu kompleksowej reformy calego prawa karnego. Opracowaniem nowych kodeksow - karnego, karnego wykonawczego i postepowania karnego - zajely sie specjalnie powolane komisje, grupujace teoretykow i praktykow prawa. Komisja opracowujaca kodeks karny ukonczyla prace w polowie ubieglego roku gdy gabinet Hanny Suchockiej dobiegal kresu swych rzadow. Nowy minister sprawiedliwosci, Wlodzimierz Cimoszewicz, skierowal zastany projekt do "szerokiej konsultacji" z prawniczymi masami. Z jego inicjatywy w lutym 1994 r. miesiecznik <<Panstwo i Prawo>> wydrukowal projekt wraz z zaproszeniem do dyskusji, ktora wszakze przebiega dosc niemrawo. - Premier Cimoszewicz jest rozczarowany brakiem odzewu - stwierdza Andrzej Cubala, rzecznik prasowy Ministerstwa Sprawiedliwosci. Brak odzewu ze strony prawnikow wynika byc moze z ich generalnej akceptacji dla kierunku i filozofii zmian (ze znanych szerzej prawnikow przeciwko zawartemu w projekcie zniesieniu kary smierci oponuje chyba tylko dr Jaroslaw Kaczynski, prezes Porozumienia Centrum), a byc moze ze "zmeczenia materialu", polaczonego z rozczarowaniem wynikami wieloletnich prac nad nowym kodeksem. - Gora urodzila przenoszona mysz - uwaza jeden z prokuratorow stolecznej prokuratury, specjalizujacy sie w sprawach gospodarczych. Jego zdaniem, nowy kodeks powiela dawne schematy myslenia magicznego o prawie karnym: znac, ze ksztalt nadawali mu starzy profesorowie, nie zas mlodzi egzekutorzy prawa. |Przede wszystkim nie zostalo spelnione oczekiwanie, by w nowym kodeksie zebrac wszystkie przepisy karne, rozrzucone po kilkunastu aktach normatywnych - od prawa autorskiego po ustawe nasienna.| Jezeli autorzy mogli przeniesc do niego komplet wystepkow i zbrodni przeciwko obronnosci i sluzbie wojskowej (zapisanych dotychczas w ustawie o powszechnym obowiazku obrony), co stalo na przeszkodzie, by w podobny sposob w rozdziale "Przestepstwa przeciwko obrotowi pieniedzmi i papierami wartosciowymi" zawrzec tez wszystkie naruszenia prawa zwiazane z obrotem dewizowym (regulowane przez ustawe karna skarbowa i prawo celne), a w rozdziale "Przestepstwa przeciwko ochronie informacji" - wystepki opisane w prawie prasowym i autorskim (musialby on tylko zmienic nazwe na "przestepstwa przeciwko ochronie informacji i wlasnosci intelektualnej")? Zebranie calego katalogu sankcji karnych w jednej ustawie - kodeksie karnym - daloby wreszcie obywatelowi jasnosc, czego mu nie wolno w panstwie prawa, w ktorym poza tym wolno wszystko. Nieuczynienie tego utrwala totalitarna zasade, ze panstwo sprawuje wladze nad obywatelem, trzymajac go w niepewnosci i niewiedzy i tylko ono wie, co jest dozwolone. W rozdziale "Przestepstwa przeciwko obrotowi gospodarczemu" waznym <<novum>> jest wprowadzenie rozbudowanego artykulu 299, ktory ma byc skuteczna bronia przeciwko praniu brudnych pieniedzy, przewidujac ich konfiskate oraz kare do 10 lat wiezienia. W miejsce dawnego przestepstwa niegospodarnosci (obecny art. 217) zaproponowno przestepstwo naduzycia zaufania. Wprowadzono kilka nowych przepisow chroniacych wierzycieli: kary pieciu lat wiezienia bedzie sie mogl spodziewac ten, kto w razie grozacej mu upadlosci lub niewyplacalnosci wyzbywa sie majatku, przez co "udaremnia lub uszczupla zaspokojenie roszczen swych wierzycieli". Taki sam wyrok grozi za "upadlosc na zyczenie". Dwa lata - to gorna granica sankcji za selektywne splacanie wierzycieli, ze szkoda dla innych; z taka sama kara musza sie liczyc przekupieni wierzyciele. Zaden jednak artykul tego rozdzialu nie przewiduje kar dodatkowych w postaci zakazu wykonywania dzialalnosci gospodarczej przez prawomocnie skazanych zlosliwych "bankrutow" (w II Rzeczypospolitej pozbawiano takich nawet praw obywatelskich). Nie jest pewne, czy sady beda mogly to orzekac na podstawie dyzspozycji art. 41, mowiacego o zakazie zajmowania okreslonego stanowiska albo wykonywania okreslonego zawodu. Nie bedzie wiec skutecznej ochrony przed biznesmenami pokroju Grobelnego dzialajacymi na zasadzie wanki-wstanki. Trudno szukac w nowym kodeksie kar za uporczywe uchylanie sie od splat zobowiazan, nawet wobec skarbu panstwa. Wyjatkiem pozostaja tylko alimenty. Natomiast nieplacenie podatkow nadal nie bedzie przestepstwem, lecz godnym zazdrosci przejawem sprytu w interesach. Zamiast tego nowy kodeks wprowadza przestepstwo publicznego zniewazania narodu (3 lata), publicznego zniewazania prezydenta RP (tez 3 lata - premiera natomiast mozna zniewazac bezkarnie) i zachowuje kuriozum ulgowo traktowanego "zaboru w celu krotkotrwalego uzycia cudzego pojazdu mechanicznego". Autorom projektu chyba nikt nigdy nie ukradl samochodu. Tworcy kodeksu zdaja sie nie zauwazac, ze od chwili, gdy zaczeli nad nim prace, zycie pognalo naprzod. Nie ujeli w przepisach wielu pomyslowych "przekretow", naduzyc oferty publicznej ("przetarg moze zostac uniewazniony bez podania przyczyn", "jury rezerwuje sobie prawo innego podzialu nagrod", "blizsze informacje za zaliczeniem pocztowym"), zjawisk nepotyzmu na styku sektorow publicznego i prywatnego, korupcji politycznej siegajacej interpelacji (wnoszonych za oplata), inicjatyw ustawodawczych sluzacych interesom waskich grup biznesu czy anomalii polskiej gieldy, przezywajacej bajeczne i nie uzasadnione niczym wahania. Projekt przewiduje tylko jedno przestepstwo zwiazane z obrotem papierami wartosciowymi - gdy ktos w dokumentacji falszuje lub przemilcza informacje majace znaczenie dla ceny tych papierow. Dotyczy to wiec tylko umow notarialnych i prospektow emisyjnych, nie zas zachowan gieldowych. Ten, kto wykorzystuje posiadane informacje i wplywa na kursy akcji, nabijajac wlasne konto, bedzie to mogl robic nadal w majestacie prawa. Rowniez osobom pelniacym funkcje publiczne - poslom, ministrom, funkcjonariuszom banku centralnego - nie bedzie grozic zadna ujma na honorze, wolnosci ani mieniu, jesli przy okazji beda prowadzic prywatne interesy, zasiadac w organach spolek, sprzedawac firmom "kumotrow" swoja wiedze o projektowanych zmianach warunkow dzialalnosci biznesowej (ustaw gospodarczych, stawek celnych, kursow zlotego wobec obcych walut etc.). Przestepstwa wtajemniczenia to dla polskich legislatorow nadal literacka <<business fiction>>. Nic wiec nie zapowiada, by Polska miala stracic marke kraju-raju dla przedsiebiorczych, ktorzy czuja niespecjalny respekt wobec zasad kupieckiej uczciwosci. _______________________________________________________________________ Chcialem dopisac swoje natretne trzy grosze do poprzedniego artykulu, ale te trzy grosze rozdely sie, jakbym gral na polskiej gieldzie. Wiec spisalem to oddzielnie, ale nie jest to pamietnik z wakacji. Jurek Karczmarczuk SZARE NA ZLOTE I ODWROTNIE ========================== To, co w cywilizowanym swiecie rozumie sie jako *prawo* z jego litera, duchem, aparatem oraz nieunikniona niedoskonaloscia, ma w Polsce bardzo dziwny kolor. Szary. Szare przepisy wykonawcze, szara moralnosc niektorych strozow prawa, olbrzymie szare strefy pollegalnej dzialalnosci gospodarczej i finansowej, w ogole szaro przed oczyma, czasami doslownie, gdy kolejna gazeta przed oczyma, opisujac kolejna ponura afere, przekracza wytrzymalosc nerwow wzrokowych i innych... Czytelnik polskiej prasy jest bombardowany *codziennie* informacjami o dziwnych zjawiskach w biznesie. Wreszcie udalo sie uchwalic "Ustawe o ochronie obrotu gospodarczego". Przypatrzmy sie jej tlu. Wedlug prasy 80 proc. upadlosci to bankructwa taktyczne, zeby zabrac wierzycielom pieniadze. Do tej pory bylo to bezkarne. Oto kilka przykladow. Byla sobie Polish Investment Company, firma konsultingowa. Jej wlasciciel stworzyl kilka rownoleglych klonow, niektore nawet mialy te sama nazwe. Firma nagle upadla, ale dlugow nikt nie odzyskal, bo tuz przedtem klony przejely majatek. Holding Interpegro. Upadla w czerwcu 1993, przedtem wyczyscila dokumentnie konta. Likwidacja "Rozy Luksemburg"odbyla sie z zaspokojeniem dwoch wierzycieli, jeden przejal jakies smetne aktywa, a drugi jakies budynki. Reszta wierzycieli poszla spac o glodzie. Teraz ma byc inaczej. Kary za pranie brudnych pieniedzy - 10 lat; za ukrywanie majatku upadajacej firmy - 8 lat; 5 lat za wyludzanie kredytow, odszkodowan, zamowien publicznych itp. Istotna jednak nie jest wysokosc kar, lecz ich egzekucja. Do tej pory wiekszosc spraw byla traktowana jako cywilne. Tymczasem w sadach gospodarczych polowa stanowisk jest nieobsadzona, na rozprawe czeka sie miesiacami, na wyrok i komornika - latami. Jesli bedzie skazanie w sprawie karnej, ustalenia obowiazuja w sprawie cywilnej, wiec wierzyciel ma wieksze szanse - odciazy sie sady gospodarcze. Oby. Ustawa ma jednak bledy prawne. Pranie brudow zawezono do narkotykow, racketingu, handlu bronia i falszerstwa papierow wartosciowych i pieniedzy. Bardzo trudno bedzie udowodnic, ze pieniadze pochodza wlasnie stad. A kradziez samochodow, streczycielstwo itp. pozostaja czyste. Przepisy o niegospodarnosci sa metne, karalne tylko wtedy, gdy wykazano przekroczenie uprawnien, lub niedopelnienie obowiazku, co jest dosc beznadziejne, bo obowiazki itp. zwlaszcza zarzadzajacych firmami panstwowymi sa zle okreslone. Tak wiec ludzie sa troche oglupiali i nie wiedza kogo winic. Slychac coraz silniejsze glosy, aby policji umozliwic wglad w konta bankowe, ze instytucjonalne prawo nie dziala i najlepiej robic naloty. A z drugiej strony slychac glosy, ze im wieksza kontrola, tym wiecej zlodziejstwa, ze liberalizacja pomoze, a nie zaszkodzi. Skrajnosci. Nawet Cimoszewicz uwaza, ze za duzo kontroli. Poza tym wiarygodnosc policji spadla bardzo nisko po ostatnich aferach korupcyjnych i kompletnej indolencji w sprawach gangow wymuszajacych haracze. Nie czytalem wszystkich gazet, jeszcze mi zycie mile. Te, ktore czytalem unikaly histerycznych diagnoz i sugerowaly czytelnikom, ze do prawa winno sie miec zaufanie. I zaraz potem donosily o oskarzeniu sedziego w Czestochowie o lapowkarstwo. A nastepnie, ze prokurator w Gdansku wylecial, gdyz nie sprzyjaly mu okreslone kregi Palacowe. Wiec trudno sie dziwic, ze tzw. normalni ludzie uwazaja, iz sa zdani na siebie. Ustawa ustawa, z czegos zyc trzeba. Profesorowie Uniwersytetow zakladaja banki. Oprocz tego i oni i inni, po ktorych mozna by sie spodziewac jakiejs pracy naukowej lub dydaktycznej zarabiaja pieniadze w kilku Radach Nadzorczych Zaprzyjaznionych Instytucji. Nieduzo, bo po co placic wygorowane podatki. Wiec niektorzy jezdza sluzbowymi samochodami na wycieczki zagraniczne (firma pokrywa ubezpieczenie, remonty samochodow itp., a w kraju pokrywa takze benzyne), co odlicza sie z kosztow firmy. Takie to przasne, byle jakie. Potem sie nie dziwimy, ze jeden z wiodacych oficerow policji ma sprawe o lodowke, ktora dostal jako prezent. Zeby to chociaz Rolls Royce'a... Ale to sa oczywiscie drobiazgi. Popatrzmy wyzej. Senator Gawronik, ktoremu wlasna slawa nie wystarcza, wiec ktory ostatnio wslawil sie udzieleniem alibi dla swojego znajomego gangstera, kilkakrotnie notowanego, skazywanego za rozboj i kradzieze samochodow, prowadzi aktualnie wojne na dlugi z firma "Tonsil". Wykupuja wzajemnie swoje dlugi i zamiast zwracac, staraja sie oslabic przeciwnika. Tonsil chce przelac dlugi, a Gawronik zada zawieszenia notowania akcji Tonsilu na gieldzie. Polska cala z zapartym tchem... Ooo, przepraszam! (30.08). Gawronik juz nie jest wlascicielem dlugow Tonsilu, sprzedal je warszawskiej FSO, za 28 i pol miliarda zlotych. Nie jest jasne skad dychawiczna FSO miala pieniadze i dlaczego nie zwraca wlasnych dlugow, tylko kupuje cudze. Teraz sam Tonsil prosi o zawieszenie swoich gieldowych notowan. Albo dziennikarze to przedstawiaja w wyjatkowo metny sposob, albo ja jestem idiota, albo... Jest taka Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej. Dwa lata temu kupila akcje Solaris Laser, Solaris Optics i Centralnego Towarzystwa Leasingowego. (50 procent, za 189 mld. zlotych). Okazalo sie, ze austriacki wspolwlasciciel ma glos uprzywilejowany i wszystkie zyski transferuje za granice. Fundacja nie dostala grosza dywidendy, nie mogla akcji odsprzedac. Prof. Maciej Grabski i jego poprzednik, dr Frackowiak wystapili do warszawskiej prokuratury z wnioskiem o sciganie spolek. Prokuratura sprawe umorzyla. Natomiast NIK dopatrzyl sie "nieostroznosci" - np. nabycia tych akcji i innych dzialan, na ktorych mozna bylo stracic. No i wiceminister Frackowiak sie tlumaczyl, ze poniewaz spolki mialy dobra kondycje, to sie kupilo, bo inaczej pieniadze *przepadlyby*, czyli zabraloby je Ministerstwo Finansow, czyli Skarb Panstwa. Przypominamy, ze ta Fundacja to tez miala byc instytucja panstwowa. Prokuratura, jak poinformowal Henryk Pracki z Prokuratury Generalnej, teraz jednak wrocila do sprawy i ... powiadomila o postepowaniu w sprawie o "karalna niegospodarnosc" zarzadu Fundacji. Poslowie sie dziwia. "To tak, jakby lapac nie zlodzieja, a tego, kto go goni" - twierdzi posel UW Krzysztof Dolowy. A Pawel Wronski pisze w "Gazecie": [...] Poslowie pytali rowniez, dlaczego decyzja o umorzeniu sledztwa przeciw spolkom wedrowala przez pol roku z prokuratury odleglej o pare kilometrow od siedziby Fundacji. Zdaniem niektorych poslow uniemozliwilo to zarzadowi podjecie innych dzialan. - Bo u nas jest tak - tlumaczyl prokurator Pracki. - Najpierw referent napisze umorzenie recznie. Potem to trzeba dac na maszyne do pisania, a to trwa przeciez pare tygodni. Nastepnie to trzeba wyslac. Opowiesc prokuratora zagluszal potezniejacy smiech poslow... Niejaki minister Podkanski zalozyl Agencje Rozwoju Gospodarczego. Wzial najpierw trzy miliardy ze Skarbu Panstwa, ponoc na to przeznaczone, potem jeszcze jakies inne miliardy na akcje roznych przedsiebiorstw i zaczal grac. Do budzetu nie wplywa z nich nic. NIK chce to zamknac twierdzac, ze powolanie nastapilo ze zlamaniem prawa, wiecej przepisow naruszono, niz wykorzystano. Podkanski jest nieuchwytny (nagla choroba), ministerstwo nie udziela wyjasnien, a aktualny dyrektor Agencji usmiecha sie i mowi, ze te smetne trzy miliardy leza na koncie i w kazdej chwili moze zwrocic, bo Agencja na siebie dobrze zarabia. Jak? - pyta dziennikarz. No, gramy na gieldzie. Czyli znowu pieniadze z niczego. Zawieszony zostal "Megabank", jest wniosek o upadlosc. Chodzi o falszowanie papierow i rozproszenie na kredyty dla jakichs podejrzanych spolek pieniedzy Fundacji Polsko-Niemieckiego Pojednania, przeznaczonych na wyplate odszkodowan dla osob represjonowanych przez Trzecia Rzesze. Kawior zezarty przez zarzadzajacych owymi zaprzyjaznionymi spolkami musial byc nader smakowity. No nie, jednak czasami prawo dziala, a jego wykonanie przypomina najlepsze lata kapitana Zbika. TV Polonia1 Nicola Grauso jest zamykana i plombowana. Zlapali ich znienacka, tamci liczyli, ze beda dzialac do konca wrzesnia, gdy legalne koncesje sie uprawomocnia. A tu bum! Przyjechal Grauso, ktory wspanialomyslnie powiedzial: "Nie winie prokuratury ani policji, gdyz spelniaja swoj obowiazek. Winny jest Markiewicz, ktory, jesli jest prawdziwym mezczyzna, winien publicznie wyjasnic powody swej niecheci, bo dotychczasowe zarzuty sa nieuzasadnione". Nie jest jasne jak dalece nieuzasadniony jest zarzut, ze nadaja na pasmach wojskowych, oraz ze w ogole nadaja bez koncesji. Grauso stwierdzil, ze nie wiedzial, co wlasciwie jest dziwne, gdyz powinien byl powiedziec, ze przeciez wszyscy to robia. Przeprosil Solorza (POLSAT), za nazwanie go debilem i wytlumaczyl sie slaba znajomoscia polskiego. Nastepnie oswiadczyl, ze sprzeda wszystko, zamknie <<Zycie Warszawy>> i bedzie jezdzil po swiecie z odczytami o polskiej korupcji. Nie wiem o jakiej korupcji mowa. Zreszta dlaczego panikowac, przeciez Grauso posiada zaledwie 33 proc. udzialow we wspomnianych polskich przedsiewzieciach i nie kazdy musi sie dziwic, ze fachowcy, gdy slysza o tych 33 procentach, wybuchaja dzikim smiechem. O czym to mowilismy? Aha, pan Grauso nie lubi pana Solorza. POLSAT dostala koncesje wkrotce potem, gdy dziennikarzom piszacym o dosc zawiklanych i brzydko pachnacych aferach finansowych firmy i jej wlasciciela juz opadly rece ze zmeczenia. Skutek byl nastepujacy. Naczelny Sad Administracyjny anulowal koncesje i kazal wstrzymac nadawanie, a POLSAT oficjalnie oswiadczyla, ze sie nie podporzadkuje i zeby ich pocalowac. Ale cos sie dzieje, np. 20 proc. akcji POLSATu kupila firma Universal. Firma ta dla odmiany jest scigana za dlugi przez FOZZ (Fundusz Obslugi Zadluzenia Zagranicznego), firme rozslawiona na calym swiecie przez jakies zupelnie potworniaste afery finansowe, za ktore wszedzie w cywilizowanym kraju zarzadzajacy dawno by siedzieli. To bylo pod sam koniec sierpnia, zaraz potem wyjechalem. Wiec nie wiem, czy przypadkiem juz nie jest tak, ze FOZZ zostal wykupiony przez Gawronika, ktory ze swym przyjacielem gangsterem maja juz nominacje na prokuratora w Gdansku i sedziego w Czestochowie (no bo, niestety, stanowisko komendanta policji juz jest zarezerwowane, a rzecznik prezydenta tez juz jest mianowany). Byly rzecznik byc moze okaze sie za miesiac szwagrem pana Grauso i wspolwlascicielem 80 proc. dlugow pana Leppera. Odlozmy jednak glupie zarty, bo zycie je dogania. Wlasnie (poczatek wrzesnia) gazety doniosly, iz pan Grauso sprzedal Polonie1 jakiejs Fundacji Finansowej, a nastepnie wykupil (oczywiscie) 33 procent udzialow owej Fundacji. Wspolpracownicy wicepremiera Grzegorza Kolodki oglosili, ze powstaje system preferencji i ulg podatkowych zachecajacych do inwestowania w "kapital ludzki" - nauke, oswiate, kulture, zdrowie... Mozna bedzie odliczyc od podatkow wydatki na ksiazki, komputery, sprzet video itp. Granty firm dla uczelni, tez beda odliczane. Beda ulgi celne i "priorytety", ale ani Grzegorz Rydlewski, sekretarz Komitetu Spoleczno-Politycznego Rady Ministrow, ani szef zespolu doradcow Kolodki -- prof. Jerzy Hausner, nie potrafili powiedziec jakie to priorytety. A ja podejrzewam, ze pytanie prawidlowe, choc nie wiem do kogo (gdybym wiedzial, to nie siedzialbym tutaj) brzmi: priorytety? dla kogo i za ile? A na razie niektore firmy wykupuja niesplacone dlugi instytucji oswiatowych, placa nimi swoje zaleglosci podatkowe, urzedy skarbowe sciagaja te dlugi z budzetu resortu, wiec prawie wszyscy wychodza na swoje, za wyjatkiem - wlasnie - oswiaty! Cale zadluzenie MEN wynosi obecnie ok. 3 bln zl. Rzad obiecal, ze pomoze, a konkretnie, ze szkoly przekazywane gminom zostana oddane bez dlugow, ale juz nikt w to nie wierzy, zwlaszcza gminy, wiec nie chca tych podarunkow. I oskarza sie ich o komuchowane blokowanie decentralizacji. W zamian za to skasowano interesujacy program publicystyczny w telewizji, "Prawo i bezprawie". Po co Rzecznik Praw ma sie znowu komus narazic, jeszcze zdziwi sie znowu publicznie, ze policja chcialaby, aby wniosek scigania o morderstwo skladal osobiscie nieboszczyk, albo oswiadczy okrutnie, ze Rzecznik Praw nie jest od zajmowania sie kondomami. I ludzie zostana zmuszeni do wydawania wiecej pieniedzy na srodki uspokajajace, a to nikomu nie sluzy. Celem tego felietonu bylo zachecenie do czytania polskiej prasy Czytelnikow, ktorzy zamierzaja inwestowac w Polsce. No wiec zakonczmy odmiennym akcentem. Pan prezydent Walesa twierdzi (dziennik TV, 28.08), ze przemiany w Polsce sa powolne, bo spoleczenstwo nie wykazuje zaangazowania i aktywnosci. Mysle, ze pan prezydent nie ma racji. Aktywnosc az kipi. Zeby tylko ta aktywnosc nie zdestabilizowala naszego gmachu finansowego, bo jak sie zacznie sypac, to pojdzie Czarna Procesja do gen. Jaruzelskiego, zeby objal. ______________________________________________________________________ Jerzy Remigioni <jurek@vaxph.mpi-stuttgart.mpg.de> KONIEC ERY BRAZU ================ Gniew Achillesa, syna Peleja, opiewaj, bogini, Gniew zlowrogi, co krocie klesk na Achajow sprowadzil, Wiele poteznych dusz bohaterow w podziemia Hadesu Stracil, zas ciala na zer rzucil psom i ptakom--drapiezcom. Tak swoja wole spelnial Dzeus. A zaczelo sie w ow czas, Kiedy w sporze porywczym staneli sobie naprzeciw Mezow pan, Agamemnon Atryda, i boski Achilles. (przeklad Ignacego Wieniewskiego, wyd. B. Swiderski, Londyn 1961) Nie uczylem sie starozytnej greki, nie dane mi wiec podziwiac urody oryginalnego heksametru Iliady. Bardziej zreszta niz walorami literackimi zaprzatala moja glowe ciekawosc nastepujaca: Kim byli ludzie opisywani przez Homera? Skad i kiedy przyszli, co sie z nimi stalo? Ciekawosc ta wydatnie wzrosla po mojej pierwszej wizycie w Panstwowym Muzeum Archeologicznym w Atenach, gdzie w jednej z sal eksponowana jest pokazna czesc tzw. "skarbu mykenskiego", czyli przedmiotow odnalezionych w Mykenach przez Henryka Schliemanna pod koniec XIX wieku. Spod szkla spoziera tam na nas zlota maska posmiertna przedstawiajaca dosc gniewnego brodatego mezczyzne. "Spojrzalem w oblicze Agamemnona" - mial powiedziec Schliemann po jej znalezieniu. Dzis wiadomo, ze nie mogl to byc syn Atreusza, tylko wczesniejszy o ok. 300 lat anonimowy, choc sadzac po bogactwie "skarbu", bardzo potezny, krol Myken. Ciekawosc moja pobudzil rowniez rodzaj bryku, w jaki zaopatrzone bylo stare (przedwojenne) polskie wydanie <<Iliady>>, z ktorego sie uczylem w liceum. Bryk ten podawal zwiezle, ale bardzo porzadnie historie Achajow, prowadzaca do opiewanej przez Homera Wojny Trojanskiej. Historia ta utkwila mi w glowie do dzisiaj. Jak sie okaze za chwile, az za dobrze, albowiem nalezy ja zapewne zrewidowac. Dlatego tez o tym pisze: nie o historie Hellenow nam bowiem chodzi, tylko o pulapki polegajace na bezkrytycznym przyjmowaniu obowiazujacych wersji historii. Skad sie wzieli Achajowie? -------------------------- Wedlug wspomnianej wyzej wersji, obowiazujacej, jak sie wydaje, dlugie lata, przybyli oni na tereny dzisiejszej Grecji okolo 1900 pne. w ramach wielkiej wedrowki ludow, ktora ogarnela szereg plemion indoeuropejskich. Ludy te wyruszyly ze swej kolebki gdzies na bezkresnych stepach nadwolzansko-kaspijskich w kierunku Europy okolo 2500 pne. Achajowie podbili lokalna ludnosc nie-indoeuropejskiego pochodzenia i stopniowo zajeli cale terytorium dzisiejszej Grecji, a okolo roku 1400 pne. opanowali rowniez Krete, dotad centrum konkurencyjnej z achajska, wysoce wyrafinowanej kultury zwanej "minojska". Mial o tym swiadczyc spalony w tym okresie palac w Knossos oraz stopniowy upadek lokalnej cywilizacji. Po okresie swietnosci cywilizacja achajska, zwana "mykenska" od najwazniejszego jej grodu zaczela pomalu podupadac. Ostatni jej okres, zwany "heroicznym", uplynal pod znakiem czestych wojen, rownie czestych zmian dynastii i ogolnego zaniku poczucia bezpieczenstwa objawiajacego sie budowaniem coraz mocniejszych fortyfikacji - przedtem nieznanych. Wlasnie ten okres opiewal kilkaset lat pozniej Homer podajac genealogie bohaterow Iliady, siegajace kilka pokolen przed Wojna Trojanska. Wojna Trojanska miala wiec byc jedna z lokalnych wojen typowych dla okresu heroicznego. Wkrotce po powrocie zwycieskich Achajow spod Troi do domow (a dla niektorych, np. Agamemnona, nie byl ow powrot specjalnie szczesliwy), ich rodzime krolestwa padly ofiara brutalnego i gwaltownego najazdu z zewnatrz. Z polnocy Grecji, z gor Epiru i dalszych ruszylo sie spokrewnione z Achajami plemie Dorow, ktore zdolalo dosc szybko podbic niemal cala Grecje. Lokalna ludnosc zostala zamieniona w niewolnikow albo pol-niewolnikow (heloci i metojkowie w doryckiej Sparcie), badz zdolala uciec. Terenem, ktorego Dorowie nie zdobyli, byla Eolia i Attyka wraz z Atenami. O uciekinierach na te tereny i ich potomkach pisano pozniej jako o Jonczykach. Dosc szybko rozpoczeli oni nieslychanie szeroka kolonizacje wybrzezy Morza Srodziemnego, a rowniez i Czarnego. Wybrzeze Turcji np. do czasow wspolczesnych nazywano Jonia. Czy naprawde najazd? -------------------- Taka wiec byla obowiazujaca wersja historii. Bywaly oczywiscie glosy tu i owdzie ja podwazajace, np. w ksiazce <<Minoans, Philistines and Greeks>> autor, A. R. Burn, twierdzi, iz nieprawda jest, ze to Achajowie podbili Krete, tylko ze duzo wczesniej Kretenczycy podbili Achajow i cala cywilizacja mykenska byla niczym wiecej, niz pochodna cywilizacji minojskiej. Teze te pierwszy przedstawil Evans, odkrywca palacu w Knossos. O ile sie orientuje, ostry ten spor zostal dosc definitywnie rozstrzygniety na rzecz "greckosci" Achajow po czesciowym rozszyfrowaniu tzw "Pisma linearnego B", ktorym poslugiwano sie w Mykenach i ktore okazalo sie archaiczna wersja greki. Inni historycy podwazali fakt, a zwlaszcza chronologie przybycia Achajow do Grecji, przesuwajac daty na coraz pozniejsze lata, az do 1200 pne. wlacznie, czyli wlasciwie zaprzeczajac greckosci Achajow. Teorie te, o ile wiem jednak, nie zyskaly przekonywujacego poparcia, choc Robert Drews w ksiazce <<The Coming of the Greeks: Indo-European Conquests in the Aegean and the Near East>> argumentuje, ze Achajowie mogli przybyc do Grecji ok. 300 lat pozniej, niz twierdzono dotad, czyli ok. 1600 pne. Bardziej jednak od przybycia Achajow do Grecji interesowal mnie ich koniec. Wpadla w moje rece niedawno inna ksiazka Roberta Drewsa: <<The End of the Bronze Age. Changes in Warfare and the Catastrophe ca. 1200 B.C.>>, a w niej ciekawe fakty i dosc przekonywujace argumenty. Przede wszystkim autor identyfikuje pochodzenie teorii "wedrowki ludow" jako przyczyny nieslawnego konca Achajow i przybycia Dorow. Teoria ta zostala sformulowana przez Gastona Maspero w ksiazce <<The Struggle of the Nations>> opublikowanej po raz pierwszy w roku 1896 i do niedawna uznawana byla za swietosc. Jak pisze Drews, ok. 1200 pne. na terenach Grecji istotnie nastapil kataklizm (niektorzy historycy probowali go nawet przypisywac silom natury, np. olbrzymiemu trzesieniu ziemi). W krotkim okresie jednego pokolenia gwaltownemu zniszczeniu ulegly *wszystkie* palace nalezace do kultury mykenskiej. Zachowaly sie slady pozarow, rabunku i mordow. Ciekawe jednak, ze, jak twierdzi Drews, nie ma zadnych dowodow na masowe przemieszczenie sie ludnosci zwiazane z tymi wydarzeniami. Wiecej nawet, wydarzenia te zdecydowanie lepiej daja sie wytlumaczyc najazdami wedrownych grup lupiezczych, podobnych do pozniejszych o 2 tys. lat wypraw Wikingow. Katastrofa cywilizacyjna nie byla zreszta ograniczona do terenow Grecji, lecz zdarzyla sie w calym wschodnim basenie Morza Srodziemnego. W jej wyniku zawalilo sie np. imperium Hetytow na terenach dzisiejszej Turcji, zniszczeniu ulegly wszystkie centra cywilizacji na terenach Syrii, Libanu i Izraela. Jedynym osrodkiem wladzy, ktory ocalal, byl Egipt, ktory jednak musial stoczyc z najezdzcami krwawe walki i mozna twierdzic, iz walki te spowodowaly jego schylek jako "supermocarstwa" na skale srodziemnomorska. Jedyne zrodla pisane, ktore traktuja o tych wydarzeniach pochodza wlasnie z Egiptu, a szczegolnie z grobowca faraona Ramzesa III. Zgodnie z nimi Egipt zostal zaatakowany przez "Ludy morza". Wsrod nich wystepuje lud zwany <<Shardana>>, ktory, co ciekawe, Drews identyfikuje jako pochodzacy z Sardynii, oraz <<Shekelesh>>, identyfikowani jako Sycylijczycy. Fala najazdow przyniosla koniec cywilizacji na dlugie stulecia. Byl to praktycznie koniec nie tylko kultury mykenskiej, ale rowniez niemal wszystkich cywilizacji wschodniego basenu Morza Srodziemnego. Nic wiec dziwnego, ze zarowno w tradycji pozniejszych pokolen, jak i obecnie, wydarzenia te nazywa sie powszechnie "Katastrofa". Okres od ok. 1200 pne. az do VIII w. pne. okreslany jest jako "Wieki ciemnosci". Istotnie, upadek sztuki i cywilizacji byl niebywaly. Przez nastepne kilkaset lat nie powstaly na terenach Grecji praktycznie zadne przedmioty, ktore moglyby byc uwazane za dziela sztuki. Ciagle jednak, jak pisze Drews, brakuje dowodow, ze Dorowie, ktorych powszechnie obwiniano za ten upadek, istotnie dokonali na Grecje najazdu. Raczej wyglada na to, ze osiedlali sie stopniowo postepujac z polnocy na poludnie, mieszajac sie ze spokrewnionymi z nimi Achajami. Jaka wiec byla przyczyna Katastrofy? ------------------------------------ Drews sugeruje, ze wszystkie zamozne cywilizacje poddawane byly <<barbaric harassment>>, czyli sporadycznym, nekajacym napadom "barbarzyncow". Znaczenie tego slowa jest greckie czyli okresla ono ludy mieszkajace "na zewnatrz" cywilizacji. Najazdy te mialy charakter nekajacy bardziej niz zagrazajacy calym cywilizacjom. Trzy tysiace lat po opisywanych tu wydarzeniach przykladem takiego nekania byly najazdy Wikingow i Wegrow na Europe Zachodnia w IX-X w. ne. W pewnych okreslonych warunkach jednak nekanie przeradza sie w realna grozbe dla struktur panstwa. Coz wiec takiego zaszlo w Grecji mykenskiej, co spowodowalo gwaltowny zgon calej cywilizacji? Nalezy pamietac, ze cywilizacja achajska byla cywilizacja epoki brazu. Wszelka bron byla wykonana z tego materialu, ktory wprawdzie stanowil wielki postep w porownaniu do uzywanej wczesniej miedzi, ale byl znacznie gorszy od zelaza. A wlasnie pod koniec drugiego tysiaclecia pne. dokonano wynalazku wytopu zelaza. I, co ciekawe, wynalazku tego nie dokonano tam, gdzie kultura i cywilizacja byla na najwyzszym poziomie, czyli w Grecji, na Krecie czy w Egipcie. Stalo sie to najprawdopodobniej gdzies w Europie Srodkowej, byc moze na nizinach Panonii, czy na stepach naddniestrzanskich. W rezultacie ludy, ktore tradycyjnie nekaly wspomniane cywilizacje, dosc nagle zyskaly do reki bron, ktora byla duzo lepsza od tej, ktora dysponowali ich przeciwnicy. Wg. Drewsa szczegolne znaczenie mial wynalazek duzych rozmiarow zelaznego miecza, a takze oszczepu z zelaznym grotem. Bron taka odnajduje sie w duzych ilosciach na terenach Srodkowej Europy, ale prawie nie wystepuje ona w owczesnej Grecji. Dysponujacy nia "barbarzyncy" dostali do reki orez, ktory zapewnil im przewage nad wojskami achajskimi, hetyckimi i innymi. Trzeba tu przypomniec, ze wojownicy achajscy walczyli glownie z rydwanow i podobna taktyka dominowala we wszystkich indoeuropejskich cywilizacjach brazu. Wojska nie byly liczne, gdyz koszty budowy i utrzymania jednego rydwanu wraz z bronia i zaprzegiem byly bardzo powazne. "Barbarzyncy" walczac pieszo, ale dysponujac nowymi mieczami i oszczepami pierwszy raz potrafili stawic czola walczacym z rydwanow Achajom czy Hetytom. Wiesc o pierwszych zwyciestwach musiala sie rozniesc szeroko po calym Morzu Srodziemnym, zachecajac coraz to nowych lupiezcow. W ciagu jednego pokolenia spalone i zrabowane zostaly w zasadzie *wszystkie* palace i miasta lezace w obecnej Grecji, Turcji, Syrii, Libanie i Izraelu, czesto lezace daleko od morza, mimo ze najezdzcy poruszali sie okretami. Jak juz wspomnialem, ostal sie jedynie Egipt, a to dlatego, ze zdolal na czas zmienic taktyke swych wojsk i wynajac duza liczbe zacieznej piechoty, ktora wspomagala rydwany. Nota bene, piechota ta byla "wynajeta" sposrod tych samych barbarzyncow, z ktorymi walczyla. I walczyla skutecznie. Komu wierzyc? ------------- Jest oczywistym, ze przeczytamy jeszcze niejedna teorie schylku i upadku Achajow. Drews nie ma monopolu na slusznosc, choc jego argumenty wydaja sie przekonywujace. Wazne wydaje sie byc co innego: jak uczyc historii. Czy nalezy wkladac uczniom do glowy jedna obowiazujaca teorie, jak to czyniono np. w mojej szkole, czy tez nalezy tlumaczyc, ze nie ma jednej slusznej wykladni i nalezy zawsze miec na uwadze, ze tak naprawde moze byc takich wykladni wiecej niz jedna? Bo przeciez nie trzeba sie udawac az trzy tysiaclecia wstecz, aby zauwazyc, ze czesto nie ma zgodnosci nie tylko co do interpretacji historii, ale nawet co do faktow. <<Vide>> sprawa Macedonii, ktora dosc obficie poruszaly <<Spojrzenia>>. ________________________________________________________________________ <<Gazeta Wyborcza>>, 27-28.08.1994 Michal Ogorek SAD PRZYZNAJE SIE DO WINY ========================= Jak wykazal proces generalow MSW, niepostrzezenie a radykalnie ulegly w Polsce zmianie zasady postepowania sadowego; strony zamienily sie przy nim rolami. Najpierw podsadni oskarzaja prokurature o zorganizowanie im procesu. Adwokaci bronia prokuratury. Jedyne prawdziwe zeznanie w procesie sklada sad. Przyznaje sie w nim do winy i oskarza: powinien skazac, a nie moze. Na swojego swiadka obrony powoluje prokurature. Podsadni uniewinniaja sad i bronia go przed adwokatami. W rezultacie sad zostaje puszczony. _________________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen": spojrz@k-vector.chem.washington.edu Adresy redaktorow: krzystek@k-vector.chem.washington.edu (Jurek Krzystek) zbigniew@engin.umich.edu (Zbigniew J. Pasek) karczma@univ-caen.fr (Jurek Karczmarczuk) bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca (Mirek Bielewicz) Copyright (C) by Jurek Karczmarczuk (1994). Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Numery archiwalne dostepne przez anonymous FTP z adresu: k-vector.chem.washington.edu, IP # 128.95.172.153. Tamze wersja PostScriptowa "Spojrzen". _____________________________koniec numeru 107___________________________